Konkurencja straganowo-trawnikowa

Fot. Sebastian Stemplewski
Wczoraj kwiaciarnie przy cmentarzu nie miały żadnej konkurencji. Jutro jednak wokół placu cmentarnego rozlokuje się wielu obwoźnych handlowców.
Wczoraj kwiaciarnie przy cmentarzu nie miały żadnej konkurencji. Jutro jednak wokół placu cmentarnego rozlokuje się wielu obwoźnych handlowców. Fot. Sebastian Stemplewski
Właściciele kwiaciarni przy wejściu na cmentarz w Opolu Półwsi żądają zakazania "wolnego" handlu na placu cmentarnym.

Problem wolnego handlu narastał tam od dawna. Przed siedmioma laty dzisiejsi właściciele kiosków w większości prowadzili przed cmentarzem handel obwoźny. Kwiaty, wiązanki i znicze sprzedawano głównie z drewnianych skrzynek i samochodów. Miasto, chcąc zlikwidować ten rodzaj handlu, wymogło na kupcach zbudowanie estetycznych pawilonów.

- Wszyscy, którzy chcieli sprzedawać pod cmentarzem, zainwestowali w budowę kiosków - mówi Przemysław Chojnacki, sprzedawca w jednej z kwiaciarni. - Teraz płacimy podatki, ZUS, dzierżawę i widzimy, jak w weekendy i święta na placu cmentarnym rozlokowuje się handel obwoźny. Często są to działkowicze. Płacą tylko tzw. placowe. Mając mniejsze koszty, mogą obniżać ceny, przez co my tracimy klientów - mówi sprzedawca.
Kupcy napisali w tej sprawie notę protestacyjną do prezydenta miasta. Przesłali ją także do komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego rady miasta. Ich protest zdecydowanie popiera Adam Walawender, prezes Zieleni Miejskiej, administratora cmentarzy.
- Kwiaciarnie powstały właśnie po to, aby uporządkować handel pod cmentarzem. Sprzedawcy obwoźni powodują duże zamieszanie przed nekropolią, niszczą tamtejsze trawniki - uważa prezes Walawender. - Duża ilość tymczasowych stoisk powoduje też, że pomiędzy nimi ukryć mogą się złodzieje, którzy kradną wiązanki z cmentarzy po to, aby je potem odsprzedać. Placowe od handlowców pobiera Miejski Zarząd Dróg. W skali roku to niewielkie pieniądze. Może warto z nich zrezygnować, aby przywrócić porządek pod cmentarzem - dodaje.
Pismo kupców nie dotarło jeszcze do Artura Sypienia, przewodniczącego komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego przy radzie miasta. - Jak tylko dotrze, komisja zajmie stanowisko w tej sprawie - zapewnił.

Odmienne zdanie w całej sprawie ma Piotr Synowiec, prezydent Opola. Według niego właściciele kwiaciarni powinni mieć więcej wyrozumiałości dla drobnych kupców. - Czasy mamy ciężkie i dla wielu kupców handel obwoźny jest jedyną szansą na uzyskanie dochodu - tłumaczy prezydent. Według niego podobna sytuacja jest na targowisku miejskim, gdzie kupcy także zainwestowali w budowę pawilonów, a jednak miasto udostępnia tam miejsca do handlowania drobnym kupcom.
- Jeżeli zakażę handlu, to następnego dnia drobni kupcy także zaprotestują, żądając zapewnienia im nowych miejsc pracy. Pozwolenia wydawane są dla kilkunastu osób i wydaje mi się, że to zasady konkurencji rynkowej powinny określać liczbę handlowców, a nie miasto - dodaje prezydent.
Na sugestię, że te zasady powinny być równe i dla handlowców obwoźnych i właścicieli kwiaciarni, Synowiec zapewnił, że stoi po stronie tylko tych handlowców, którzy mają zarejestrowaną działalność gospodarczą.
- Jeżeli handlem pod cmentarzem trudnią się inne osoby, mam nadzieje, że po tym artykule zainteresuje się nimi urząd skarbowy - zakończył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska