Na pszczołach można zarobić

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Tadeusz Sobków, pszczelarz: - Jako emeryt chcę dalej prowadzić pasiekę. Mój syn, owszem interesuje się pszczelarstwem, ale pracuje za granicą.
Tadeusz Sobków, pszczelarz: - Jako emeryt chcę dalej prowadzić pasiekę. Mój syn, owszem interesuje się pszczelarstwem, ale pracuje za granicą. Krzysztof Strauchmann
Niech bezrobotni tworzą gospodarstwa pasieczne - proponują naukowcy z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. I przekonują, że mając 60 uli można spokojnie utrzymać rodzinę.

Rozwój polskiego pszczelarstwa może dać pracę i utrzymanie kilku tysiącom ludzi - uważają autorzy projektu tworzenia gospodarstw pasiecznych. To wspólny pomysł naukowców z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i firmy Apipol.

- 25 procent polskich pszczelarzy ma ponad 60 lat. Dla nich to raczej hobby niż działalność zarobkowa. Tylko 11 procent, to ludzie młodzi - mówi dr Lesław Piecuch, jeden z autorów projektu. - 84 procent polskiego miodu jest sprzedawana bezpośrednio z pasieki. Ta branża funkcjonuje nadal jak w ubiegłym wieku. Potrzebne są kompleksowe zmiany.

Program zakłada, że w Polsce powstanie 3,2 tys. nowych modelowych pasiek, każda po 60 uli. Koszt organizacji takiej pasieki, wyposażenia jej, przeszkolenia pszczelarza to ok. 88 tys. zł.

Jego autorzy wyliczają, że takie modelowe gospodarstwo pasieczne może docelowo przynieść ok. 5 tys. zł miesięcznego dochodu. Przy założeniu, że będzie dostarczać także inne produkty pszczele: ziołomiody, pyłki kwiatowe, wosk i mleczko pszczele.

- Do czerwca chcemy się spotkać z ministrem rolnictwa i przekonać go do wsparcia naszej inicjatywy - tłumaczy dr Lesław Piecuch. - Już teraz jednak bezrobotni mogą występować do urzędów pracy po dotacje na rozpoczęcie takiej działalności. Możliwości dofinansowania mają też niektóre fundusze unijne, nastawione na wsparcie obszarów wiejskich.

Autorzy projektu chcą, by wsparcie pszczelarstwa zapisywać jako jedno z zadań w nowych programach operacyjnych dla regionów. Planują uruchomienie szkoleń dla bezrobotnych - kandydatów na pszczelarzy oraz stałej platformy konsultacyjnej dla rozwiązywania bieżących problemów.

Program spotkał się ze sporym zainteresowaniem wśród bezrobotnych. Jednak sami pszczelarze dość ostrożnie oceniają założenia ekonomiczne, według których 60 uli wystarczy na utrzymanie rodziny.

- Taka kalkulacja to moim zdaniem nieporozumienie - komentuje Zdzisław Gmyrek, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Opolu, pszczelarz z Grodkowa. - Żeby się utrzymać z pszczelarstwa, trzeba mieć co najmniej 150 uli. Do tego niezbędne jest też doświadczenie, którego się nie zdobędzie na kursie. Potrzebna jest wieloletnia praktyka przy doświadczonym pszczelarzu. Młody człowiek, bez pojęcia o pszczołach, po prostu sobie nie poradzi.

- Od 100 rodzin pszczelich można myśleć o utrzymaniu siebie i rodziny - uważa Tadeusz Sobków, pszczelarz z Gierałcic w gminie Głuchołazy. - Ja mam 75 uli i emeryturę. Jeśli mi się coś nie powiedzie, mam drugie, stałe źródło dochodu. A zagrożeniem dla pasieki są choćby występujące coraz liczniej choroby pszczół.

Zdaniem Zdzisława Gmyrka opolskie pasiecznictwo ma się całkiem nieźle i przesadą jest mówienie, że przeważają seniorzy i hobbyści. Do wojewódzkiego związku należy obecnie ok. 1,1 tys. pszczelarzy, przy czym w 2003 roku było ich prawie dwa razy mniej. W organizowanym w tym roku kursie dla młodych pszczelarzy wzięło udział 40 osób.

- W większości są to ludzie powiązani z istniejącymi pasiekami, np. dzieci pszczelarzy - mówi prezes Gmyrek. - Faktycznie jednak brakuje programów wsparcia dla młodych, którzy dopiero chcą stworzyć własną pasiekę. Pomoc oferowana przez Agencję Rynku Rolnego skierowana jest dopiero do osób posiadających co najmniej 15 rodzin pszczelich.

Można uzyskać 60 procent refundacji niektórych zakupów urządzeń w pasiece, dotowane są także leki dla pszczół.

- Ale być może agencja obawia się słomianego zapału debiutujących pszczelarzy? - dodaje prezes - Nie znam też przypadku, żeby ktoś na Opolszczyźnie dostał z urzędu pracy dotację na uruchomienie gospodarstwa pasiecznego.

Według statystyk polskie pszczelarstwo stopniowo się rozwija. Krajowa produkcja miodu w 2012 roku wyniosła ponad 17 tys. ton i była o 4,5 tys. ton większa niż 10 lat wcześniej.

W tym samym czasie nasz eksport miodu wzrósł z 72 do 14 tys. ton. Program wsparcia polskiego pasiecznictwa zakłada też rozwój usług wokół pszczelarstwa.

Chodzi np. o standaryzację działania pasiek, wprowadzenie badań jakości miodu, organizację wspólnego skupu tak, żeby polskie miody mogły skutecznie konkurować za granicą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska