Jakub Płażyński: Każdy czas jest zły na repatriację

fot. Archiwum
Jakub Płażyński
Jakub Płażyński fot. Archiwum
Rozmowa z szefem Obywatelskiego Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Powrót do Ojczyzny".

Kontynuując dzieło ojca, który zginął w katastrofie smoleńskiej, zbiera pan podpisy pod ustawą, która ma umożliwić repatriację Polakom deportowanym przez Stalina do Kazachstanu i ich potomkom. Ile osób podpisało się pod tą inicjatywą?
- Mamy już 70 tysięcy podpisów i ciągle spływają kolejne. Odpowiednie formularze można pobierać ze strony repatriacja.org.pl i wypełnione przysyłać pocztą na podany tam adres. Zbiórka potrwa do poniedziałku, w środę ustawa trafi do Sejmu.

- Co zakłada proponowana ustawa?
- Umożliwienie powrotu tym Polakom z Kazachstanu, którzy chcą wrócić. Ustawa, jeśli zostanie uchwalona, zagwarantuje im przez trzy lata zasiłek w wysokości 1175 zł miesięcznie, mieszkanie na koszt państwa, kursy języka polskiego i nauki zawodu.

- O jak licznej grupie osób mówimy?
- 2,5 tysiąca ludzi już kilka lat temu otrzymało promesy wizy wjazdowej do Polski, ale wciąż nie mogą się u nas osiedlić. Tym Polakom należy pomóc w pierwszej kolejności, a docelowo chęć powrotu do Polski może wyrazić kilkanaście tysięcy ludzi.

- Zapewnienie wszystkim pełnego utrzymania na koszt państwa to wielki wydatek. Liczyliście, jak duży?
- Dla nas aspekt finansowy nie jest najważniejszy. Kluczową sprawą, naszym jako narodu obowiązkiem, jest umożliwienie powrotu ludziom, którzy od dawna na to czekają. Z ekonomicznego punktu widzenia nigdy nie będzie dobrego momentu, budżet zawsze będzie obciążony. Zresztą za kilka lat nie będzie już dla kogo organizować repatriacji.

- Dlaczego?
- Ponieważ Polacy i tak opuszczają Kazachstan, wyjeżdżając do Rosji czy np. Niemiec. Postępuje też proces depolonizacji.

- Państwo nie ma dziś kilkunastu tysięcy ani nawet kilkuset wolnych mieszkań, trzeba je zbudować. Zasiłki, kursy - to też kosztuje i dlatego może rodzić protesty.
- W zależności od liczby przesiedlanych Polaków szacujemy te koszty na 100 do 200 mln zł rocznie. Rozumiejąc problemy budżetu, chcielibyśmy repatriację rozłożyć na kilka lat, ale trzeba ją zacząć i dać tym ludziom jasny sygnał. I nadzieję. To jest przecież nie tylko obowiązek moralny i koszt ekonomiczny, ale także inwestycja demograficzna.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska