Masakra w "Bosenhofie"

Krzysztof ZYZIK Współpraca: Yvonne Cebulla Dziękujemy redakcji "Allgemeine Zeitung Bad Kreuznach" za udostępnienie zdjęć.
Bracia Marek i Jacek J. są podejrzani o brutalny mord na trzech kobietach w niemieckim kurorcie Bad Kreuznach.

Morderstwo wstrząsnęło 40-tysięcznym miasteczkiem. - Od drugiej wojny światowej nikt tu nie pamięta tak krwawej jatki - mówi Thomas Haag, dziennikarz lokalnej gazety "Allgemeine Zeitung Bad Kreuznach".
Mordercy przyszli o świcie
Misterne śledztwo w tej sprawie toczy się już od dziewięciu miesięcy. Do masakry doszło 22 września ubiegłego roku w stadninie koni "Bosenhof" na peryferiach kurortu Bad Kreuznach nad Renem.
Reporter Thomas Haag był na miejscu zbrodni razem z lokalną policją. Zastali zmasakrowane zwłoki trzech kobiet: matki i dwóch córek. Dramat rozegrał się około 5.30 rano.
- To był straszny widok - relacjonuje "NTO" niemiecki reporter. - Kobiety leżały zmasakrowane, miały poderżnięte gardła. Mordercy najpierw uderzyli je od tyłu ostrym narzędziem. Potem każdej z kobiet przecięli krtań.
Najstarsza z kobiet, 58-letnia Karin L., zginęła we własnym łóżku. Urlikę S., 36-letnią córkę, zabito w kuchni. Młodsza córka, 25-letnia Ursula L., zginęła na podwórzu, gdy szła nakarmić psy.
- To była błyskawiczna akcja, zabicie tych trzech kobiet nie zajęło mordercom więcej niż kilka minut - mówi Thomas Haag.
Zginęły dla pieniędzy
Już po dwóch dniach od popełnienia morderstwa niemiecka prokuratura aresztowała 40-letniego Rupertusa S., męża jednej z zabitych kobiet. Ustalono wstępnie, że Rupertus zabił swoją żonę, teściową i szwagierkę z chęci zysku - chciał przejąć ich majątek.
- To byli bardzo bogaci ludzie, można powiedzieć milionerzy - mówi Thomas Haag.
Adwokci Rupertusa S. wnieśli zażalenie na jego aresztowanie. Próbowali wykazać, że nie ma dostatecznych dowodów na udział ich klienta w zbrodni.
- 27 grudnia ubiegłego roku sąd oddalił to zażalenie, mężczyzna pozostał w areszcie - mówi niemiecki reporter. - Ale prokuratura nie była pewna, czy Rupertus zabił sam te kobiety, czy "tylko" zlecił morderstwo.
Krąg podejrzanych objął trzydzieści osób, które przebywały w tym czasie w stadninie "Bosenhof". Okazało się, że w tym gronie znalazło się dwóch Polaków, mieszkańców Opolszczyzny: Marek i Jacek J.
- Pracowali w stadninie na czarno - mówi Haag. - Byli szczególnie podejrzani, bo w dniu morderstwa opuścili farmę i wrócili na Opolszczyznę.
Zabili Opolanie!?
Pod koniec grudnia prokuratura w Bad Kreuznach zwróciła się o pomoc prawną do Prokuratury Okręgowej w Opolu.
- Potwierdzam, że otrzymaliśmy od strony niemieckiej takie pismo - mówi Eugeniusz Tokarczyk, zastępca prokuratura okręgowego w Opolu. - Poprosiliśmy Niemców o dosłanie szczegółowych materiałów w tej sprawie; protokołów przesłuchań.
Prokurator Tokarczyk, nie zdradzając szczegółów, mówi, że opolska prokuratura pomogła Niemcom w dokonaniu "pewnych ważnych dla śledztwa ustaleń".
Reporter Thomas Haag ujawnia, że Niemcy przeprowadzili badania krwi i DNA trzydziestu osób przebywających na farmie.
- Po misternych analizach okazało się, że ślady krwi pozostawione na miejscu zbrodni należą do dwójki Opolan - mówi niemiecki reporter.
Bracia już siedzą
Po przedstawieniu tego dowodu Prokuratura Okręgowa w Opolu wydała nakaz tymczasowego aresztowania Marka i Jacka J.
- Obaj podejrzani już zostali osadzeni w dwóch opolskich aresztach - mówi prokurator Eugeniusz Tokarczyk. - Rozdzieliliśmy ich, aby nie mogli się ze sobą kontaktować. Będą odpowiadać przed sądem za zabójstwo. Przypuszczamy, że akt oskarżenia trafi do sądu w okolicach października.
Prokuratura Okręgowa nie podaje na razie żadnych innych szczegółów w tej szokującej sprawie. Wiadomo, że śledztwo przeciwko braciom J. prowadzi wydział przestępczości zorganizowanej.
- Nie należy spodziewać się ekstradycji w tej sprawie - mówi prokurator Tokarczyk. - Domniemani sprawcy, jako obywatele polscy, będą sądzeni na miejscu, przed Sądem Okręgowym w Opolu.
Będzie dożywocie?
Miasteczko Bad Kreuznach to spokojny kurort. Przestępstwa grubszego kalibru zdarzają się tutaj niezwykle rzadko. Dlatego okrutne morderstwo matki i córek wstrząsnęło mieszkańcami.
Lokalna gazeta "Allgemeine Zeitung Bad Kreuznach" na bieżąco informuje swoich czytelników o postępach w śledztwie.
- Do tej pory nie byliśmy pewni, czy Marek i Jacek J. faktycznie już u was siedzą w areszcie - mówi dziennikarz Thomas Haag, który napisał już serię artykułów w tej sprawie.
Teraz Haag poinformuje swoich czytelników, że opolska prokuratura aresztowała Polaków.
- U nas za takie morderstwo, jak w banku dostaliby dożywocie - dodaje niemiecki reporter.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska