Kupujesz mieszkanie? Uważaj, żeby nie przepłacić

fot. Daniel Polak
Edward Koleszko: - To samo mieszkanie raz ma 49 raz 52 metry kwadratowe. Nic z tego nie rozumiem.
Edward Koleszko: - To samo mieszkanie raz ma 49 raz 52 metry kwadratowe. Nic z tego nie rozumiem. fot. Daniel Polak
W Kędzierzynie-Koźlu niedbale wyliczano powierzchnię wielu mieszkań. Spora część lokatorów mogła w ten sposób przepłacić za mieszkanie wykupywane od gminy, bądź też przez lata płacić zawyżony czynsz.

Pan Edward Koleszko miał szczęście: 10 lat temu wykupił od gminy dwupokojowe mieszkanie w kędzierzyńskim Śródmieściu. - W dokumentach stało, że jego powierzchnia wynosi dokładnie 49 metrów i 28 centymetrów - tłumaczy emeryt.

Kilka lat później zapukali do niego rzeczoznawcy i stwierdzili, że jeszcze raz muszą zmierzyć mieszkanie.

- Okazało się, że ma ono już 52 metry i 72 centymetry powierzchni. Przecież to nonsens, mury nie mogły się rozszerzyć w kilka lat - uważa pan Edward.

Takich przypadków w Kędzierzynie-Koźlu jest więcej. Okazuje się, że przed laty niedbale wyliczono tu powierzchnię wielu mieszkań. Spora część lokatorów mogła w ten sposób przepłacić za mieszkanie wykupywane od gminy, bądź też przez lata płacić zawyżony czynsz.

- Albo za niski, jeśli pomyłka była na korzyść lokatora - zauważa wiceprezydent Kędzierzyna-Koźla Brygida Kolenda-Łabuś.

Niedawno notariusze w Kędzierzynie-Koźlu zagrozili, że z uwagi na ten bałagan nie będą sporządzali umów dotyczących sprzedaży kolejnych gminnych mieszkań. W związku z tym w niektórych kamienicach trzeba wprowadzić aneksy do aktów notarialnych już sprzedanych lokali. Chodziło o to, aby nie było sytuacji, w której suma powierzchni wszystkich mieszkań wraz z częścią wspólną (czyli korytarzami , strychami) nie daje sumy powierzchni całej kamienicy

- Rozmawialiśmy z mieszkańcami takich budynków. Zgodzili się na korekty w aktach notarialnych - dodaje wiceprezydent Kolenda-Łabuś.

Problem niedokładnych pomiarów dotyczy także nowych mieszkań. I to w całej Polsce. Dlaczego tak się dzieje? Waldemar Nowak z kędzierzyńskiego starostwa tłumaczy, że kiedyś stosowano jedną normę dotyczą sposobu wyliczania powierzchni. - Obliczało się je mierząc odległości pomiędzy gołymi ścianami. Teraz robi się to różnie, na przykład nie wliczając do powierzchni użytkowej tynków, boazerii, kafelek. Różnice na jednym mieszkaniu mogą sięgać nawet dwóch metrów - mówi Nowak.

Za jeden lokal można więc przepłacić kilka a nawet kilkanaście tys. złotych. Rafał Olejarz z firmy Wiktoria House, która sprzedaje mieszkania w Opolu tłumaczy, że w oferowanych przez niego lokalach powierzchnie były wyliczane pomiędzy ścianami, na których były już położone tynki.

- W umowie zastrzegamy jednak, że faktyczny metraż może się różnić o dwa procent w stosunku do tego, jaki jest zapisany w umowie - tłumaczy Rafał Olejarz.

Jeśli ktoś podejrzewa, że zapłacił za większe mieszkanie, niż otrzymał może poprosić nową ekspertyzę (wykonują je osoby z uprawnieniami budowlanymi), a potem star się o żądać zwrotu pieniędzy do firmy, od której kupił mieszkanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska