Jasiu, straciłeś szansę

Ewa Bilicka <a href="mailto: [email protected] ">[email protected] </a> 077 44 32 582
Z Nelly Rokitą rozmawia Ewa Bilicka.

Nelly Rokita jest żoną Jana Rokity, ale i kobietą aktywną - pełni funkcję przewodniczącej sekcji polskiej Europejskiej Unii Kobiet. To organizacja pozarządowa, zrzesza kobiety o poglądach konserwatywnych, świadome chrześcijańskich i narodowych tradycji. Nelly Rokita przyjechała do Opola na zaproszenie opolskiego koła tej organizacji.

- Kto ma więcej kapeluszy: pani czy mąż?
- Powinnam ja mieć ich więcej, w końcu jestem kobietą. Ale mamy ich po tyle samo - cztery lub pięć. Mąż ma bardziej wyszukane, sam je sobie kupuje.

- Przymierzacie czasem nawzajem swoje nakrycia głowy?
-Nie, bo mój mąż ma większą i mądrzejszą głowę.

- Nie denerwuje pani życie w cieniu męża, bo stale jest pani przedstawiana jako Nelly, żona Jana Rokity?
- Jestem dumna ze swojego męża. Sama go sobie wybrałam i dokonałam lepszego wyboru niż on, wybierając mnie. Nie męczą mnie pytania dziennikarzy o niego, chętnie na nie odpowiadam. Jest o czym mówić, bo mój mąż to człowiek bardzo pracowity.

- Mówi pani o pracowitości politycznej czy domowej?
- Obu. Jasiu karpia przygotuje na wigilię, kawę zaparzy, zrobi śniadanie. Ja zaś biegam po bułeczki.

- Śniadanie poda do łóżka?
- Nie. Częściej ja mu podam kawę do łóżka. Jan Rokita jest mistrzem jajecznicy. Nie lubię jajek, ale za jego jajecznicą na szynce, pomidorach i ze szczypiorkiem przepadam. W ogóle mężczyźni potrafią dobrze gotować. On poza tym umie rozmawiać o kuchni. Naprawdę mam szczęście być z człowiekiem wszechstronnym.

- A może to także pech? Gdyby nie była pani żoną znanego polityka, to nikt nie insynuowałby, że werbowało panią KGB.
- Nikt się mnie nie czepiał, dopóki sama nie byłam aktywna, nie działałam w Europejskiej Unii Kobiet. Pewnie to pomówienie może nie byłoby takie brutalne, gdyby nie to, że jestem żoną Jana Rokity. Wiadomo, że celowano w niego. Mocno wtedy cierpiałam, bo gdy byłam posądzana absurdalnie o to szpiegostwo, mój mąż - prawdziwy patriota - stwierdził: "Nigdy nic nie wiadomo".

- Wybaczyła mu pani ten brak zaufania?
- Z perspektywy czasu go rozumiem, bo przecież nikt z nas nie wie do końca, co inny człowiek robił w swoim życiu. On taki jest: jego zaufani ludzie wciąż muszą pracować na to zaufanie, wciąż podwyższa im poprzeczkę. Fakt, że mnie nie bronił, uświadomił mi, że każdy sam odpowiada za swoje życie i musi walczyć o swoje imię. To była dobra szkoła.

- Na scenie politycznej pani mąż poniósł parę klęsk. Nie został premierem, a jego partia nie współrządzi. Jak się pociesza ambitnego polityka? Głaszcze go pani, podaje herbatę?
- Powiadam mu: Jasiu, premierem się bywa, a Rokitą się jest. I jeszcze - że nie jest wstyd przegrać, wstydem jest nie przygotować się do roli, o jaką się ubiegało, a on był zawsze świetnie przygotowany.

- A nie ma pani do niego, jako lidera Platformy, żalu, że PO nie weszła w koalicję z PiS-em i oddała pole Samoobronie?
- Trochę mam i mówię mu to: Jasiu, to była szansa. Trzeba było zawiązać koalicję, spróbować porządzić dla dobra Polski. Gdyby było bardzo źle - zawsze można by było zerwać koalicję. Wcześniej należało jednak spróbować.

- Mocno się pani oberwało za publiczne stwierdzenie, że "Platforma nie dorosła do samodzielnych rządów".
- Miałam dużo szczęścia. Mąż stwierdził, że akceptuje mnie taką, jaką jestem, i daje mi prawo do własnego zdania, choć się z nim nie zgadza. Uważał, że zaszkodziłam Platformie - powiedział mi to. Ale nie domagał się, abym przestała mówić publicznie, działać, być sobą. Uważam, że kochający mężczyzna zawsze doceni kobietę prawdziwą, a nie kłamliwą. On mi tego osobiście nigdy nie powiedział, ale w jednym z wywiadów skomentował: "Z kobietą, która ciągle przytakuje, byłoby nudno".

- W czym pani mu jeszcze nie przytakuje?
- Światopoglądowo się zgadzamy. Zaistniał jednak między nami pewien problem, taki... "boski". Kłócimy się o to, kto jak będzie rozliczany po śmierci. On uważa, że muszę być bardziej pracowita, bo inaczej nie trafię do raju...

- ... do którego on trafi?
- Właśnie. Biorę to sobie do serca. Coraz więcej działam. Uważam, że w XXI wieku przyszedł czas na kobiety: aby działały, robiły interesy i rządziły.

- Ale w jednym z wywiadów stwierdziła pani, że kobiety nie powinny głosować na kobiety.
- Bo to jest szkodliwe, jeśli kobieta głosuje na kobietę tylko z uwagi na płeć. Trzeba głosować na mądrą kobietę, co jest proste. Polki są - co potwierdzają badania - lepiej wykształcone i bardziej pracowite od mężczyzn, a także mniej skore do konfliktów. Kobiety nie są podatne na korupcję.

- W Opolu mamy przykłady na to, że są podatne. Była wiceprezydent Opola jest już skazana w korupcyjnej aferze ratuszowej. No i była poseł Aleksandra Jakubowska - jedna z bohaterek w aferze Rywina.
- To są wyjątki potwierdzające regułę. Poza tym Aleksandra Jakubowska była do ostatniej chwili lojalna i nie zdradziła innych członków "grupy trzymającej władzę".

- Jako szefowa Europejskiej Unii Kobiet w Polsce namawia pani niewiasty do brania udziału w wyborach samorządowych, a także do robienia interesów.
- No tak. Mam w Pile znajomych, którzy kilkanaście lat temu, jako młode małżeństwo z małym dzieckiem, podjęli decyzję: on zajmuje się dzieckiem, ona robi interesy, bo ma do tego głowę. No i założyła fabrykę części do szyn. To ogromne przedsiębiorstwo z dużymi halami produkcyjnymi. W wystroju tych hal widać kobiecą rękę: kwiatki w ładnych donicach, obrazki... Ale firma zarządzana jest po męsku.

- Oj, sama pani używa określenia "męskie", jeśli zarządzanie jest dobre.
- Bo takie są stereotypy. Miałam na myśli, że ta fabryka jest dobrze zarządzana przez kobietę.

- Czy pani mąż też uważa, że kobiety są lepsze?
- Zgadza się z tym, że kobiety są lepszymi pracownikami, ale jak każdy prawdziwy mężczyzna nie będzie tego tak często powtarzać, szczególnie mediom.

- Wiele kobiet nie chce robić kariery. Wolą prowadzić dom i wychowywać dzieci. To mało?
- Wręcz przeciwnie. Kobieta, która zostaje w domu i wychowuje choćby jedno dziecko, jest aktywna zawodowo! Państwo powinno wycenić jej pracę, bo dzięki niej ma zdrowego obywatela, dobrze odżywionego, wychowanego w tradycji i dopilnowanego podczas odrabiania lekcji, a więc dobrze wykształconego. W Niemczech, jeśli w małżeństwie mężczyzna pracuje zawodowo, a kobieta wychowuje mu dzieci, to ona i tak dostanie emeryturę. Podstawą do obliczenia tej emerytury jest część pieniędzy zarabianych przez jej aktywnego zawodowo męża.

- A jest pani za zrównaniem wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn?
- Kobiety dłużej żyją od mężczyzn. Jeśli więc będą krócej pracować, to będą miały o wiele mniejsze emerytury. To duże ryzyko. Myślę, że kobiety powinny mieć możliwość wyboru: albo pracują tak długo jak panowie, albo wcześniej odchodzą na emeryturę świadome konsekwencji finansowych.

- Czy pani pracowała zawodowo, czy też była na utrzymaniu męża?
- Jestem kobietą, która odchowała córkę, prowadziła dom, a teraz robi własną karierę. Wciąż nie mam stałego dochodu, zarabiam dorywczo.

- Parę razy sugerowała pani w wypowiedziach prasowych, że Jan Rokita jest sknerą.
- Jest sknerą z natury, takim typowym krakowiakiem. Do połowy miesiąca jest bardzo rozrzutny a potem - oszczędza. Uważa, że należy kontrolować moje wydatki, i taka jego rola.

- Ubiera się pani w ciucholandach?
- Tak. A skąd pani wie?

- Widzę. Mąż na pewno pochwala taką oszczędność.
- Przede wszystkim ja lubię chodzić po ciucholandach i znajdować tam różne ciekawe ubrania, często markowe, a wyjątkowo tanie. Tylko buty i kapelusze kupuję nowe.

- Słabość do kapeluszy pan Rokita na pewno rozumie. A o jakie wydatki Jan Rokita ma największy żal?
- Uważa, że wydaję niepotrzebnie dużo pieniędzy na Europejską Unię Kobiet. Ja na przykład wszystkie wyjazdy finansuję z własnej kieszeni. A bardzo lubię wyjeżdżać, szczególnie do takich miast jak Opole, tu poznałam wiele konkretnych i aktywnych kobiet. Panowie wyjeżdżają z Opolszczyzny do pracy na Zachód, a kobiety muszą same rozwiązywać lokalne problemy i dobrze sobie z tym radzą. Lubię być w Opolu.

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska