Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska: - Mój świat runął 10 kwietnia

Archiwum prywatne
Archiwum prywatne
- Skończyło się moje życie kobiety kochanej, szczęśliwej i spełnionej - mówi Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska, wdowa po Jerzym Szmajdzińskim, który zginął pod Smoleńskiem.

- Czy mam pretensje do świata? Siły wyższej, Boga, Opatrzności? Pewnie, że mam, bo moje życie - kobiety szczęśliwej, spełnionej, z perspektywami na przyszłość - skończyło się 10 kwietnia. To nie jest inne życie, to jest drugie życie. Zawsze byłam pewna, że kiedyś będziemy parą staruszków, że doczekamy się wnuków, może prawnuków. I to mi zabrano, a niczym sobie na to nie zasłużyłam - mówi wdowa po Jerzym Szmajdzińskim.

- Z jednej strony to wszystko jest dla mnie szalenie proste. Wystartowali bez sensu przy tej pogodzie, nie polecieli na lotnisko zapasowe, fatalna była organizacja przed lotem, i jasne jest to, że były naciski, żeby mimo wszystko lądować. Jestem prawnikiem i wiem, że na rozstrzygnięcia w takich sprawach czeka się długo. Dla mnie nie ma znaczenia, kiedy poznam prawdę, ale chcę ją poznać do końca - dodaje.

Dziś na warszawskich Powązkach odsłonięcie pomnika ofiar katastrofy.

Cały wywiad z Małgorzatą Sekułą-Szmajdzińską dzisiaj w Nowej Trybunie Opolskiej

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska