Uroczystość odbyła się w piątek 22 kwietnia w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury. Medale przyznane przez prezydenta Andrzeja Dudę, wręczali Donata Orzeszyna-Gajewska, kierowniczka Urzędu Stanu Cywilnego i burmistrz Rafał Kotarski.
- Złote gody to rocznica niezwykła. Życzymy, abyście dalej szli przez życie mocno trzymając się za ręce - mówiła Donata Orzeszyna-Gajewska.
Odznaczeni zostali państwo: Danuta i Mieczysław Łakomscy, Helena i Zbigniew Matusiakowie, Maria i Jerzy Nowakowie, Hildegarda i Ernest Mecnerowie (wszyscy obchodzili 52. rocznicę ślubu); Wanda i Bronisław Antosikowie, Maria i Marian Domaradzcy, Czesława i Zygmunt Pisulowie (51. rocznica ślubu) oraz Genowefa i Edward Kociubińscy, Aniela i Jan Matuskowie, Maria i Paweł Gryska, Weronika i Jan Woźni, Janina i Stanisław Studzińscy, Elka i Zbigniew Rudy, Zofia i Henryk Nikielowie, Irena i Władysław Sasowie, Aleksandra i Henryk Wieczorkowie (50. rocznica ślubu).
- Pochodzimy z jednej wsi, znaliśmy się od dziecka, chodziliśmy do tej samej szkoły i nawet nie wiemy, kiedy zaiskrzyło - mówiła Wanda Antosik. - Co więcej, jesteśmy nawet daleką rodziną. Przed ślubem łączyło nas już wspólne nazwisko, więc po zamążpójściu ominęła mnie jego zmiana.
Miłość Elki i Zbigniewa Rudych zaczęła się od... dziury w moście.
- Mieszkaliśmy oboje w Szyszkowie, chodziliśmy do szkół w Praszce. Po drodze był bardzo dziurawy most. Zbyszek proponował, że mnie bezpiecznie przeprowadzi - opowiadała pani Elka Rudy. - Po prostu podrywał mnie na rycerza.
Marian Domaradzki zakochał się w żonie od pierwszego wejrzenia na wiejskiej zabawie.
- Byłem perkusistą w zespole - wspominał pan Marian. - Weszła Marysia w grupce dziewczyn, a ja aż rytm zgubiłem. Oka z niej nie spuszczałem.
Państwo Domaradzcy byli narzeczeństwem dwa lata, nim stanęli na ślubnym kobiercu.
- Musiałem poczekać, aż moja przyszła żona skończy osiemnaście lat, a jak już odebrała dowód osobisty, zaraz zaprowadziłem do ołtarza - mówił jubilat.
Ale o mały włos zaplanowanego ślubu by nie było.
- Pogoda chciała pomieszać nam szyki. 4 kwietnia 1970 roku Polskę sparaliżowały opady śniegu - opowiadała Maria Domaradzka. - Stanęła komunikacja. Nasz bukiet ślubny nie dojechał, bo samochód utknął w zaspie. Wybrałam się do fryzjera, a później musiałam wracać na piechotę 15 kilometrów, bo żaden autobus nie jechał. Oczywiście z fryzury nic nie zostało. Prawie się spóźniłam na ceremonię. Do ślubu pojechaliśmy saniami i było bardzo romantycznie.
Każda z jubileuszowych par ma własną wypracowaną przez lata receptę na udane małżeństwo.
- Ze związkiem jest jak z jazdą na rowerze. Jak się łańcuch zerwie, to trzeba go znów połączyć i jechać dalej - tłumaczyli Danuta i Mieczysław Łakomscy.
Z kolei państwo Czesława i Zygmunt Pisulowie uważają, że małżeństwo najlepiej cementuje praca.
- Mieliśmy mnóstwo zajęć - mówili państwo Pisulowie. - Praca, troje dzieci, dom, więc brakowało czasu na kłótnie. Dzięki temu pięćdziesiąt wspólnych lat jakoś udało nam się przeżyć.
Marlena Maląg o programach dla seniorów - iPolitycznie plus
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?