Protokół
Protokół
Orlik Opole - GKS Katowice 7:1 (4:0, 0:1, 3:0)
Bramki: 1:0 Szydło - 1., 2:0 Łymanski - 11., 3:0 Valecko - 16., 4:0 Fabry - 20., 4:1 Bezuhłyj - 40., 5:1 Valecko - 46., 6:1 Korzeniowski - 57., 7:1 Harcharik - 59.
Orlik: Murray - Kostek, Valecko, Szczurek, Szydło, F. Stopiński - Sznotala, M. Stopiński, Fabry, Korzeniowski, Wirolainen - Bychawski, Sordon, Rompkowski, Harcharik, Bosas - Semiannikow, Obrał, Zwierz, Wójcik, Łymanski. Trener Jacek Szopiński.
GKS: Burda (21. Białek) - Uherek, Krokosz, Kulawik, Szymański, Gulbinowicz - Cyganek, Lacheta, Szadrin, Komarczew, Bezuhłyj - Kret. Trener Robert Spisak.
Sędziował Paweł Breske (Jastrzębie); Kary: Orlik - 43 min (w tym kara meczu dla Łukasza Sznotali), GKS - 8 min; Widzów 250.
Opolanie odnieśli łatwe i bezproblemowe zwycięstwo, ale inaczej być nie mogło. Przeżywający ogromne kłopoty finansowe i kadrowe katowiczanie zajmują ostatnie miejsce, a do stolicy naszego regionu przyjechali w zaledwie 13-osobowym, bardzo młodym składzie.
- Kwestię otwartą stanowiły tylko rozmiary naszego zwycięstwa - komentował trener opolskiej drużyny Jacek Szopiński. - To, że wygramy, było jasne już przed meczem. Szkoda, że GKS nie mógł wystąpić w optymalnym zestawieniu, ponieważ przed kluczową dla nas fazą play off potrzebujemy starć z silnymi rywalami.
Wynik otworzył rekordowo szybko, bo już w 14. sekundzie, kapitan Orlika Sebastian Szydło.
- Przeprowadziliśmy zespołową, składną akcję, którą tylko wykończyłem - przyznawał Szydło. - Może w grupach młodzieżowych zdarzyło mi się zdobyć bramkę szybciej, jednak tam o gole było zdecydowanie łatwiej.
Gospodarze z wielką łatwością przedostawali się pod bramkę gości. W I tercji jeszcze trzykrotnie pokonywali bramkarza GKS-u Krzysztofa Burdę.
- W następnych minutach mogliśmy walczyć jedynie o kosmetykę rezultatu - mówił słowacki szkoleniowiec przyjezdnich Robert Spisak, który przed drugą częścią postanowił zmienić golkipera, co okazało się udanym posunięciem.
Łukasz Białek spisywał się bowiem bez zarzutu i powstrzymywał strzały opolan. Ci nie grzeszyli skutecznością. Stworzyli mnóstwo dogodnych sytuacji, ale często szukali zbyt koronkowych rozwiązań. W ostatniej tercji gra zaostrzyła się. Nerwy puściły Łukaszowi Sznotali i Bartłomiejowi Bychawskiemu, którzy brali udział w bójce, za co pierwszy z nich otrzymał karę meczu.
- Strzeliliśmy siedem goli, a powinniśmy piętnaście - powiedział trener Szopiński. - Nie uniknęliśmy prostych błędów, które wynikały z braku koncentracji. W podświadomości podopiecznych była bowiem myśl, że mierzymy się z niezbyt wymagającym rywalem i zwycięstwo mamy w kieszeni. Jednak mometami nasza gra wyglądała obiecująco.
- To jedno z kolejnych spotkań, które służą przygotowaniom do rozpoczynających się 28 lutego play offów - dodawał Szydło. - Liczymy, że szczyt formy przyjdzie właśnie wtedy. Za nami okres ciężkich treningów. Czujemy zmęczenie, ale nie zwalniamy tempa.
Następny mecz Orlik rozegra w niedzielę. Jego rywalem będzie Naprzód Janów. Jeśli zwycięży, zapewni sobie siódme miejsce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?