Marian Molenda praktycznie przećwiczył spory fragment geografii Polski: Nałęczów z liceum plastycznym, Gdańsk z Akademią Sztuk Pięknych, ukończoną z wyróżnieniem, Nysę, późniejsze miejsce zamieszkania. W Opolu, w uniwersyteckim Instytucie Sztuki, kieruje pracownią rzeźby.
- To miał być powrót do źródeł - mówi, nawiązując do jubileuszowej wystawy, otwartej w sobotę w Galerii Sztuki Współczesnej. - Taka podróż sentymentalna.
U początku tej podróży znalazły się szkice (gwasze, technika mieszana), które - jak przypomina - "są przecież zaczynem wszystkich sztuk wizualnych". To one doprowadziły do form rzeźbiarskich, prowadzonych dwutorowo. Pierwszy tor, podstawowa tendencja, polega na wyprowadzaniu kształtu z istniejącego, czego przykładem choćby "Głowa", jeszcze z akademickich czasów. Drugi jest działaniem w sferze abstrakcji, zakotwiczonej jednak w bycie realnym. Zauważalnym zarówno w "Kreamacji", "Ikarze", "Rozmowie samego z sobą", jak i w przypadku "Bram" czy "Drzew wspomnień", czyli wówczas, gdy pozornie chodzi o efekt czysto estetyczny... Dbałość o indywidualny wyraz doprowadza do wydobycia zmęczenia materiału i śladów wcześniejszej ludzkiej ingerencji. Dzięki takiemu założeniu kompozycje Molendy posiadają wymiar duchowy i wystarczającą głębię, by recenzent dopatrzył się w nich "nieuniknionej samotności jednostki". Przy okazji zauważmy, że rzeźbiarz nie unika pracy rzemieślniczej. Traktuje ją jako okazję do doskonalenia.
Uzupełnieniem jubileuszowej prezentacji, ograniczonej ścianami galerii są choćby rzeźby-pomniki - nyski "Patriotom polskim", czy - opolska Osiecka na ławeczce. Jeszcze w tym roku na dołączy do niej Grotowski. 13 teatralnych rzędów na wzgórzu uniwersyteckim zmieni się w 13 schodków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?