Każdy dostanie limit na leki bez recepty

Redakcja
Katarzyna Kasperkiewicz z opolskiej apteki "Na dobre i na złe” pokazuje najczęściej kupowane leki bez recepty.
Katarzyna Kasperkiewicz z opolskiej apteki "Na dobre i na złe” pokazuje najczęściej kupowane leki bez recepty. Sławomir Mielnik
Ministerstwo Zdrowia chce w ten sposób utrudnić młodzieży dostęp do specyfików zawierających substancje odurzające.

- Co miesiąc w opolskich aptekach sprzedaje się tysiące opakowań preparatów zawierających pseudoefedrynę i kodeinę - mówi Marek Brach, wojewódzki inspektor farmaceutyczny w Opolu. - Jedno z małych miast jest np. tak zaopatrzone w sudafed, że przez najbliższych 10 lat żaden jego mieszkaniec nie ma prawa zakaszleć. Zapewne jednak tylko część osób stosuje owe tabletki w celach leczniczych...

To powszechna tajemnica, że największy popyt na tego typu medykamenty jest wśród młodzieży szkolnej, która przerabia je na metaamfetaminę, aby się nią odurzać.

- Wskazówki, jak to zrobić, są niestety w internecie - mówi Roman Piniaś, kierownik Monaru w Zbicku. - Młodzi ludzie szkodzą sobie podwójnie, do przeróbki leków wykorzystują m.in. nadmanganian potasu, którego nie są potem w stanie usunąć, a ma on działanie neurotyczne. Jest bardzo szkodliwy dla zdrowia.

Skutkiem długotrwałego zażywania metaamfetaminy są objawy paranoi, halucynacje, wrażenie obecności insektów na skórze i myśli samobójcze.

Propozycja, by wprowadzić limit na kupno leków z pseudoefedryną i kodeiną, jak też na preparaty przeciwbólowe, których Polacy też nadużywają, wyszła od aptekarzy. Ministerstwo Zdrowia ją zaakceptowało i wkrótce rząd przedstawi, jak będzie to wyglądać w praktyce. Ile opakowań sudafedu, acataru (syrop na kaszel) czy ibupromu zatoki będzie można kupić jednorazowo.

- Obawiam się, że takie rozwiązanie nie pomoże - uważa Marek Brach. - Tylko w Opolu jest ponad 50 aptek, jeśli farmaceuta wyda komuś jedno opakowanie leku, to ta osoba odwiedzi kilka czy kilkanaście aptek i zakaz obejdzie. My już ograniczyliśmy sprzedaż sudafedu w opolskich aptekach do jednego opakowania. Powołaliśmy się na ulotkę producenta, który proponuje udać się do lekarza, jeśli komuś jedno opakowanie nie pomogło.
- A ja myślę, że już sam pomysł, żeby o tym rozmawiać, jest dobry - uważa Roman Piniaś. - Chodzi o to, by nie ułatwiać ludziom pewnych praktyk. Część osób na eksperymencie z pseudoefedryną poprzestanie, ale inni sięgną potem po silniejsze narkotyki. Trzeba temu zapobiegać.

Marek Brach uważa, że najlepszy skutek przyniosłoby powielenie wzorców z Czech. Tam kupujący w aptece lek z pseudoefedryną czy kodeiną musi pokazać dowód osobisty, po czym zostaje odnotowany w systemie komputerowym. Ale też dlatego Czesi wykupują te lekarstwa u nas.

- U nas to nie przejdzie, będą protesty - uważa Mirosława Olszewska, pełnomocnik zarządu województwa opolskiego ds. przeciwdziałania narkomanii. - Czesi pracowali nad uporządkowaniem tej sytuacji 10 lat, opracowali specjalne wzory listów do aptekarzy, zachęcające ich do współpracy. Na specjalnej liście umieścili 30 leków.

Jak dodaje Olszewska, w Polsce długo uważano, że leki z substancjami psychoaktywnymi nie stanowią problemu. - Aż trzy lata temu z powodu przedawkowania metaamfetaminy zmarły we Wrocławiu dwie młode osoby - mówi. - Głośno było też o aptece w Polsce, która w krótkim czasie sprzedała takich leków za 100 tys. zł. Wtedy zaczęto myśleć, że trzeba coś z tym zrobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska