Najlepiej schodzą najtańsze znicze

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Tadeusz Calko przyjeżdża na cmentarz codziennie.
Tadeusz Calko przyjeżdża na cmentarz codziennie.
W piątek po południu przed cmentarzem komunalnym w Opolu trudno było zaparkować samochód - Wszystkich Świętych za niespełna tydzień.

Na przycmentarnym placu dziesiątki handlowców próbują zarobić na chryzantemach i zniczach. Obok solidnych sklepów rozłożył się wojskowy namiot, drobni handlowcy sprzedają wprost z asfaltu.
- Już teraz widać, jak ludziom brakuje pieniędzy - mówi Halina Góreczna, która handluje przy cmentarzu już 28 lat, najdłużej ze wszystkich. - Mimo tego, że od ośmiu lat ceny praktycznie nie zmieniają się, ludzie kupują coraz mniej.
W piątek przed cmentarzem chryzantemy duże sprzedawano po 2,50 zł, doniczkę z tymi kwiatami można było już kupić za 6 złotych (największe za 15). Znicze kosztują od 60 groszy do 10 złotych (te ogromne i bogato zdobione). Jak co roku, najlepiej schodzą najtańsze lampki.

- Większość klientów pyta o cenę i idzie dalej, porównać z innymi sklepami i stoiskami - mówi pani Halina. - Na kupno zniczy i kwiatów zdecydują się w ostatniej chwili i ja im się nie dziwię. Z roku na rok przybywa hien, które traktują cmentarz jak darmową hurtownię.
Mimo tego, że znicz można dostać już za 60 groszy, znajdują się amatorzy tańszych, nadpalonych lampek. Komisarz Krzysztof Sochacki mówi, że w tym roku nie zgłoszono jeszcze żadnej cmentarnej kradzieży. Podejrzewa jednak, że już za kilka dni zacznie się złodziejskie żniwo.
- Złodziej cmentarny kradnie na ogół na sumę poniżej 250 złotych - mówi Sochacki. - Popełnia więc wykroczenie, a nie przestępstwo. Jednak zgodnie z nowymi przepisami, nawet drobne kradzieże rozpatrywane będą teraz przez sąd, a nie kolegia - jak do tej pory. W skrajnych przypadkach za cmentarne kradzieże grozi nawet więzienie.

Tadeusz Calko przyjeżdża na cmentarz codziennie.

Rafał, handlowiec "leżakowy": - Kradną na potęgę, rok temu jeden ustawił stoisko przed bramą główną cmentarza. Tych kradzieży nie da się policzyć, bo kto ma czas zgłaszać policji zniknięcie kilku lampek i kwiatów...
Opolska drogówka, jak co roku, będzie kierować ruchem przy największych opolskich cmentarzach. Do akcji wkroczy też wydział kryminalny, który przypilnuje amatorów cudzych samochodów. Z Niemiec na Opolszczyznę przyjadą na Wszystkich Świętych dziesiątki tysięcy jej dawnych mieszkańców.
- W ubiegłym roku, dzięki naszej akcji, nie skradziono żadnego samochodu - mówi komisarz Sochacki. - Apelujemy jednak do kierowców o to, by w święta parkowali w wyznaczonych miejscach - tylko tam będą się kręcić policjanci.
Wczoraj, późnym popołudniem, na cmentarzu byli głównie emeryci. Myli pomniki, porządkowali otoczenie grobów.

- Im człowiek starszy, tym częściej tu przychodzi, coraz więcej ma tu kolegów i koleżanek - wzdycha Antoni Mazurek, rencista.
Nieopodal głównego wejścia podwójny grób. Spoczywają tu ojciec z synem. 76-letni Tadeusz Calko, tato i dziadek zmarłych, grabi zeschnięte liście.
- Widzi pan, mnie dane żyć... - mówi cicho. - Syn umarł dawno temu, w 1983 roku, na białaczkę. Zdążył jeszcze dać mi wnuka. Potem ja tego wnuka wychowałem jak syna. No i w tym roku wnuk zabił się w wypadku. Syn i wnuk nie żyją, ja zostałem...
Pan Tadeusz przychodzi na cmentarz codziennie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska