Na Opolszczyźnie też szukają koniny w wołowinie

Redakcja
- Dostawców mam pewnych, nie boję się kontroli - mówi Ryszard Mroczek, właściciel Zakładu Przetwórstwa Mięsnego w Tarnowie Opolskim.
- Dostawców mam pewnych, nie boję się kontroli - mówi Ryszard Mroczek, właściciel Zakładu Przetwórstwa Mięsnego w Tarnowie Opolskim. Paweł Stauffer
Kontrolerzy wejdą do zakładów mięsnych i sklepów. Kontrole to pokłosie wykrycia skażonych partii mięsa wołowego w Irlandii.

Pracownicy większości opolskich inspekcji poszukują koniny nielegalnie dodawanej do rozdrobnionego mięsa wołowego. W tym tygodniu ruszają kontrole w działających na Opolszczyźnie zakładach mięsnych. Po nich kontrolowane będą sklepy. W piątek zakończono sprawdzanie chłodni i magazynów, pobrano siedem próbek mięsa, które przekazano do Laboratorium Państwowego Instytutu Weterynaryjnego.

Koninę w wyrobach teoretycznie 100-procentowo wołowych znajduje się od kilku tygodni w wielu europejskich krajach, od Irlandii, gdzie afera wybuchła (koninę wykryto w hamburgerach), po Bułgarię. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Europol i właściwe krajowe inspekcje żywnościowe oraz weterynaryjne. Dotąd końskie DNA znaleziono w wołowinie w trzech polskich zakładach mięsnych (ich szefowie twierdzą, że zostali oszukani przez dostawców).

- Ciągle jakaś afera. Jakby się człowiek nimi przejmował, to żyłby tylko o wodzie. Jak nie hormony w drobiu, to sól drogowa w wędlinach, albo rolada wołowa z konia - Mariola Wolska, klientka jednego z opolskich mięsnych macha ręką. I kupuje gulasz z wołowiny.

- Dodawanie mięsa końskiego do wołowego, niezgodne z recepturą i deklarowanym składem produktu, to oszustwo - mówi Bogusław Krasowski, wojewódzki lekarz weterynarii z Opola.
Jako że konina jest nawet o połowę tańsza od wołowiny, zmieszanie tych mięs obniża koszty produkcji, pozostawia zaś wysoką cenę produktu. W nielegalnej, czyli nieprzebadanej koninie mogą znajdować się składniki toksycznych leków antyzapalnych, stosowanych w końskiej kuracji.

Tam, gdzie znaleziono koninę, stwierdzono nawet jej 30-procentowy udział w rzekomo wołowym rozdrobnionym mięsie. Mimo tych zatrważających wieści, sklepy na Opolszczyźnie nie ograniczają sprzedaży wołowiny.

- Mielimy ją na oczach klienta i po kłopocie - mówi Katarzyna Kroniec, ekspedientka sklepu mięsnego Kędzierzynie-Koźlu.

W innym sklepie - w Nysie - usłyszeliśmy: - Wołowiny i tak sprzedajemy mało, bo już rzadko kogo na nią stać.

Ryszard Mroczek z zakładów mięsnych w Tarnowie Opolskim kontroli się nie obawia: - Dostawców mam pewnych, mięso wysokiej jakości. Odbiorcy nie rezygnują z naszych mięs. Kontrolujący tylko potwierdzą wysoką jakość moich produktów. W sklepie firmowym wołowe sprzedaje się tak samo jak wcześniej.

- Mięso końskie samo w sobie jest zdrowe, nietłuste - tłumaczy wojewódzki lekarz weterynarii Bogusław Krasowski. - Jednak dodawane nielegalnie nie ma koniecznych badań weterynaryjnych.

W mięsie końskim występuje ryzyko obecności śladów bardzo mocnych leków: - W końskiej ortopedii są stosowane specyfiki antyzapalne tzw. drugiego rzutu, które stosuje się dopiero w przypadku fiaska pierwszej kuracji. Te leki są toksyczne - wyjaśnia dr Krasowski, jednocześnie dodaje, że na razie nie ma powodów do paniki: - Bo jeszcze w żadnej partii koniny badanej w Polsce nie stwierdzono obecności tych leków.

- Konina trafia do czerwonego wołowego, na dodatek rozdrobnionego mięsa. Wtedy praktycznie nie można jej już rozróżnić. Że tam jest, pozwala to stwierdzić tylko laboratoryjne badanie białka - mówi Mieczysław Trzeciak, kierownik wydziału kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w Opolu.

Pracownicy inspektoratu w tym tygodniu ruszą do zakładów mięsnych. - Na Opolszczyźnie mamy około pięćdziesięciu zakładów, w ofercie których jest też wołowina. Pójdziemy do firm wytypowanych właśnie spośród tej pięćdziesiątki - informuje.

Inspektorzy pobiorą próbki mięsa i przekażą je do puławskiego laboratorium Państwowego Instytutu Weterynaryjnego, podobnie jak setki innych próbek z całego kraju. Do tej pory laboratorium nie stwierdziło w żadnej z opolskich próbek śladów białka końskiego.

- Polska żywność jest bardzo smaczna i bardziej naturalna od tej z Zachodu, a więc i bardziej konkurencyjna - twierdzi tymczasem Ryszard Mroczek. - Kontrole powinny nas oczyścić z podejrzeń. Inaczej ta afera zaszkodzi renomie, jaką ma na świecie polska żywność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska