Problem wolnego handlu narastał tam od dawna. Przed siedmioma laty dzisiejsi właściciele kiosków w większości prowadzili przed cmentarzem handel obwoźny. Kwiaty, wiązanki i znicze sprzedawano głównie z drewnianych skrzynek i samochodów. Miasto, chcąc zlikwidować ten rodzaj handlu, wymogło na kupcach zbudowanie estetycznych pawilonów.
- Wszyscy, którzy chcieli sprzedawać pod cmentarzem, zainwestowali w budowę kiosków - mówi Przemysław Chojnacki, sprzedawca w jednej z kwiaciarni. - Teraz płacimy podatki, ZUS, dzierżawę i widzimy, jak w weekendy i święta na placu cmentarnym rozlokowuje się handel obwoźny. Często są to działkowicze. Płacą tylko tzw. placowe. Mając mniejsze koszty, mogą obniżać ceny, przez co my tracimy klientów - mówi sprzedawca.
Kupcy napisali w tej sprawie notę protestacyjną do prezydenta miasta. Przesłali ją także do komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego rady miasta. Ich protest zdecydowanie popiera Adam Walawender, prezes Zieleni Miejskiej, administratora cmentarzy.
- Kwiaciarnie powstały właśnie po to, aby uporządkować handel pod cmentarzem. Sprzedawcy obwoźni powodują duże zamieszanie przed nekropolią, niszczą tamtejsze trawniki - uważa prezes Walawender. - Duża ilość tymczasowych stoisk powoduje też, że pomiędzy nimi ukryć mogą się złodzieje, którzy kradną wiązanki z cmentarzy po to, aby je potem odsprzedać. Placowe od handlowców pobiera Miejski Zarząd Dróg. W skali roku to niewielkie pieniądze. Może warto z nich zrezygnować, aby przywrócić porządek pod cmentarzem - dodaje.
Pismo kupców nie dotarło jeszcze do Artura Sypienia, przewodniczącego komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego przy radzie miasta. - Jak tylko dotrze, komisja zajmie stanowisko w tej sprawie - zapewnił.
Odmienne zdanie w całej sprawie ma Piotr Synowiec, prezydent Opola. Według niego właściciele kwiaciarni powinni mieć więcej wyrozumiałości dla drobnych kupców. - Czasy mamy ciężkie i dla wielu kupców handel obwoźny jest jedyną szansą na uzyskanie dochodu - tłumaczy prezydent. Według niego podobna sytuacja jest na targowisku miejskim, gdzie kupcy także zainwestowali w budowę pawilonów, a jednak miasto udostępnia tam miejsca do handlowania drobnym kupcom.
- Jeżeli zakażę handlu, to następnego dnia drobni kupcy także zaprotestują, żądając zapewnienia im nowych miejsc pracy. Pozwolenia wydawane są dla kilkunastu osób i wydaje mi się, że to zasady konkurencji rynkowej powinny określać liczbę handlowców, a nie miasto - dodaje prezydent.
Na sugestię, że te zasady powinny być równe i dla handlowców obwoźnych i właścicieli kwiaciarni, Synowiec zapewnił, że stoi po stronie tylko tych handlowców, którzy mają zarejestrowaną działalność gospodarczą.
- Jeżeli handlem pod cmentarzem trudnią się inne osoby, mam nadzieje, że po tym artykule zainteresuje się nimi urząd skarbowy - zakończył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?