Mało cukru w burakach

Witold Żurawicki
Rozpoczęła się kampania cukrownicza, ale nie wszyscy rolnicy kopią - czekają na lepsze plony.

ILE BĘDZIE CUKRU
W zeszłym roku cukrownie Śląskiej Spółki Cukrowej wyprodukowały około 300 tysięcy ton cukru. W tym roku powinny wyprodukować ok. 280 tys. ton. W sumie zakłady te przerobią ponad 2 miliony ton buraków, które obsiane są na łącznym areale 47 tysięcy ha - umowy kontraktacyjne ma 11 tysięcy plantatorów. Średni plon szacuje się na poziomie 42-44 ton z hektara.

Jest bardzo ładna, słoneczna pogoda, więc rośnie masa buraków, bo woda z nich paruje. I rośnie zawartość cukru - wyjaśnia Bogdan Zioła, prezes Związku Plantatorów Buraka Cukrowego przy Cukrowni "Otmuchów". - Do wykopków przystąpię około 20 października.
Zioła słyszał o przypadkach podkupywania opolskich plantatorów przez cukrownie spoza Śląskiej Spółki Cukrowej (16 zakładów, w tym 4 na Opolszczyźnie). Uważa jednak, że nie będą one w stanie wyprowadzić poza nasz region dużych ilości buraków. Choćby dlatego, że cukrownie z ŚSC płacą całkiem dobrze.

- W przypadku "Otmuchowa" udało się nam wynegocjować dość korzystną cenę - mówi Bogdan Zioła. - Zakłady spoza naszej spółki oferują po około 90 złotych za tonę, nawet kosztem swoich plantatorów, ale nie dają wysłodków, a te są paszą dla zwierząt.
Cukrownia "Otmuchów" płaci w tym roku po 109 złotych za tonę buraków, bez względu na kwotę produkcyjną (eksport, rynek wewnętrzny).
- Liczymy na przerób około 190 tysięcy ton, nieco więcej niż rok temu - mówi prezes Ryszard Kamiński. - Trochę limitu produkcyjnego przejęliśmy od cukrowni "Pastuchów". Niestety, jak na razie polaryzacja, czyli zawartość cukru w burakach jest niska, bo na poziomie około 15 procent, ale liczymy, że przy tak ładnej aurze ten parametr znacznie się jeszcze poprawi.
"Otmuchów" prawie 85 złotych zapłaci w tym roku za tonę buraków poza kontraktacją. To prawie dwa razy więcej niż w poprzedniej kampanii. Wszystko po to, żeby surowiec nie wyjeżdżał poza nasz region.
- Jest takie zagrożenie, że nasze zakłady nie wykonają limitu produkcji i nasze limity w jakiejś części przechwycą cukrownie z innych regionów - przestrzega Bogusław Stec, wiceprezes Śląskiej Spółki Cukrowej.

Za taki stan rzeczy Stec obarcza winą głównie nową ustawę cukrową, która limit produkcyjny buraka przypisała nie do areału kontraktacyjnego (do cukrowni), ale do poszczególnych gospodarstw rolnych. Cukrownie mocne finansowo (głównie z kapitałem zachodnim) mają ochotę na opolskie buraki - wysoka kultura rolna naszych plantacji nawet w tym roku dała plony znacznie wyższe od średniej krajowej. Ropczyce, Glinojeck czy największe polskie cukrownie w Łapach cierpią na deficyt surowca.
- Nie doszło do zamknięcia prywatyzacji naszej spółki, więc nie ma zastrzyku finansowego, jaki stał się udziałem wielu innych zakładów w kraju - wyjaśnia Stec.

- Wszystkie cukrownie ŚSC powinny otrzymać kredyty skupowe. Zakłady ulokowane na Opolszczyźnie płacić mają rolnikom w 15 dni od dostaw buraków (ale takie zasady już nie obowiązują w województwie dolnośląskim, gdzie znajduje się większość zakładów ŚSC).
- Dla naszej grupy kapitałowej najważniejsze jest teraz jasne postawienie sprawy: czy będziemy w narodowym polskim koncernie, czy kupi nas kapitał zagraniczny. Musimy wiedzieć, w którym kierunku pójdzie prywatyzacja - dodaje Stec. - Bez tego trudno cokolwiek planować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska