Rośnie zagrożenie kleszczami na Opolszczyźnie
- Moja córka wróciła kilka dni temu z przedszkola z kleszczem wbitym w zgięciu kolana – mówi mama 6-latki z Opola. – Początkowo myślałam, że może dzieci były na spacerze na Wyspie Bolko. Tam jest dużo drzew, więc i ryzyko większe, ale okazało się, że tego dnia bawili się tylko na przedszkolnym placu zabaw. Mówię o tym, żeby uczulić innych rodziców, bo ja nie spodziewałabym się kleszcza w środku miasta. Od tego czasu każdego dnia przed kąpielą dokładnie oglądamy nie tylko dzieci, ale i siebie.
Wiosną, zwłaszcza jeśli pogoda jest ciepła i wilgotna, spacerowicze częściej mogą zetknąć się z kleszczami.
– Ocieplający się klimat sprawia, że one są aktywne niemal przez cały rok, ale gdy robi się ciepło Opolanie częściej zaglądają do lasów i stąd częstsze spotkania – mówi Jacek Boczar z Nadleśnictwa Opole. – Wbrew pozorom największym zagrożeniem dla człowieka w lesie nie są wilki czy dziki, ale właśnie niewielkie kleszcze, które przenoszą groźne choroby. Możemy się przed nimi chronić, zakładając długie spodnie i wpuszczając w nie koszulkę czy bluzę. Po spacerze warto też wziąć prysznic, bo kleszcz nie od razu wbija się w skórę, a kąpiel może go zmyć.
Kleszcze szukają miejsc ciepłych i wilgotnych, dlatego można je przeoczyć, gdy obejrzymy się niedokładnie. Warto zwrócić uwagę na pachy, pachwiny oraz rejon pępka czy uszu, bo w przypadku ukąszenia liczy się czas. Im szybciej zauważymy i usuniemy intruza, tym lepiej dla naszego zdrowia.
Specjaliści radzą, jak usunąć kleszcza
– W aptece można kupić specjalne szczypce czy ssawki, które pozwalają precyzyjnie usunąć kleszcza, a po jego usunięciu miejsce ukąszenia należy zdezynfekować. Pod żadnym pozorem nie należy wcześniej smarować go masłem, czy polewać alkoholem, bo i o takich teoriach słyszałam od pacjentów – mówi Wiesława Błudzin, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych oraz ordynator Oddziału Klinicznego Chorób Zakaźny w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu. - Jeśli nie jest to masowe ukąszenie, to nie stosuje się profilaktycznie antybiotykoterapii. Nawet, gdyby kleszcz był zakażony krętkami Borrelia, to nasz układ odpornościowy powinien sobie poradzić. Oczywiście im dłużej pozwolimy kleszczowi tkwić w skórze, tym większe ryzyko, dlatego tak ważne jest dokładnie obejrzenie skóry i to nie tylko wtedy, gdy wracamy z lasu czy z działki.
Alarmującym sygnałem może być tzw. rumień wędrujący, który może wystąpić od 3 do 30 dni po ukąszeniu. – Nie wpadajmy w panikę, gdy tuż po ukąszeniu pojawi się małe zaczerwienienie, bo może to być reakcja alergiczno-zapalna. Rumień wędrujący natomiast ma powyżej 5 cm średnicy i powiększa się. Jeśli wystąpi, należy zgłosić się do lekarza pierwszego kontaktu, który wdroży antybiotykoterapię – wyjaśnia ordynator oddziału zakaźnego. – Rumień świadczy o wystąpieniu skórnej odmiany boreliozy, ale ona akurat bardzo dobrze reaguje na leczenie.
Bywa, że pacjenci, po tym jak usłyszą diagnozę, są zaskoczeni, bo nie przypominają sobie, żeby kiedykolwiek ukąsił ich kleszcz. Czasami choroba przez wiele lat przebiega bezobjawowo.
– Zakażenie podejrzewamy m.in. wtedy, gdy 20-30-letni pacjent, dotąd wysportowany i sprawny fizycznie, skarży się na bóle i zapalenia stawów. Albo wtedy, gdy u pacjenta wystąpiło porażenie nerwu twarzowego. Postawienie trafnej diagnozy wymaga jednak badań, bo czasami podobne symptomy mogą występować przy różnych chorobach. Zmienia się też klimat i nasz styl życia, co niestety wpływa na to, że wiele chorób przebiega nietypowo – mówi Wiesława Błudzin.
Zagrożeniem będą kleszcze z Afryki
W Niemczech pojawił się kleszcz afrykański, którego ukąszenie grozi zachorowaniem na krymsko-kongijską gorączkę krwotoczną. – Moim zdaniem jest kwestią czasu, kiedy ten pajęczak pojawi się również w Polsce. Dla lekarzy będzie to rodziło nowe wyzwania, ponieważ gorączkę krwotoczną możemy leczyć jedynie objawowo – mówi lekarz. – To poważna choroba, a to jakie efekty przyniesie terapia, zależy od szeregu czynników, m.in. od wieku, odporności pacjenta i jego ogólnej kondycji, a także chorób współistniejących.
Z danych epidemiologicznych wynika, że w minionych latach na Opolszczyźnie występowała zwiększona liczba zachorowań na boreliozę w porównaniu z sytuacją w kraju (świadczy o tym większy niż dla całego kraju współczynnik zapadalności, czyli liczba zachorowań w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców danego rejonu). W 2023 roku w województwie opolskim stwierdzono 715 przypadków boreliozy (w całym kraju było ich natomiast ponad 25 tys.). Tylko w czterech pierwszych miesiącach tego roku sanepid odnotował 88 nowych przypadków w regionie (w kraju było ich ponad 3,4 tys.).
Dobra informacja jest taka, że choroba jest uleczalna, a wdrożenie leczenia – u większości pacjentów przynosi dobre rezultaty. Trwają też prace nad szczepionką, która mogłaby nas uchronić przed zachorowaniem.
Nagroda Nobla w dziedzinie medycyny przyznana
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?