MKS Kluczbork uległ GKS-owi Tychy

fot. Sebastian Stemplewski
We wczorajszym meczu pomocnik MKS-u Wojciech Hober (z lewej) stoczył wiele pojedynków z defensorem gospodarzy Jarosławem Zadylakiem.
We wczorajszym meczu pomocnik MKS-u Wojciech Hober (z lewej) stoczył wiele pojedynków z defensorem gospodarzy Jarosławem Zadylakiem. fot. Sebastian Stemplewski
Nasz zespół porażką zakończył udany rok. Tym samym zimę spędzi na 3. miejscu w tabeli z niewielką stratą punktową do najlepszych.

Przed tym meczem trenerowi MKS-u Andrzejowi Polakowi nie brakowało problemów kadrowych. Zwłaszcza w linii defensywnej. Nie mógł bowiem liczyć aż na trzech obrońców: Dawida Nowackiego (kontuzja), Marcina Adamczyka i Tomasza Drąga (obaj sprawy osobiste). Tym samym na lewej stronie defensywy szkoleniowiec musiał wystawić do gry nominalnego pomocnika - Janusza Luberdę.

Obrona naszej drużyny spisywała się przyzwoicie. Na moment jednak przysnęła. W 27. min dośrodkowywał Krzysztof Bizacki, żaden z zawodników MKS-u nie potrafił wybić piłki, a akcję zamykał Mirosław Wania. Walczył on o futbolówkę z Kamilem Nitkiewiczem i wygrał tę rywalizację. Strzelił na bramkę, a golkiper kluczborskiej drużyny Krzysztof Stodoła był bez szans na skuteczną interwencję.

Pierwsza połowa nie była zresztą udana dla naszego zespołu. To gospodarze dyktowali warunki na boisku, a piłkarze z Kluczborka prezentowali się ospale. Grupa około 60 kibiców z Kluczborka miała powody do niepokoju, bo GKS mógł prowadzić wyżej niż różnicą jednego gola.
Sytuacja zmieniła się po przerwie. Do gry weszła jakby inna drużyna MKS-u. Goście zaatakowali, ale mimo kilku sytuacji nie udało im się doprowadzić do wyrównania. Najbliższej szczęścia był Rafał Niziołek. Po jego strzale i rykoszecie od jednego z obrońców futbolówka wyszła jednak na rzut rożny. Groźnie na bramkę zespołu z Tychów uderzał też dwukrotnie Waldemar Sobota.

- W drugiej połowie nasza gra wyglądała bardzo dobrze - oceniał trener Polak. - Zabrakło jednak tego co najważniejsze czyli bramek. Żeby myśleć o choćby remisie na trudnym terenie trzeba było grać na dobrym poziomie przez 90 minut. Pierwsza połowa była jednak słaba w naszym wykonaniu. Na murawie, która była w złym stanie, dużo łatwiej się bronić niż atakować. Doświadczony zespół z Tychów robił to bardzo dobrze.

Gospodarze starali się wyprowadzać kontrataki, ale w drugiej połowie nie stworzyli już praktycznie żadnego zagrożenia pod bramką Stodoły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska