Krokodyl ma na imię Dandusz i należy do jednego z mieszkańców wioski, która liczy niewiele ponad 500 dusz. Pan Jaromir nie zdradził dziennikarzom gazety "Denik", którzy z nim rozmawiali, skąd wziął młodego jeszcze gada. Mieszka jednak razem z nim od około 20 lat.
Kiedy był młody, właściciel trzymał krokodyla w domu. Kiedy urósł do prawie 3 metrów, trzymano go na terenie posesji, a na zimę zamykano w murowanym domu ogrodowym o wymiarach 4 na 5 metrów.
Miejscowi doskonale wiedzieli o krokodylu i raczej omijali posesję pana Jaromira.
Dziennikarzom właściciel powiedział, że krokodyla trzeba z szacunkiem omijać, ale zachowując pewne zasady bezpieczeństwa nie obawiał się zapraszać do siebie wnuków.
Krokodyl nilowy to duży i agresywny gad
Krokodyl nilowy może mieć nawet 5 metrów długości i ważyć tonę. Jest gatunkiem objętym międzynarodowa ochroną konwencji CITES. Nie można nim dowolnie handlować.
Czeskie przepisy też wymagają od właściciela rejestracji hodowli i zapewnienia odpowiednich warunków.
Pan Jaromir swojego Dandusza nie zgłosił w urzędach. Sprawa wyszła na jaw kiedy w połowie marca w domku ogrodowym Dandusza wybuchł pożar, a na miejsce przyjechali strażacy. Przyjechali też specjaliści z ZOO w Ołomuńcu, którzy schwytali krokodyla i bezpiecznie umieścili go w… sąsiednim garażu.
Dom pana Jaromira odwiedzili następnie inspektorzy weterynarii, którzy potwierdzili urzędowo powszechnie znane już fakty, że hodowla jest nielegalna, a warunki mieszkania dla krokodyla nieodpowiednie.
Nikt jednak Dandusza nie zabrał z Klopina, bo pan Jaromir zobowiązał się, że wybuduje dla niego odpowiedni obiekt. Poza tym nie ma gdzie umieścić egzotycznego gada, bo ZOO w Ołomuńcu nie ma do tego miejsca.
Krokodyl Dandusz to niejedyny egzotyczny i niebezpieczny mieszkaniec spokojnej czeskiej wioski. Dowiadujemy się o nich zazwyczaj, gdy dojdzie do jakiegoś wypadku. Niektórym drapieżnikom udaje się nawet uciec z hodowli.
W 2017 roku w miejscowości Ledce nad Sezavou z prywatnej hodowli uciekł serwal stepowy. Dopiero po miesiącu zwierzę złapali myśliwi. Rok później puma uciekła z prywatnego ogrodu zoologicznego w Zvole. Złapała ją po dwóch dniach wyspecjalizowana grupa.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?