Ministerstwo Zdrowia chce zmusić lekarzy, żeby czytelnie i dokładnie wypisywali recepty

Jolanta Jasińska-Mrukot
Tych nieczytelnych recept nie przyjmą nam apteki. I jak to zwykle bywa, najgorzej na tym wyjdą pacjenci.

Co on tutaj napisał?! Nie potrafię tego odczytać! - denerwuje się farmaceutka. Krótka konsultacja z koleżankami, bardziej doświadczonymi w odczytywaniu lekarskiego pisma. Jeszcze pytanie do właściciela recepty, na jaką dolegliwość doktor przepisał ten lek. I dochodzenie uwieńczone zostaje sukcesem. - Tak! To będzie to, bo lekarz mówił, że w takim pojemniku… - mówi uradowana pacjentka.

Takie scenki w opolskich aptekach zdarzają się codziennie.

- Gdy zobaczymy charakter pisma, to już wiemy, który lekarz wypisał receptę - mówi Grażyna Kociubi z apteki Rondo w Opolu. - Jeżeli mamy problem z jej odczytaniem, to dzwonimy do lekarza, bo przecież jest pieczątka z telefonem.

Jak często dzwonią? Nie chcą powiedzieć.

Nieoficjalnie aptekarze mówią, że gryzmoli co drugi lekarz. "Lekarskie pismo" stało się już zwyczajowym powiedzeniem. Gryzmoły to nie tylko trudności z odczytaniem, ale także ryzyko, że zostanie wydany niewłaściwy lek.

- Ja sam tak nie piszę - mówi Zygmunt Pizio, znany opolski lekarz. - Jeśli u kogoś się coś takiego pojawia, to tylko oznaka niechlujstwa. Ale problem jest, medyczne pisma przytaczają takie przykłady lekarskiej niestaranności.
Lekarze nie muszą gryzmolić. Dr Pizio cofa się do czasów swojego dzieciństwa: - Nie było jeszcze pieczątek, a jednak nikt nawet nie kwestionował podpisu lekarza, który był idealnie wykaligrafowany.
Problem nieczytelnych lekarskich bazgrołów zauważyło też Ministerstwo Zdrowia. Pracuje nad rozporządzeniem, które zobowiąże lekarzy do wyraźnego i czytelnego wypisywania recept.

- Apteka będzie miała prawo odmówić realizacji recepty, kiedy będzie nieczytelna - tłumaczy Piotr Olechno, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. - I nie chodzi tylko o pismo, ale o prawidłowe wypisywanie recept, między innymi o pieczątkę i wszystkie inne elementy, które mają się znaleźć na druczku.

Ministerialny pomysł nie podoba się opolskim farmaceutom.

- Bo to odbije się na pacjencie - twierdzi Andrzej Prygiel, prezes Opolskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej. - Przecież ze źle wypisaną receptą będzie musiał wracać do lekarza, a w przypadku np. wyblakłej pieczątki będzie można mu sprzedać leki, ale zapłaci za nie sto procent.

Prezes Prygiel uważa, że rozwiązaniem byłyby drukowane recepty. Już teraz wypisuje je w naszym województwie pięć procent lekarzy.

Ministerstwo Zdrowia nie podziela obaw aptekarzy. - Pacjent będzie musiał być bardziej czujny przy wypisywaniu recepty przez lekarza - przekonuje rzecznik Ministerstwa Zdrowia. - I zwracać mu uwagę, żeby pisał czytelnie.
Dlaczego niektórzy lekarze gryzmolą? - "Lekarski" charakter pisma jest typowy dla ludzi, dla których ważniejsza jest treść niż sama forma - tłumaczy Jarosław Dryszcz z biura prasowego Wojewódzkiej Komendy Policji w Opolu (kiedyś ekspert w analizowaniu dokumentów, m.in. pisma ręcznego). - Wprawiają się już na studiach, ogrom materiału do zanotowania sprawia, że piszą dużo i pośpiesznie i to "lekarskie pismo" im zostaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska