Wczoraj na nadzwyczajnej sesji, zwołanej na wniosek Ryszarda Czerwińskiego, radni oddali hołd papieżowi. W ciszy i skupieniu wysłuchali tekstu "Zanim odejdę". Potem odczytano pożegnanie, które przygotowywał przewodniczący Ryszard Ciecierski.
I tu był kłopot. Rajcom lewicy tekst nie przypadł do gustu. Tuż przed sesją dyskutowali o tym z przewodniczącym, gdy ten chciał uzgodnić szczegóły uroczystości.
- To była jakaś forma modlitwy, a nie pożegnanie - tłumaczyła Dorota Dancewicz, szefowa klubu SLD-UP. - Powinniśmy pożegnać papieża jakąś myślą i dużo bardziej przemyślanym tekstem, bo ten był chyba pisany na kolanie. Poza tym nie zamieniajmy sali obrad w Kościół. Tu nawet krzyża nie ma - dziwiła się Dancewicz.
Wtórowała jej Halina Żyła, też radna SLD: - Papież to wielki autorytet moralny, a nasze pożegnanie tej wielkiej osoby powinno się zacząć od którejś z jego wielkich myśli. Przecież nie można kogoś zmuszać do odmawiania modlitwy.
Mimo tych uwag wszyscy radni (poza nieobecnymi Władysławem Brudzińskim i Lucjuszem Bilikiem) wysłuchali w spokoju tekstu pożegnania. Potem każdy z rajców otrzymał na pamiątkę ostatnią książkę Ojca Świętego pt. "Pamięć i tożsamość".
Adrian Wesołowski, radny klubu PO-PiS: - Myślę, że uwagi lewicy były niepotrzebne i najlepiej je przemilczeć. Smuci mnie fakt, że radni nie potrafili zapomnieć o polityce w takiej chwili jak odejście Ojca Św.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?