Obie ekipy przystąpiły do rywalizacji po bardzo udanej inauguracji zmagań w europejskich pucharach. Kędzierzynianie w 1. kolejce ograli 3:0 Vojvodinę Nowy Sad, a Knack, w takim samym stosunku, pokonał wtedy VfB Friedrichshafen. Mimo to zdecydowanym faworytem bezpośredniej potyczki byli mistrzowie Polski.
- Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy faworytem całej grupy E, ale Knack to zespół z wieloletnim stażem w Lidze Mistrzów - mówił przed meczem Benjamin Toniutti, rozgrywający Grupy Azoty ZAKSA. - Prezentuje on inny styl gry niż zespoły występujące w PlusLidze. Musimy się nastawić na to, że zawodnicy Knacku wybronią sporo naszych akcji. Bardzo ważną w rolę w najbliższej konfrontacji odegra więc zachowanie należytej cierpliwości.
Tymczasem w pierwszym secie siatkarze z Kędzierzyna-Koźla prezentowali się tak dobrze, że ich przeciwnicy nie byli w stanie zatrzymać praktycznie żadnego ataku skrzydłowych.
Węgierski atakujący Grupy Azoty ZAKSA Arpad Baroti, wybrany później najlepszym graczem, meczu skończył wtedy pięć z sześciu akcji (83 procent).
Przyjmujący Aleksander Śliwka oraz Włoch Simone Parodi byli przez Toniuttiego nieco rzadziej, ale również nie zawodzili. Ten pierwszy uzyskał 75 procent skuteczności (3/4), a drugi zamienił na punkt oba wykonane ataki. Taki przebieg spraw pozwalał od początku do końca kontrolować gościom przebieg wydarzeń i ostatecznie zwyciężyć aż 25:17.
W drugiej odsłonie nasz zespół nie był już tak bezwzględny w ofensywie, ale zasadniczo scenariusz spotkania się w niej nie zmienił. Ponownie to praktycznie nieprzerwanie Grupa Azoty ZAKSA miała pełną kontrolę nad przebiegiem wydarzeń. Tym razem „pierwsze skrzypce” grał Śliwka, którego udane zagrania pozwoliły przyjezdnym odskoczyć na 12:8.
Gospodarze próbowali odpowiadać, ale ich atutem była właściwie tylko ofensywna postawa przyjmującego Andreasa Fragkosa. Kędzierzynianie mieli po swojej stronie zdecydowanie więcej argumentów, dzięki czemu pozwolili Knackowi zakończyć seta z dorobkiem zaledwie 19 „oczek”.
Do nieco większego wysiłku miejscowi zmusili mistrzów Polski dopiero w trzeciej odsłonie. Prowadzili w nim nawet 11:9, ale ich radość trwała bardzo krótko. Błyskawicznie do głosu doszedł bowiem wtedy środkowy Łukasz Wiśniewski i zaraz do Grupa Azoty ZAKSA wygrywała 13:11.
W tej partii ekipa z Kędzierzyna-Koźla musiała sobie poradzić ze spadkiem skuteczności w ataku Śliwki (1/8 - 13 proc.) oraz Barotiego (1/4 - 25 proc.). Kiedy jednak przyszło co do czego, sprawy w swoje ręce wziął Parodi. To on był najczęściej zatrudniany w ofensywie i za otrzymane zaufanie odwdzięczył się 67-procentową skutecznością (6/9). Ponadto kędzierzynianie praktycznie nie popełniali błędów własnych, a gracze Knacka zrobili ich aż 10. To wszystko sprawiło, że po zaledwie 68 minutach gry było już po meczu.
Knack Roeselare - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (17:25, 19:25, 21:25)
Knack: Walsh, Fragkos, Coolman, Tuerlinckx, Verhanneman, Jansen Vandoorn, Deroey (libero) oraz Norman, Fasteland.
ZAKSA: Toniutti, Śliwka, Wiśniewski, Baroti, Parodi, Smith, Zatorski (libero) oraz Grygiel.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?