Jedni remontują, drudzy oponują

Jacek Szwedkowicz
Pięciokilometrowy odcinek Jemielnicy w rejonie Chrząstowic jest meliorowany na nowo. Chcieli tego zarówno mieszkańcy, jak i decydenci.

Z dna rzeki usuwa się piasek i namuliska, karczuje krzewy wzdłuż brzegów, kosi trzciny. Wszystko po to, by ten ciek nie podtapiał okolicznych łąk i zagród. Tak przynajmniej uzasadnia konieczność podjęcia tych prac Stanisław Majcher, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu.

Wedle informacji, jakie "NTO" uzyskała w tej instytucji, od prawie piętnastu lat ta rzeka nie była "remontowana", meliorowana. W wypłyconym przez namuliska łożysku podniósł się poziom wody. W rezultacie tereny przyległe do Jemielnicy stały się bardzo podmokłe. Na przywrócenie prawidłowych stosunków wodnych w okolicy naciskali rolnicy, wójt gminy Chrząstowice, a nawet poseł Helmut Paździor. Ostatecznie administrator rzeki, wspomniany WZMiUW, zdobył pieniądze i na początku maja br. rozpoczął prace. Ponowne udrożnienie Jemielnicy w tym rejonie i 6-kilometrowego odcinka płynącej po sąsiedzku Swornicy pochłonie 185 tys zł. Pieniądze na ten cel, w formie dotacji bezzwrotnej, przyznał Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska. - Jeszcze w tym roku, z chwilą zakończenia robót, sytuacja poprawi się na tyle, że wody podskórne "zejdą" z łąk, a wysięki przestaną podtapiać całą okolicę - obiecuje dyr. Majcher. Ów rezultat osiągnie się dzięki pogłębieniu koryt obydwu rzek i obniżeniu w nich lustra wody średnio o 75 centymetrów.

Tymczasem to, co dobre dla rolników z gminy Chrząstowice, okazuje się mniej korzystne dla Polskiego Związku Wędkarskiego. Opolski okręg PZW jest rybackim użytkownikiem Jemielnicy, uprawnienia takie nadał mu wojewoda. Jakość wody w tej rzece, stopień jej natlenienia oraz układ temperaturowy sprawiły, że organizacja wędkarska wsiedliła tu coraz rzadszego już w polskich wodach pstrąga potokowego. Jemielnica zresztą nadal jest zarybiana tym gatunkiem łososiowatych, a dzieje się to tylko i wyłącznie za pieniądze PZW. Tymczasem w następstwie bagrowania rzeki ciężkim sprzętem mechanicznym zniszczeniu ulegają warunki bytowania pstrąga. Następują też nieodwracalne zmiany w całym naturalnym ekosystemie rzecznym. Czy administrator Jemielnicy uzgadniał, a przynajmniej informował z wyprzedzeniem jej rybackiego użytkownika o zamierzonych inwestycjach melioracyjnych?
- A czy związek wędkarski powiadomił nas, że zarybił Jemielnicę pstrągiem potokowym i ze względu na ten rybostan wpisał ją do rejestru wód górskich? - odbija piłeczkę dyr. Majcher.
Jednak ewentualne dopełnienie tego warunku przez PZW i tak raczej niewiele by dało. Gospodarka rybacka wszak i w ogóle rekreacyjne funkcje takich rzeczułek to dla ich administratora kwestie drugoplanowe. Odwrotnie niż retencja, melioracja i takie kształtowanie stosunków wodnych, by te niepozorne z natury cieki nie stawały się sprawcami groźnych powodzi lub uciążliwych podtopień pól, łąk, obejść gospodarskich.
- Po to właśnie regulujemy Jemielnicę. A jeśli pstrągi na tym chwilowo ucierpią, to trudno - kwituje krótko St. Majcher.
- To nie tak - protestuje Zbigniew Świderski, dyrektor biura Zarządu Okręgu PZW w Opolu. - Pozwolenie wodno prawne na korzystanie z Jemielnicy, wydane przez wojewodę zarówno nam, jak i administratorowi tej rzeki, wyraźnie określa obowiązki obu stron wobec siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska