Mieszkańcy wsi Sławniowice skarżą się na uciążliwy huk z zakładu kamieniarskiego

fot. Krzysztof Strauchmann
- Huk jest potworny. Nie słyszę własnych myśli i w żaden sposób nie mogę odpocząć w domu, ani tym bardziej w ogrodzie - skarży się Marek Domański.
- Huk jest potworny. Nie słyszę własnych myśli i w żaden sposób nie mogę odpocząć w domu, ani tym bardziej w ogrodzie - skarży się Marek Domański. fot. Krzysztof Strauchmann
Huk jest potworny - skarży się Marek Domański, którego posesję dzieli od zakładu kamieniarskiego kilkadziesiąt metrów. - Prosiliśmy, tłumaczyliśmy, ale z tymi ludźmi nie można dojść do porozumienia. Pół wioski spać przez nich nie może. Starostwo zapowiada kontrolę.

O przekroczonych normach hałasu Domański powiadomił już policję i starostwo powiatowe. Wydział ochrony środowiska wysłał nawet kontrolę na miejsce i nakazał obudować wiatę i wyciszyć ją. Wówczas właściciel zobowiązał się również, że po godzinie 17.00 nie będzie używał piły do cięcia kamieni na sucho, bo ta ponoć robi najwięcej huku. Na nic jednak to wszystko się zdało.

- Jak było głośno, tak jest nadal - denerwuje się Domański. - Niechby już w dzień sobie hałasował, ale po tej 17.00 dał ludziom trochę wytchnienia. A tymczasem nawet zdarza się, że uciążliwe dźwięki dochodzą nawet po godz. 22.00.

W powiatowym wydziale ochrony środowiska mówią, że sprawa jest trudna do załatwienia. - Chcieliśmy ją pokojowo załatwić, ale się nie da, bo z właścicielem ciężko się rozmawia - tłumaczy Jacek Tarnowski, szef wydziału. - A skoro tak, to trzeba będzie użyć innych metod.
Tarnowski zapowiada, że najdalej w przyszłym tygodniu do Sławniowic pojedzie kolejna kontrola. Starostwo będzie wnioskowało do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o przegląd ekologiczny. - Zostanie powołana niezależna komisja, który przy użyciu specjalistycznego sprzętu dokona pomiarów. Te z kolei posłużą do wypisania wytycznych, co zrobić, by normy decybeli zostały zachowane - tłumaczy Tarnowski. - A kosztami przeglądu zostanie obarczony właściciel.

Przegląd kosztuje jakieś 5 tys. zł. Jeśli kamieniarz nie będzie chciał zapłacić, dostanie grzywnę, a jak to nie pomoże - to zapuka doń komornik. Tak przynajmniej zapewniają w starostwie. - W ostateczności możemy nawet wnioskować do WIOŚ o zamknięcie zakładu - dodaje naczelnik z nyskiego wydziału ochrony środowiska.

Z właścicielem porozmawiać się nam nie udało. Za to chętnie wypowiedziała się za niego kobieta, najprawdopodobniej żona (nie chciała się przedstawić): - Wcale nie jest już tak głośno, a będzie jeszcze ciszej, bo pracy mamy mniej - tłumaczy.
- Mierzyć hałasu nie będziemy, bo nas nie stać. Sami sobie zmierzcie, zapłaćcie i ukarajcie, jak trzeba. Albo zamknijcie zakład, a tych czterech pracowników, których trzeba będzie zwolnić, weźcie na swoje utrzymanie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska