Jarek Sępek: Nysa to czysty postmodernizm

Redakcja
Klaudia Pokładek
Jarek Sępek, twórca logo Nysy, podróżnik, autor bloga i mini kryminałów w radiowej Trójce.

Śledzisz dalsze losy swoich znaków, które wygrały konkurs? Słuchasz opinii?
O gustach się nie dyskutuje. Czytałem w branżowych portalach opinie na temat wymyślonego przeze mnie logo i były całkiem pozytywne. Natomiast zdanie tych, którzy twierdzą, że logo jest słabe, bo poprzednie, czyli niby herb Nysy, było lepsze, jest co najmniej dziwne. Zważywszy, że herb to jest herb, nikt go nie chce i nie zamierza zmieniać. To co zrobiłem, to identyfikacja graficzna, której, mam nadzieję, gmina będzie używać w przyszłości.

To nie było samo logo, tylko księga znaku i system wizualizacji. Dużo czasu to zajęło?
Nie mogło zająć, bo od ogłoszenia konkursu do jego zakończenia był chyba nieco ponad miesiąc. Musiałem się więc w tym terminie zmieścić. A zważywszy, że zajmuję się jeszcze tysiącem innych spraw, to czasu było naprawdę mało. Trzeba było ruszyć głową.

Z tego co wiem, to ruszasz głową w różnych kierunkach. Jakiś czas temu pisałeś kryminałki dla Programu Trzeciego Polskiego Radia...
Tak, chociaż wyszło to całkiem przypadkiem. Byłem gościem w programie, w którym opowiadałem o swojej podróży po Nowej Zelandii. Natomiast na bloga wrzucałem w ramach żartu krótkie opowieści, długości smsa. Spodobało się i zrobiliśmy wspólnie chyba z trzydzieści odcinków z cyklu Bardzo Drobna Przestępczość w audycji „Zapraszamy do Trójki”. To były wariackie żarty, mój czarny, abstrakcyjny humor. Chyba właśnie tylko w Trójce mogło się to sprawdzić. Miałem sporo frajdy.

Uprawiasz w dalszym ciągu Bardzo Drobną Przestępczość?
Nie, bo kupiłem zmywarkę.
???
No bo zawsze wymyślałem te kryminały podczas mycia garów. Teraz maszyna mnie wyręcza. A przy okazji wenę odebrała (śmiech).

Lubisz się śmiać, naigrywać ze wszystkiego?
Mam cyniczne podejście do świata, ale też duży dystans. Nie lubię jednak żenady i ludzkiej głupoty, która - jak się okazuje - czasem jest bezkresna.

Co cię najbardziej bawi?
Artur Andrus, kiedyś kabaret „Potem”, Monty Python, czyli klasyka dobrego humoru. A tak z otoczenia, z życia, to bawi mnie na przykład Nysa.

Czyli?
Czyli na przykład już samo mieszkanie w tym mieście, to jest moim zdaniem level hard. Jak patrzę na całą ulicę Celną, jej architekturę, wygląd, sam rynek, to oczy mnie bolą. Każde pięć metrów chodnika to inna kostka, bałagan w reklamach, szyldach, auta powystawiane na sprzedaż. Jak dla mnie to postmodernizm w czystej postaci. Bo tak staram się sobie to tłumaczyć. Inaczej bym zwariował!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska