Mamo, mam teraz inną mamę

sxc.hu
sxc.hu
Rozmowa z dr Barbarą Gujską, prezesem Stowarzyszenia Stop Manipulacji.

Sylwetka

Sylwetka

Barbara Gujska jest doktorem nauk humanistycznych, tematem jej pracy doktorskiej obronionej w Szwajcarii był rozwój inteligencji operacyjnej u dzieci z zaburzeniami rozwoju psychoruchowego, reprezentuje Szkołę Psychologiczną Genewską, od 10 lat specjalizuje się w problematyce psychomanipulacji.

- Dziś człowiek na poziomie powinien mieć dobrą pracę, dobry samochód, dobry dyplom i dobrego psychoterapeutę. Pani tymczasem mówi: uwaga na psychoterapeutów.
- A czasem wręcz krzyczę. Wskazuję zagrożenia płynące ze strony psychobiznesu, którego celem nie jest pomoc osobie w kryzysie, lecz pozyskanie klienta podatnego na wpływy, na którym da się zarobić. W Polsce psychoterapeutom płaci się np. 300 złotych za godzinną konsultację, którą oni nazywają sesją, bo brzmi bardziej fachowo i kultowo. Są jeszcze specjaliści dla celebrytów, oni mają dużo wyższe stawki. Chociaż przypuszczam, że w mniejszych miejscowościach stawka za zwykłą psychoterapię wynosi 80-120 złotych.

- Przyjemny zawód. Tym bardziej, że wystarczy tylko słuchać. Pamiętam serial "Rodzina Soprano". Główny bohater, gangster, chadzał po kryjomu na psychoterapię. Trwało to lata, wydał majątek, a pani terapeutka tylko słuchała, uśmiechała się w politycznie poprawny sposób i kiwała głową.
- Dlatego czasem warto iść ze swoimi problemami do dobrego przyjaciela lub przyjaciółki. Bo często pomocne jest już samo wygadanie się. Po co jeszcze za to przepłacać i nasłuchać się przykrych rzeczy o swoich rodzicach.

- Przykrych rzeczy o rodzicach?
- Nasze stowarzyszenie składa się głównie z rodziców, którzy zostali oczernieni przed swoimi dziećmi przez psychoterapeutów. Powstało z inicjatywy grupy osób poszkodowanych działalnością jednej psychoterapeutki. Ich dorosłe dzieci poszły na terapię do tej pani, a potem pojawiły się u nich bardzo niepokojące zachowania. Zerwały kontakty z rodzicami, zaczęły nagle oskarżać bliskich o krzywdy, a nawet przestępstwa seksualne w odległym dzieciństwie, nagle ujawniały wobec nich ogromną agresję. Ci ludzie, którzy do mnie przyszli, byli zrozpaczeni, bo nie dość, że ich bliscy znaleźli się w kłopocie wymagającym interwencji specjalisty, to na dodatek ta interwencja spowodowała rozsadzenie rodzin. Nagle syn, który wymagał współczucia, odpłacał za to współczucie nienawiścią.
Zgłaszało się coraz więcej osób, a towarzystwo skupiło się na tak zwanym indukowaniu fałszywych wspomnień. To jest bardzo aktualny temat, bo wciąż pojawiają się oskarżenia o molestowanie w dzieciństwie, o pedofilię.

- Indukowanie, czyli wzbudzanie. Chce pani powiedzieć, że niektóre z tych oskarżeń, o jakich czasem krzyczą media, są nieprawdziwe? Wmówione? Podpowiedziane?
- Dochodzi na tym polu do niesamowitych nadużyć, ludzie są krzywdzeni, pomawiani, nikt nie bierze ich w obronę. To temat rzeka. Wydałam już o tym książkę popularnonaukową.

- Może pani podać jakieś przykłady takiego zainfekowania pacjenta przez terapeutę trującym wspomnieniem?
- Podam jeden z najczęstszych schematów, z jakimi mamy do czynienia. Kryzys w małżeństwie, kłótnie i awantury. Dzieci tracą poczucie bezpieczeństwa, nie rozumieją konfliktu dorosłych. Zaczynają się pojawiać objawy wynikające z permanentnego stresu, poczucia winy, że to one są powodem kłótni rodziców. Najczęściej dziecko w wieku przedszkolnym zaczyna się znowu moczyć, ma złe sny, zbliża się bardziej do matki. Rodzice zaczynają mieszkać osobno, niepokojące objawy u dziecka ustają. Następuje proces rozwodowy i ojciec zaczyna intensyfikować swoje starania o kontakty z dzieckiem. Pojawiają się z tego powodu kolejne kłótnie, a u dziecka powracają dziwne objawy. Matka konsultuje się z psychologiem, który zaczyna dopatrywać się w objawach dziecka "syndromu złego dotyku". Taka opinia trafia do sądu rodzinnego, który zakazuje ojcu bezpośredniego kontaktu z dzieckiem do wyjaśnienia sprawy w sądzie karnym. Na oczyszczenie z zarzutów potrzebuje średnio półtora roku. W środowisku, pomimo oczyszczenia z zarzutów, zostaje mu łatka pedofila i traci więź z własnym dzieckiem, dla którego staje się kimś obcym.

- I wszyscy niewinni? Skąd ta pewność?
- Nie wiem, czy wszyscy są niewinni, ale proponuję zadać sobie pytanie, jak by pan dowodził swojej niewinności, jeżeli byłby pan oskarżony o molestowanie własnego dziecka? Wiele przypadków było ewidentnie naciąganych. Wiele tych żon było inspirowanych przez psychoterapeutów. Teraz mam taką sytuację. Bardzo świeża. Związek się rozpadł. Żona, chcąc ugrać jak najwięcej, oskarżyła męża o molestowanie dziecka. Oczywiście ze wsparciem psychoterapeuty. Prokurator zbadał sprawę i umorzył postępowanie, bo też uznał, że opinia psychoterapeuty jest naciągana. Ale matka się odwołała i teraz dziecko chodzi na terapię do innych specjalistów. Wszystko rusza od nowa, rzekomo dla tego dziecka dobra. Czy na pewno?

- Jakiś inny przykład?
- Oskarżono ojczyma. Raz winien, raz niewinien. Najpierw go skazano na siedem lat, potem uniewinniono, w końcu przy trzeciej apelacji sędzia skierował go na badania do seksuologa i ten wydał opinię, że mężczyzna jest... pedofilem, bo lubi kobiety w pończoszkach i szpilkach.

- Ale ja też je lubię!
- To proszę uważać. Tego człowieka tak zaszczuto, że w końcu popełnił samobójstwo, osierocając malutkie dziecko z nowego związku.

- Informujecie kogoś o nadużyciach psychoterapeutów?
- Niestety zawód psychoterapeuty może wykonywać każdy, nawet osoba karana. Nie ma żadnych regulacji dających możliwość wyeliminowania takich osób z zawodu. Nawet studia psychologiczne nie dają gwarancji. Ustawa o zawodzie psychologa od ponad 11 lat jest martwym prawem, ponieważ ministerstwo pracy nie wydało aktów wykonawczych, aby powstały izby psychologów kontrolujące sposób postępowania.

- A dlaczego psychoterapeuci mieliby dokonywać tych manipulacji?
- Oczywiście można by było wytłumaczyć wszystko chęcią zysku. Psychobiznes napędza sobie klientów. Podatnych na wpływy, długotrwałych, posłusznych, czyli takich, na których da się łatwo zarobić. Ale to by było zbyt cyniczne wyjaśnienie, bo wielu niedouczonych specjalistów wierzy w to, co robi. Wierzą w te swoje terapie odzyskanych wspomnień i inne teorie. Cokolwiek ci w życiu nie wychodzi, cokolwiek dzieje się źle, to z pewnością winna jest temu przeszłość, której nie pamiętasz, w szczególności zaś rodzice, a najpewniej ojciec.

- I potem ci rodzice piszą do was takie listy: "Córka na polecenie terapeutki zerwała na 2 lata kontakt ze mną. Opowiadała o bardzo wysokich kosztach terapii, którą zerwała i o traktowaniu przez terapeutkę (krzyki, poniżanie). Córka ma teraz ze mną kontakt, ale ja czuję dyskomfort, ponieważ każde moje słowo, zająknięcie się, jest przez nią analizowane. Córka wmawia mi, co mam na myśli. W czasie trwania terapii córka oznajmiła mi, że ma teraz inną "mamę"…
- Cóż ja mogę dodać. Takich listów mamy setki. Zawsze jednak analizujemy kontekst sytuacji. Bardzo ważne są okoliczności, w jakich pojawia się oskarżenie. Bo przez lata małżeństwa jest spokój, a nagle okazuje się, że dziecko coś sobie przypomina akurat wtedy, gdy rodzice kłócą się podczas rozwodu o majątek. Analizujemy też opinie psychologicznie, które są oparte na przesłankach subiektywnych, pseudonaukowych, np. na metodach projekcyjnych.

- A skąd przyszła ta - jak pani mówi - wiara psychoterapeutów?
- Ze Stanów Zjednoczonych, a tam z wczesnych prac Freuda, gdzie wiązał wszelkie nerwice z seksualnym wykorzystaniem przez rodziców. Ja to wiążę z pewnym prądem feministycznym, który najpierw wmówił światu, że kobiety są maltretowane przez mężczyzn, traumatyzowane i tak dalej, a następnie rozszerzył oskarżenie o molestowanie dzieci. Pisał o tym dużo doktor Tomasz Witkowski.

- Kto to jest?
- To członek naszego stowarzyszenia. Autor słynnej "Psychomanipulacji" oraz "Zakazanej psychologii". Walczy bardzo rzetelnie z pseudonauką w psychologii, z fałszem i nadużyciami w terapii. Obnaża wiele metod, które szkodzą, zamiast pomagać.

- Słuchając pani, można się przestraszyć psychoterapeutów. A przecież to nie jest jakaś sekta hochsztaplerów. Jak wybrać tego właściwego, gdy się potrzebuje pomocy?
- Absolutnie nie zamierzam wywoływać tu lęków przed psychoterapią. Są psychologowie, są psychoterapeuci, którzy kierują się rzetelną wiedzą naukową i etyką zawodową.

- Ale jak to sprawdzić?
- Jeżeli osoba czuje, że pojawiły się u niej problemy psychiczne, to warto w pierwszej kolejności skonsultować to z lekarzem rodzinnym, psychiatrą. A dopiero po wykluczeniu przyczyn chorobowych mogą wskazać kogoś, kogo obdarzają zaufaniem. W Polsce każdy może zostać psychoterapeutą, wystarczy skończyć rozmaite kursy. Ba, może nawet sam stworzyć swoją koncepcję, teorię terapii! Wolnoamerykanka. Nikt tego nie weryfikuje, nie ma żadnych regulacji prawnych w tym zakresie. Poza tym nasze społeczeństwo ma zbyt małą wiedzę psychologiczną, mam na myśli wiedzę opartą na nauce, a nie popularnych publikacjach.

- W rodzaju "Jak stać się szczęśliwym w weekend"?
- Tak. To nie jest literatura naukowa, to jest marketing. Bajeczki, uproszczenia, manipulacje. Życia nie da się tak łatwo ułożyć, jak obiadu według książki kucharskiej.

- Czego jeszcze należy się wystrzegać, szukając psychologicznej pomocy u specjalisty?
- Przede wszystkim unikać tych, którzy stosują chwyty marketingowe. Którzy obiecują z góry sukces, którzy mają receptę na wszystko. Którzy tryskają reklamowym optymizmem. Są wszechstronni: wyleczą alkoholizm, depresję, wszystko… Nie ma tak łatwo. Problemy psychiczne społeczeństw stają się coraz bardziej poważne: samotność, zagubienie, nałogi, lęki. To są poważne sprawy i tego się nie rozwiązuje od ręki. Choć ostatnio mamy do czynienia z innym zjawiskiem: nastała moda na psychoterapię wśród ludzi, którzy nie wykazują żadnych zaburzeń psychicznych.

- Dlaczego?
- Sam pan sobie odpowiedział na początku rozmowy. Bo modne jest dziś mieć terapeutę. Tu stosowany jest wabik tak zwanego rozwoju osobistego. Chcesz być wspanialszy, doskonalszy, poznać siebie? Któż by nie chciał? Człowiek idzie w dobrej wierze, po czym trafia na utalentowanego uwodziciela i zostaje poddany praniu mózgu, i za własne pieniądze dowiaduje się, że ma poważne problemy, a jego kochający rodzice w gruncie rzeczy tylko mu w dzieciństwie szkodzili. Więc musi teraz wyrzucić wspomnienia, zdjęcia, pamiątki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska