Myjni mówimy nie!

Adam Pochroń <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a> 077 44 01 872
Przy ulicy Pobożnego mieszkają głównie młode rodziny z dziećmi. Rodzice boją się o bezpieczeństwo maluchów, kiedy samochody zaczną jeździć do myjni.
Przy ulicy Pobożnego mieszkają głównie młode rodziny z dziećmi. Rodzice boją się o bezpieczeństwo maluchów, kiedy samochody zaczną jeździć do myjni.
Mieszkańcy bloku przy ulicy Pobożnego w Strzelcach Opolskich protestują przeciwko budowie pod ich oknami.

Mówi inwestor

Mówi inwestor

Od budowy nie odstąpimy
Krzysztof Kobylański, współwłaściciel terenu i budowanej myjni.

- Dlaczego zdecydowaliście się ulokować myjnię w tym miejscu?
- Po pierwsze teren był naszą własnością. Po drugie sądziliśmy, że będzie to wspólna korzyść: my mamy klientów, a kierowcy samochodów - myjnię w pobliżu.

- Okazało się jednak, że to za blisko budynku. Dlaczego nie poinformowaliście o tym mieszkańców z sąsiedztwa?
- Rozmawiałem z wieloma osobami i nie spotkałem się z krytycznymi opiniami na temat tego pomysłu. Takie myjnie są na wielu osiedlach w wielu miastach i nie spodziewałem się, że u nas spotka się to z jakimkolwiek niezadowoleniem. Tym bardziej że budowa nie jest ulokowana tuż przy blokach.

- Sąsiedzi tej działki obawiają się hałasu i tłoku samochodów.
- Maszyny zamknięte są w kontenerach. Tam będą zaledwie dwa stanowiska do mycia, i to tylko samochodów osobowych. Zapewniam, że tam nie będzie głośno. Posadzimy też zieleń wokół budowli, a zrobiliśmy już wały ochronne zabezpieczające przez zalaniem. Dotychczas ten teren często był podtapiany.

- Co dalej z tą budową?
- Zainwestowaliśmy w to duże pieniądze i nie możemy odstąpić. Mam nadzieję, że sąsiedzi przekonają się do naszej myjni.

Edyta Hanszke
[email protected] - 077 44 32 587

Myjnia przydałaby się, ale dlaczego w tym miejscu? - pytają rozgoryczeni mieszkańcy. - To spokojna, ślepa uliczka, przy której nie ma nawet chodnika - mówi Jacek Bieszczad, nieformalny lider protestujących. - Tu się bawią nasze dzieci. Co będzie, jak zacznie się tu duży ruch? Poza tym sprawdziłem zimą na innej myjni w Strzelcach: agregaty pracują na okrągło, hałasują. To będzie słychać w domach - dodaje.

Pod listem protestacyjnym podpisało się trzydzieści osób. Najwięcej pretensji mają do inwestorów i spółdzielni o to, że nikt z nimi wcześniej nie rozmawiał o budowie.
- Nie pytam mieszkańców o zdanie w każdej sprawie - mówi Tadeusz Goc, prezes strzeleckiej spółdzielni mieszkaniowej. - Teren, na którym powstaje myjnia, jest prywatny, droga należy do gminy, więc spółdzielnia nie ma tu nic do powiedzenia - dodaje.
Inwestorzy poprosili jednak zarząd spółdzielni o opinię. - Prosiliśmy ich o nasadzenie drzew i krzewów, odtworzenie wału zabezpieczającego blok przed wodą spływającą z pól w czasie roztopów i użycie cichych maszyn - i oni się na to zgodzili - podkreśla Goc.

Teresa Wanecka, naczelnik wydziału architektoniczno-budowlanego ze strzeleckiego starostwa, zapewnia, że inwestor dopełnił wszelkich formalności. - Z powodu odwołania mieszkańców cała dokumentacja trafiła do rozpatrzenia do wojewody - dodaje.
Jednym z inwestorów jest Krzysztof Kobylański, naczelnik jednego z wydziałów w strzeleckim urzędzie miejskim. To do niego mieszkańcy mają najwięcej pretensji.
- Ten pan mieszka w sąsiednim bloku, a nawet nie pofatygował się, żeby z nami porozmawiać - mówi Andrzej Oliwa. - Kiedy spotkałem go tutaj i spytałem, co tu będzie, to nie chciał nic powiedzieć.
Lokatorzy z ul. Pobożnego mają obawy, czy podłączenie myjni do wodociagu nie spowoduje braków wody w ich mieszkaniach.
- Od kiedy zrobili to przyłącze, zdarzają się awarie - mówią. - Nawet teraz na środku trawnika jest kałuża, bo woda ucieka z ich rury.

To niejedyne zastrzeżenia techniczne do inwestorów.
- Wykopy były nie zabezpieczone, koparka blokowała przejazd, a obowiązkowa tablica informacyjna o inwestorach pojawiła się dopiero po interwencji policji i mandacie dla nich - mówi Andrzej Oliwa.
- Kupiłam tu mieszkanie dwa lata temu - mówi z rozgoryczeniem jedna z lokatorek. - Byłam wcześniej u architekta miejskiego, oglądałam plany i powiedziano mi, że tutaj będzie można budować tylko domy jednorodzinne - dodaje.

- Choć wszystko odbywa się w majestacie prawa, nie poddamy się, będziemy protestować u posłów, ściągniemy telewizję. Prawo dobrego sąsiedztwa też musi funkcjonować - mówi stanowczo Jacek Bieszczad.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska