„Matki Kurki” pożegnanie z geniuszem

Krzysztof Zyzik
Felieton Krzysztofa Zyzika.

Może nie jestem wzorowym przykładem kibica „dobrej zmiany”, ale wielu takich znam i żaden z nich nie był mi w stanie wytłumaczyć, jakie zalety płyną z faktu i stylu zamiany premier Beaty Szydło na Mateusza Morawieckiego.

Nie rozumieją tego ludzie prości i wyrafinowani intelektualiści. Partyjne doły, góry oraz związkowcy. Ba, w tej tasiemcowej rozgrywce pogubili się nawet prawicowi publicyści, którzy byli dotąd skłonni przypisywać Jarosławowi Kaczyńskiemu cechy z pogranicza boskości. Wielokrotnie, gdy podejmował on decyzje dziwne, kontrowersyjne, a także kompletnie niezrozumiałe, tłumaczono je jego geniuszem. I tu dyskusja się zamykała.

Tym razem jest inaczej. Prawicowy internet od kilku dni trzęsie się z oburzenia, a do funkcji naczelnego krytyka decyzji prezesa - i to jest sensacja - urósł jego wieloletni i zagorzały wyznawca Piotr Wielgucki, autor kultowego na prawicy bloga „Matka Kurka” i publicysta „Gazety Polskiej”. „Prezesie, bój się Boga, Szydło musi zostać!” - zaapelował tydzień temu, gdy na polityczne salony wrócił temat dymisji pani premier. Kiedy na giełdzie pojawiło się nazwisko wicepremiera Mateusza Morawieckiego, „Matka Kurka” wypalił już bez proszenia: „Jeśli Kaczyński powoła na premiera Morawieckiego, popełni skrajną polityczną głupotę!” - dał w tytule, czym bodaj po raz pierwszy podważył dogmat nieomylności szefa zjednoczonej prawicy. A kiedy się zorientował, że pozostawił czytelników w konfuzji, zapytał (w kolejnym tytule): „Gdzie się kończy geniusz Kaczyńskiego?”. I sam odpowiedział: „Tam, gdzie zaczynają się kadry (…). W przeciwieństwie do całego grona dupowłazów i z szacunku do Jarosława Kaczyńskiego piszę otwartym tekstem, że kadry to jest przekleństwo prezesa PiS. Mamy tutaj taką serię porażek, że tylko człowiek ślepy, głupi lub cyniczny nie zastanowi się 100 razy, zanim powie, że w przypadku dymisji Beaty Szydło Kaczyński wie, co robi”.

Jest zawsze fascynujący, ale i smutny zarazem moment, kiedy w kąt idą nabzdyczone narracje o wielkich ideach, o dobru narodu, wstawaniu z kolan i tym podobne, a spod dywanu wyłażą kłaki partyjnego brudu. I gdy się okazuje, że kiedy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

„W PiS trwa partyjna jatka i to na takim poziomie, że każda dworska intryga jest dozwolona - pisze nabuzowany Wielgucki. - Ktokolwiek w tej chwili powie »przeciętnemu wyborcy«, że Kaczyński rozpisał genialny scenariusz, nie tylko łże jak »bura suka«, ale się frajer ośmiesza. Decyzje w PiS podejmowane są od Sasa do lasa. Akcja się zmienia wraz z kolejnymi ruchami frakcyjnymi, na samym szczycie PiS i jest to walka o KASĘ i WŁADZĘ. Obojętnie, kto ostatecznie zostanie premierem w PiS, ta jatka nie ustanie, a w przypadku Morawieckiego tylko się zaostrzy”.

Dramatyczne wpisy gorącego orędownika polityki Jarosława Kaczyńskiego pokazują, że najbliższe polityczne miesiące spokojne nie będą. I to nie ze względu na „totalną opozycję”, która ciągle jest słaba i podzielona, lecz bratobójcze walki w łonie samej prawicy. Będziemy też świadkami coraz śmielszych wypowiedzi prawicowych publicystów. Tych, którym jeszcze zależy na twarzy i którzy już wiedzą, że bez obaw o jej utratę nie da się żyrować wszystkich decyzji władzy.

„W PiS trwa wojna frakcji, na śmierć i życie i dlatego nikt tam nie dba o takie »pierdoły«, jak szacunek dla elektoratu i choćby próbę podjęcia rzeczowej rozmowy - pisze Wielgucki. - Media »niepokorne« i biznesy zbudowane wokół PiS zmieniały swoje stanowiska w zależności od tego, na czyją szalę przechylało się zwycięstwo. Redaktor naczelny »Gazety Polskiej«, w której piszę, ale pisać nie muszę, brał i bierze udział w tej grze (…). W każdym zestawieniu musi się pojawić Polska, bo jakże to tak bez interesu narodowego? W moim też się pojawi. Cała Polska widziała, jak PiS ubija swoje prywatne interesy, a Kaczyński stawia nie na czarnego, ale na trojańskiego konia bankierów z JP Morgan na czele i tego się »nie odzobaczy«”.

Cóż, do głowy by mi nie przyszło, że będę bronił PiS przed publicystami „dobrej zmiany”. Ale co poradzę, że w ocenie Mateusza Morawieckiego bliżej mi do prezesa PiS, niż jego niedawnych wyznawców. W pozostałych sprawach - szacunek, panie Piotrze. I tak sobie jeszcze myślę, że gdyby takie tezy jak Wielgucki postawił dziennikarz „Newsweeka” czy TVN, oficerowie prasowi Skarbu Państwa zwyzywaliby go od zdrajców za pieniądze Sorosa. „Do Berlina!” - wołaliby hejterzy żyjący z naszych podatków. Kiedy o jatce prawicowych buldogów, także medialnych, doniósł „Matka Kurka”, felietonista z jądra prawicy, to - O matko! O kurka! - Houston faktycznie ma problem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska