Miód dla Renaty Mauer

Andrzej Jagiełła
Prawie codziennie można panią Teresę Małaczyńską spotkać na strzelnicy LOK przy ul. Granicznej.
Prawie codziennie można panią Teresę Małaczyńską spotkać na strzelnicy LOK przy ul. Granicznej.
Kiedyś nosiła za ojcem dubeltówkę, gdy ten wyruszał na polowanie do lasu. Potem związała się ze strzelectwem sportowym - i tak zostało do dzisiaj.

Teresa Małaczyńska urodziła się we wsi Majówka na Wołyniu. W 1945 roku wraz z falą repatriantów trafiła z rodzicami do niewielkiej osady Dzików koło Ligoty Prószkowskiej. Ojciec, z zawodu leśnik, znalazł tu pracę. - I tak dzieciństwo spedziłam w lesie - wspomina pani Teresa. - Nie lubiłam domowych zajęć, więc korzystałam z każdej okazji, by towarzyszyć ojcu na polowaniach. Dawał mi nosić za sobą dubeltówkę i chyba wówczas zrodziła się strzelcka pasja.

Już w II LO, którego jest absolwentem, zauważono jej predyspozycje do sportowego strzelania. Na jednych z pierwszych zajęć z przysposobienia obronnego bez problemu trafiła z karabinu w tarczę oddaloną o 300 metrów. Potem przyszły sportowe wyniki i drugie miejsce w I Ogólnopolskiej Spartakiadzie Strzeleckiej w 1953 roku. Dwa lata później, jako zawodnik Towarzystwa Przyjaciół Żołnierzy, pojechała do Chin, na zawody pokrewnych organizacji krajów socjalistycznych.

Swoje życie związała ze sportem strzeleckim. Nawet wówczas, gdy pracowała w wydziale oświaty na stanowisku kierownika ośrodka metodycznego, nie zapomniała o swej pasji. W 1955 roku zoganizowała strzelnicę na poddaszu budynku (dzisiaj Politechniki Opolskiej) przy ul. Luboszyckiej. Oświatowa przygoda trwała tylko rok, bo w 1956 roku poczynaniami Teresy zainteresowali się działacze Ligi Przyjaciół Żołnierza, proponując jej pracę, w której mogła realizować swą pasję strzelecką i swoje umiejętności przekazywać innym. W 1962 roku zaczęła pracować z młodzieżą i zawodnikami "Gwardii".
- Nie potrafię dzisiaj powiedzieć, ilu młodych ludzi wyszkoliłam - mówi pani Teresa. - Kilka tysięcy. To będzie najprostsze stwierdzenie. Wśród nich są mistrzowie i rekordziści Polski, Europy, Świata.

W 1990 roku Teresa Małaczyńska odchodzi na zasłużoną emeryturę. Zajęła się działką, by - jak mówi - nie zwariować z bezczynności. Wytrzymała dwa lata. Wróciła do pracy z młodzieżą, by wspomóc Ligę Obrony Kraju. Miało być na chwilę. Do dzisiaj spotkać ją można na strzelnicy przy ul. Granicznej w Opolu. W tym czasie odkryła w sobie zamiłowanie do pszczół, których miód zamawia u niej Renata Mauer. - Gdy zwierzyłam się kiedyś dziennikarzowi z tego faktu, to napisał, że Renata sukcesy sportowe zawdzięcza mojej pasiece! - To nie jest prawda, ona po prostu zna się na pszczołach i miodach - śmieje się pani Teresa Małaczyńska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska