Koronawirus w Polsce. Papierologia w czasach epidemii. Czasem trudno żyć bez dokumentu. Czy jest potrzebna abolicja dokumentowa?

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
123rf
Szyby pomiędzy urzędnikiem a petentem, lampy bakteriobójcze do naświetlania dokumentów. Urzędy przygotowują dodatkowe zabezpieczenia, żeby bezpiecznie dla siebie załatwiać sprawy mieszkańców. Ale i tak trzeba czekać.

Większość urzędów ograniczyła działalność i przyjmowanie stron, ale życie czasami narzuca terminy, w których sprawa musi być załatwiona.

Starosta prudnicki Radosław Roszkowski jeszcze 15 marca na spotkaniu z wojewodą zaapelował, aby rząd dokonał swoistej abolicji dokumentów i przedłużył o pół roku ważność tych, którym upływa termin obowiązywania, a wyrobienie nowego jest utrudnione.

Chodzi m.in. o dowody rejestracyjne pojazdów, dowody osobiste, prawa jazdy, badania okresowe pracowników czy badania techniczne pojazdów. Wniosek o ich wydanie można złożyć elektronicznie, ale odbiór wymaga osobistego stawiennictwa.

- Mój wniosek poparli też inni starostowie. Wiem, że wojewoda przekazał go “wyżej” – komentuje Radosław Roszkowski. – Sami staramy się jak najbardziej ograniczyć przyjmowanie petentów, co chyba jest zgodne z duchem działania polskich władz. Uważam nawet, że powinien być wprowadzony stan wyjątkowy. To by dało nowe możliwości podejmowania decyzji.

Przez szybkę i pod lampą

Starostwo w Prudniku zaczęło wydawać petentom szybkie zaświadczenia, że ze względu na zagrożenie epidemiczne nie jest w stanie terminowo wydać wymaganego dokumentu. W urzędzie gminy w Głuchołazach petenci są przyjmowani przy wejściu, przez szybę. Do budynku nie jest wpuszczany nikt obcy. W Korfantowie burmistrz podzielił urzędników na dwie części. Pracują w urzędzie wymiennie, jak jedna połowa pójdzie do kwarantanny, reszta przejmie wszystkie obowiązki.

Mamy obecnie ok. 300 spraw tzw. miękkich czyli obowiązujących tylko 30 dni dowodów rejestracyjnych, które powinniśmy wymienić na stałe – mówi wicestarosta nyski Damian Nowakowski. – Wzywamy ludzi telefonicznie na określoną godzinę, żeby przynajmniej uniknąć kolejek.

W nyskim starostwie stanowiska obsługi petenta zostały wyposażone w szyby i są co godzinę dezynfekowane. Wszystkie pisma wpływające do starosta są poddane 48 godzinnej kwarantannie, bez kontaktu z ludźmi. Starosta zastanawia się nad zakupieniem specjalnej lampy wirusobójczej, która skróci czas dezynfekcji do 8 godzin.

- Problemy sygnalizują nam też ludzie, którzy czekają na zaświadczenia z wydziału geodezji potrzebne do aktów notarialnych. W środę chyba uruchomimy ten wydział w ograniczonym zakresie – mówi wicestarosta nyski.

Kłopot mają też wszyscy ci, którzy wymagają decyzji kolegialnych czy lekarskich – np. dotyczących badań okresowych pracowników czy orzeczeń o niepełnosprawności. W ostatni poniedziałek, aby rozładować kolejki, wojewoda opolski zarządził że powiatowe i wojewódzkie zespoły wydające orzeczenia o niepełnosprawności będą rozpatrywać wnioski na podstawie dokumentów medycznych, bez obecności wnioskodawcy.

- Orzeczenie mi wygasło, czekam na termin komisji, ale teraz się one nie zbierają – mówi niepełnosprawny z powiatu nyskiego. – Tymczasem w nyskiej strefie parkingowej zostałem ukarany za brak biletu parkingowego na miejscu dla niepełnosprawnych, bo moje orzeczenie było kilka dni przeterminowane.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska