Ładne pagórki i przemili ludzie

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Anton Figura czuje wielki sentyment do rodzinnych stron. Wziął nawet ziemię z ogródka, który przed wojną należał do jego rodziny. Jednak nie myśli o tym, by zamieszkać tu na stałe.

Wczoraj z Polskiej Cerekwi wyjechała grupa 38 Niemców z zaprzyjaźnionej gminy Rieste. Goście przez kilka dni przebywali tu na zaproszenie urzędu gminy.
Współpracę między miejscowościami zapoczątkował Anton Figura, były mieszkaniec Ciężkowic - dziś obywatel Niemiec, który osiedlił się nieopodal Rieste. Figura w styczniu 1945 roku wraz matką uciekł z kraju przed Armią Czerwoną, która wyzwalała w tym czasie Opolszczyznę. Przez Czechy i Austrię dostał się do Bawarii.
- Tam przez Czerwony Krzyż zaczęliśmy poszukiwania naszego ojca - wspomina pan Anton. - Znaleźliśmy go w Szlezwiku-Holsztynie. Okazało się, że był na froncie wschodnim i jako jeden z ostatnich ewakuował się statkiem przez Bałtyk do Kilonii.
Rodzina Figurów pojechała z Kilonii do Bieste, miejscowości leżącej obok Rieste. Ojciec pana Antona pracował jako nauczyciel. W 1947 roku założył chór, który po jego śmierci przejął Alfred Figura, młodszy brat Antona.
- Ja i inni członkowie chóru chcieliśmy zrobić niespodziankę mojemu bratu i zorganizować mu koncert w miejscu, z którego pochodzą nasi przodkowie. Brat urodził się już w Niemczech i nie znał naszych rodzinnych stron - wspomina Anton Figura. - Jednak nie było to takie proste, ponieważ za komuny do Polski nie było łatwo przyjechać.
Starszy z braci Figurów kontakt z Polską nawiązał poprzez opolską kurię. Napisał list do biskupa Alfonsa Nossola z prośbą o przekazanie go proboszczowi z Polskiej Cerekwi. Ksiądz odczytał list mieszkańcom gminy na jednym z zebrań rady parafialnej, na którym był mieszkaniec Polskiej Cerekwi Engelhard Harz - dzisiejszy szef powiatowych struktur mniejszości niemieckiej.
- Zobaczyłem na kopercie znajome mi nazwisko. Antona znałem sprzed wojny. Razem szliśmy do komunii - tłumaczy Engelhard Harz. - Odnowiliśmy znajomość. Zaczęliśmy pisać listy i dzwonić do siebie.
Do pierwszego od czasów wojny spotkania doszło w 1989 roku w niemieckiej miejscowości Herten, gdzie strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Polskiej Cerekwi odwiedzili zagranicznych kolegów.
- Będąc już na miejscu, zatelefonowałem do Antona i zaprosiłem go na spotkanie do Coesfeld - mówi Engelhard Harz.
Goście z Rieste po raz pierwszy przyjechali do Polski w 1990 roku. Osiemdziesiąt osób zamieszkało w pałacyku w Zakrzowie.
- Kiedyś Huta Katowice miała tam swój ośrodek wypoczynkowy. Nasze kobiety wysprzątały go i mogliśmy przyjąć gości - wspomina pan Engelhard. - Od rolnika kupiliśmy świnie i woła. W ten sposób ugościliśmy naszych niemieckich przyjaciół.
Niemiecki chór dał wtedy koncerty w kościele parafialnym w Polskiej Cerekwi, Częstochowie i na Górze Świętej Anny. Podczas wizyty Anton Figura po raz pierwszy po wojnie odwiedził swój rodzinny dom w Ciężkowicach.
- Wszystko wyglądało, jak przed czterdziestu laty. Od razu przypomniałem sobie dzieciństwo - mówi. - Poszedłem zaraz do swojego kolegi Józefa Komorka, z którym kiedyś bawiłem się w piaskownicy. Trafiłem bez problemu, bo mieszka naprzeciwko szkoły, w której uczył mój ojciec. Poznaliśmy się od razu.
Mieszkańcy Rieste przyjechali do Polskiej Cerekwi już po raz szósty. Anton Figura bardzo się związał z Polską Cerekwią i czuje do niej sentyment. Nie myśli jednak o tym, by się osiedlić tu na stałe.
- Już ponad 50 lat tu nie mieszkam. Na starość nie będę się przeprowadzał. Jak byłem tu po raz drugi, wziąłem ziemię z ogrodu, który kiedyś należał do mojej rodziny. Po śmierci zostanie ona wsypana do mojego grobu - kończy Anton Figura.
Od 1994 roku, kiedy podpisano oficjalną umowę pomiędzy gminą Polska Cerekiew i Rieste, współpraca między mieszkańcami rozwija się bardzo dobrze. Na kolejne wizyty oprócz stałych gości przyjeżdżają nowe osoby.
- Jestem tu pierwszy raz - mówi Ursula Fiebich, pielęgniarka z Rieste. - Moja rodzina pochodzi ze Śląska, z okolic Świdnicy. Zawsze chciałam poznać ich rodzinne strony. Teraz nadarzyła się okazja.
W Polskiej Cerekwi mile zaskoczyła ją życzliwość mieszkańców.
- Na każdym kroku spotykałam się z nieskrywaną sympatią. Tu jest po prostu fantastycznie. Będę namawiała moich przyjaciół, aby odwiedzali wasz kraj - zapewnia pielęgniarka.
Ursula była w Polsce już drugi raz. Przed ponad dwudziestu laty zwiedziła Zakopane, Warszawę, Gdańsk i Szczecin. Jej największym marzeniem jest pożeglować po mazurskich jeziorach.
Niemiecka młodzież równie chętnie przyjeżdża do Polski.
- Jestem tu drugi raz - zdradza Sebastian Hödepohl. - Poprzednio zwiedziłem Mosznę, Opole i okolice Polskiej Cerekwi. Podobają mi się te pagórki wokół wioski, bo u nas teren jest raczej płaski. Bardzo wielu ludzi mieszkających w moim mieście pochodzi z tych stron. Zawsze opowiadali mi o Śląsku, pokazywali zdjęcia. Teraz mogę to wszystko zobaczyć i dotknąć. Bardzo się z tego cieszę. Tutaj jest świetnie i żyją tu wspaniali ludzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska