Leczenie albo dożywocie

Redakcja
Z Wacławem Mitorajem, psychologiem, specjalistą ds. przemocy, rozmawia Iwona Kłopocka

- "Życie Warszawy" zaproponowało stworzenie list pedofilów i wprowadzenie zakazu zbliżania się ich do miejsc, w których na co dzień przebywają dzieci. Co pan o tym sądzi?
- Tworzenie list to poroniony pomysł, bo nikomu w niczym nie pomoże, natomiast może wyzwolić reakcje ludzi zapalczywych, prowadzące do samosądów. Nie o to chodzi. Potrzebny natomiast jest monitoring społeczny i kontrolowanie zachowania pedofilów przez specjalistyczne służby. Uważam, że wszyscy rodzice małych dzieci mają prawo wiedzieć, że ich sąsiadem jest pedofil. Taka informacja powinna być jawna, ale powinna też jej towarzyszyć praca psychologa w danej społeczności. Oprócz tego pedofil powinien być pod stałym nadzorem specjalistów. Zgranie tych trzech elementów daje gwarancję skuteczności działania, w przeciwieństwie do proponowanego zakazu zbliżania się do zbiorowisk dzieci, który moim zdaniem jest rozwiązaniem nierealnym.
- Pedofilię da się leczyć. Czy dla skuteczności ochrony dzieci przed pedofilami nie należałoby ich leczyć przymusowo?
- Przymusowe leczenie nie ma sensu. To powinien być wybór pedofila, jako alternatywa dla bardzo wysokiej kary pozbawienia wolności. 10 lat więzienia jako maksymalny obecnie wyrok w prawie karnym to stanowczo za mało. To wysoka kara, ale nie stanowi ona zabezpieczenia, ze względu na bardzo wysoki wskaźnik recydywy u tych przestępców. O ile w innych przestępstwach wynosi on 33-40 proc., to w przypadku pedofilów aż 60-80 proc. W więzieniu pedofila spotykają dodatkowe kary ze strony współwięźniów. Kiedy wychodzi na wolność i wraca do przestępstwa, z obawy przed tym, co może go znowu spotkać, zdarza się, że morduje kolejną ofiarę. Dlatego uważam, że pedofil, który nie chce się leczyć, powinien być dożywotnio internowany.
- Jak chronić dzieci, by nie padły ofiarą pedofilów?
- Już są realizowane bardzo dobre programy edukacyjne - np. "Zły dotyk", "Dobry dotyk" - problem w tym, że nie są one powszechne. Moim zdaniem powinny być obowiązkowo wpisane w programy edukacyjne przedszkoli i szkół. To trzeba robić jak najwcześniej, w ramach obowiązkowej ochrony praw obywateli przez państwo. Na razie robią to różne organizacje pozarządowe, np. Towarzystwo Rozwoju Rodziny, Towarzystwo Przyjaciół Dzieci. W Opolu obie te organizacje opracowały systemowy program przeciwdziałania przemocy wobec dzieci i młodzieży i w jego ramach realizowany jest też program edukacyjny "Obywatel dziecko", mający na celu popularyzację praw dziecka, w tym prawa do obrony przed wykorzystaniem seksualnym.
Najwięcej do zrobienia mają jednak rodzice. Dziecko od maleńkości trzeba uczyć unikania sytuacji ryzykownych. Trzeba też tak budować atmosferę zaufania w rodzinie, aby dziecko wiedziało, że z każdą, najbardziej wstydliwą sprawą, może zwrócić się do najbliższych, wiedząc, że zostanie wysłuchane i że za to nie oberwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska