Kresowy dzwon

Maciej T. Nowak - <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a> Michał Wandrasz - <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a>
Marek Pasztetnik z dumą prezentuje zabytkowy dzwon, który nie wzywa już wiernych na mszę św., ale jest ozdobą kościoła.
Marek Pasztetnik z dumą prezentuje zabytkowy dzwon, który nie wzywa już wiernych na mszę św., ale jest ozdobą kościoła.
Józef Gacek z Ligoty Książęcej tajemnicę swojego życia - miejsce przechowywania dzwonu - wyjawił dopiero na łożu śmierci.

Był jednym z kilkudziesięciu mieszkańców Otyni koło Stanisławowa, którzy w ramach przesiedleń kresowian trafili w 1945 roku na tzw. ziemie odzyskane. W sześćdziesięciu bydlęcych wagonach oprócz tobołków z własnym dobytkiem przewieźli także całą zawartość kościoła z Otyni. Przede wszystkim cudowny obraz Matki Bożej namalowany w 1718 roku, ale także ołtarz główny i ołtarze boczne, chrzcielnicę, ambonę, organy, obrazy Drogi Krzyżowej, chorągwie kościelne, naczynia i szaty liturgiczne, a nawet żyrandol. Gackowie dodatkowo wieźli 80-kilogramowy dzwon.

W Otyni były trzy dzwony - dwa potężne i jeden mniejszy. Dwa wielkie dzwony - w 1941 roku - trzeba było oddać Niemcom, którzy przerobili je na armaty. Trzeci, najmniejszy, udało się ukryć w kopcu ziemniaczanym. Nie udało się go jednak uchronić przed uszkodzeniem - w trakcie działań wojennych prawdopodobnie trafił go jakiś odłamek, bo pękł w jednym miejscu. W ziemniaczanym kopcu przetrwał jednak do końca wojny. Razem z Gackami przyjechał do Ligoty Książęcej. Tu został ukryty.
- Teść czasami coś przebąkiwał o zakopanym dzwonie, ale nigdy nie powiedział dokładnie, gdzie on leży - wspomina Wiesława Gacek.

Czekał na lepsze czasy
W Ligocie Książęcej dawny kościół ewangelicki z połowy XIX wieku czerwonoarmiści spalili w ostatnich dniach wojny. Komuna nie sprzyjała wiernym. Józef Gacek postanowił, że dzwon przeczeka do lepszych czasów. Zakopał go w drewnianej stodole w sąsiednim Brzozowcu, gdzie mieszkał. Leżał w ziemi blisko 60 lat.
W kwietniu 2002 roku pan Józef poczuł, że nadchodzi jego czas. Pierwszego dnia po świętach wielkanocnych kazał wezwać księdza i wyjawił mu, że dzwon zakopany jest w stodole. Dla proboszcza było to spore zaskoczenie.

- Umierającego pana Józefa pamięć już zawodziła i nie bardzo wiedział, w którym to dokładnie było miejscu - wspomina ksiądz Józef Wojdak, od 28 lat proboszcz w Ligocie Książęcej. - Wraz z jego synem i rodziną szukaliśmy długo, ale pierwszego dnia niczego nie znaleźliśmy.
Pan Józef się denerwował: - Jak to nie ma? Jak ktoś mógł ten dzwon ukraść z mojej stodoły?
Dzwon znaleziono dopiero drugiego lub trzeciego dnia przekopywania. Trudno go było wcześniej namierzyć, bo leżał odwrotnie, jak szklanka. Dlatego gdy badano ziemię widłami, nie można było na niego natrafić.

- Mój mąż wyniósł dzwon przed stodołę. Dziadek, jak go zobaczył, to się popłakał - wspomina Wiesława Gacek. - Gdyby wtedy go nie znaleźli, to pewnie nigdy by już nie wrócił do kościoła.
Ksiądz załadował blisko 80-kilogramowy dzwon na ciężarówkę i przewiózł do Ligoty. Później zawiózł go do jednostki wojskowej w Jastrzębiu koło Namysłowa, gdzie znalezisko zostało wypiaskowane i odnowione. Teraz pomalowane stoi na honorowym miejscu w świątyni.

Miał wisieć na dzwonnicy, ale z powodu pęknięcia już nigdy nie będzie mógł dzwonić. Ostatni dźwięk wydał w 1941 roku.
- No, ładnie teraz wygląda, ale nam on się bardziej podobał, jak był taki zaśniedziały i zardzewiały - śmieje się Wiesława Gacek. - Teraz jest nawet zbyt ładny. Całkiem, jakby był nowy. Wcale po nim nie widać, że ma blisko 250 lat.

Na Wschód zawieźli figury
Dzwon stoi dziś w ligockim kościele. Tuż obok podziwiać można chorągiew żołnierzy-tułaczy. Ufundowali ją w czasie wojny pochodzący z Kresów oficerowie, którzy wraz z generałem Andersem trafili na Bliski Wschód. Chcieli podziękować Panu Bogu za cudowne ocalenie. Wyszyły ją na kairskim atłasie siostry pasterki z Jerozolimy.
Chorągiew wędrowała potem z polskimi żołnierzami po frontach drugiej wojny światowej, a po jej zakończeniu trafiła do Anglii. W 1974 roku jeden z dawnych żołnierzy Andersa przekazał sztandar do Instytutu Polskiego w Londynie.

- Dowiedział się o tym doktor Tadeusz Kukiz, ojciec znanego piosenkarza, który zbierał materiał do książki o kresowych Madonnach - opowiada ksiądz proboszcz. - Pojechał do Londynu, za zgodą dyrekcji muzeum sfotografował chorągiew i pokazał ją nam. Napisaliśmy wtedy do Londynu list z prośbą o przekazanie nam sztandaru. Dyrektor muzeum, rotmistrz Ryszard Dębiński, uznał, że najlepszym miejscem dla chorągwi jest kościół z Otyni i w marcu 1997 roku w Londynie uroczyście przekazał na moje ręce chorągiew. Trafiła ona potem do specjalnej gabloty i można ją oglądać w naszym kościele do dzisiaj.
Gablota, w której przetransportowano sztandar, jest schowana na zapleczu ligockiego probostwa.

Pamięć o stronach rodzinnych żyje wciąż wśród starych mieszkańców Ligoty Książęcej. W Otyni zaś zostało jeszcze około sześćdziesięciu polskich rodzin. Co niedzielę w kościele katolickim odprawiana jest tam msza święta po polsku.
- Ludzie są już starzy i coraz rzadziej tutaj zaglądają, a młodsze pokolenie już "niczewo nie panimajet", więc tym bardziej niewiele ich łączy z Polską - mówi ksiądz Wojdak. - Stąd na Kresy ludzie jeszcze jeżdżą, ale powoli też się już wykruszają.

W czwartek na Ukrainę pojechała z Ligoty niezwykła wycieczka. Parafianie "zrzucili się" na trzy figury z żywicy syntetycznej. Zawieźli je do Otyni, tam, skąd kiedyś zabrali drewniane rzeźby, które dziś stoją w ich kościele.
Kilka dni przed wyjazdem na plebanii stały zapakowane w kartony: Serce Pana Jezusa, święty Jan oraz głowa Matki Bożej Bolesnej.
- Mamy wszystkie kwitki, bo na granicy będziemy musieli pokazać, że nie wieziemy tego na handel - mówi ksiądz proboszcz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska