Józef Młynarczyk - niezwykły bramkarz, który karierę rozpoczął w opolskiej Odrze

Juliusz Stecki
Józef Młynarczyk
Józef Młynarczyk
Józef Młynarczyk prawdziwą karierę, także reprezentacyjną, rozpoczynał w Odrze. Z reprezentacją Polski zdobył 3. miejsce w mistrzostwach świata 1982 i grał na mundialu w Meksyku. Grał we francuskiej Bastii i FC Porto. Było o nim głośno nie tylko za sprawą parad na boisku.

Kiedy w 1976 roku Odra wygrała wysoko w Opolu II-ligowy mecz ze Stalą Bielsko-Biała, której bramkarz Józef Młynarczyk puścił aż pięć bramek, nowy wtedy po przenosinach z Bielska-Białej trener opolan Antoni Piechniczek oświadczył, że ten pięciokrotnie "trafiony" golkiper będzie bronił bramki reprezentacji.

Najpierw jednak Młynarczyk musiał trafić do Odry. I stało się tak, za sprawą przede wszystkim Piechniczka w 1977 roku, w wyniku zmiany barw klubowych w aferowej przecież atmosferze.

Dziś takie przenosiny odbywają się w formie transferu, wtedy oburzano się na niecne kaperownictwo. Bielski klub nie chciał pogodzić się ze stratą utalentowanego bramkarza.

Jego ludzie wyszpiegowali, iż Młynarczyk po tajnych i bez zgody Stali przenosinach do Opola pod fałszywym nazwiskiem innego bramkarza Odry, Joachima Szczepanka, grał w zespole Odry w jej meczach towarzyskich w NRD.
O tym "przestępstwie" nakręcono nawet film. Działacze Odry potrafili jednak ukręcić łeb sprawie i przez następne trzy lata "Kolba" (taki też miał przydomek, ze względu na kształt nosa "Młynarz") bronił w I lidze bramki opolskiego klubu.

Z Odry Młynarczyk odszedł do Widzewa także w wyniku - powiedzmy - nietypowego transferu. Opolski klub miał dostać pieniądze za transfer od łódzkich firm, które miały się reklamować na naszym stadionie.

Jednak wobec zbliżającego się kryzysu premier Piotr Jaroszewicz zakazał umieszczania reklam na stadionach i do kasy Odry nie wpłynęła ani złotówka. Było to w 1980 roku, kiedy władze Odry były już zmęczone wychowawczymi kłopotami z golkiperem.

Bo "Kolba" zawsze kochał dobre towarzystwo i miał przyjaciół w całym kraju. A że nie "nosił się z pańska" to miewał kłopoty z godzeniem koleżeństwa ze sportowymi obowiązkami. Jednak i tak powszechnie wiadomym było, iż "Młynarz" w każdym stanie ducha i ciała był i tak lepszym bramkarzem niż jego warszawski konkurent do reprezentacyjnej bramki.

A w reprezentacji kraju Młynarczyk wystąpił wprawdzie "tylko" 42 razy, ale przecież był podporą naszej drużyny, która pod dowództwem Antoniego Piechniczka zdobyła w Hiszpanii 3. miejsce w mistrzostwach świata 1982 roku i grała w następnym Mundialu w Meksyku.
Niewiele jednak brakowało, a "Kolba" nie zrobiłby międzynarodowej kariery, gdyby nie znów Piechniczek. Trener przywrócił go do kadry po tzw. aferze na Okęciu, kiedy po upojnej nocy w jednym z warszawskich lokali trener Ryszard Kulesza nie chciał zabrać Młynarczyka do samolotu na mecz z Maltą.

Po tym incydencie i powrocie do reprezentacji "Kolba" zaczął robić międzynarodową karierę. Został piłkarzem francuskiej Bastii, a potem sławnego FC Porto, z którym zdobywał nie tylko mistrzostwa i puchary Portugalii, ale i europejski Puchar Mistrzów (po 2-1 z Bayernem Monachium), Superpuchar Europy i Klubowy Puchar Świata. Po powrocie do Polski Józef Młynarczyk zajął się w Łodzi biznesem, a także trenowaniem reprezentacyjnych i klubowych (ostatnio poznańskiego Lecha) bramkarzy.

W jego futbolowej metryczce w widzewskim tomie 'Encyklopedii piłkarskiej Fuji" zapisano: "Bramkarz niezwykły, miał doskonałe wyszkolenie, a przy tym odwagę i widowiskowość, ale miał też walor, który na tej pozycji jest bezcenny - partnerzy w klubie i reprezentacji mieli do niego bezgraniczne zaufanie. Niezapomniane mecze i wspaniałe interwencje, a przy tym człek prawdziwy, z wieloma krytykowanymi publicznie słabostkami, choć co z tego, skoro wszyscy go lubili?".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska