Kreskówka nie wygra z teatrem

Rozmawiała Małgorzata Kroczyńska
... z Henrykiem Jurkowskim, prezydentem Polskiego Ośrodka Lalkarskiego POLUNIMA, wykładowcą na Wydziale Sztuki Lalkarskiej Akademii Teatralnej, członkiem rady artystycznej XXI OFTL

- W tegorocznej edycji festiwalu gros przedstawień adresowanych jest do widzów najmłodszych, a w poprzednich latach bywało, że proporcje były inne. Czy teatry lalek straciły już chęć do walki o dorosłego widza, oddały pole scenom dramatycznym?
- Teatry lalek częściej grają dla dzieci, bo one z większą niż dorośli otwartością i aplauzem odnoszą się do lalek, bo odczuwają pewne zalety, walory magii. Jean Piaget, znany filozof i psycholog ubiegłego wieku, uważał, że dziecko jest istotą magiczną i samo uprawia magię. Dlatego teatr lalek jest dziecku bardzo bliski. Festiwal opolski wiąże się z działalnością Alojzego Smolki, twórcy tego teatru w Opolu, w swojej działalności nakierowanego głównie na dzieci. Więc tendencja, by grano tu spektakle dla najmłodszych, jest uzasadniona i słuszna. Owszem, bywało, że ze względu na walory artystyczne dopuszczano i na ten festiwal przedstawienia adresowane do dorosłych. I teraz wśród 36 propozycji, które obejrzała rada artystyczna OFTL, były takie spektakle, niektóre nawet bardzo interesujące, ale z pewnych powodów, na przykład słabości aktorskiej, nie mogły się tu pojawić.
- Najmłodszych dziś pochłaniają gry komputerowe, w ogóle wszelkie nowinki techniczne. Pana zdaniem teatr lalek nadąża za tym cywilizacyjnym boomem, jest w stanie z nim konkurować?
- Czy teatr, bez podziału na lalkowy i dramatyczny, ma biec za tymi wszystkimi nowinkami techniki. W moim przekonaniu - nie. W teatrze przecież, jak w żadnej innej sztuce, możliwy jest bezpośredni kontakt z widownią, rozmowa człowieka z człowiekiem, aktora, reżysera z widzem. I to jest pewna trwała wartość, wielki atut.
- Rodzice chętniej jednak sadzają dziecko przed komputerem albo telewizorem, niż idą z nim na przedstawienie.
- Nie jest tak źle. W dni powszednie na spektakle przychodzą dzieci z nauczycielkami, w weekendy - z rodzicami. Oczywiście, zawsze będzie tak, że część dzieci znajdzie się poza teatrem, bo żyją w środowisku, które go nie ceni, nie czuje potrzeby, by do niego chodzić. Ale wielu dorosłych uważa, że teatr to jest spotkanie z pięknem, i przyprowadzają dzieci, żeby to piękno przeżywać. Tego kreskówki nie zastąpią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska