Najwięksi nieobecni na festiwalu w Opolu? Jarosław Wasik: "Nie wszyscy artyści mieli szansę pojawić się w tym roku"

Mateusz Majnusz
Mateusz Majnusz
- Moim marzeniem jest, aby festiwal w Opolu zawsze łączył tradycję z nowoczesnością i przyciągał zarówno młodych, jak i starszych widzów - mówi Jarosław Wasik.
- Moim marzeniem jest, aby festiwal w Opolu zawsze łączył tradycję z nowoczesnością i przyciągał zarówno młodych, jak i starszych widzów - mówi Jarosław Wasik. NTO
- Festiwal ma potencjał, by łączyć różne pokolenia - mówi Jarosław Wasik, dyrektor Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu i członek Rady Artystycznej 61. KFPP w Opolu o nadchodzącym festiwalu. W rozmowie z nto opowiada o wyzwaniach związanych z przyciągnięciem młodych artystów, największych nieobecnych na tegorocznym festiwalu oraz o znaczeniu tego wyjątkowego wydarzenia dla polskiej kultury.

Mateusz Majnusz: Za moment wszyscy będziemy żyli 61. Krajowym Festiwalem Polskiej Piosenki, tym razem pod hasłem „Znów łączy”. Czy uważa pan, że ten festiwal rzeczywiście połączy pokolenia Polaków, czy może nadal będzie postrzegany przez młodszych widzów jako trochę obciachowy, a przez starszych z sentymentem?

Jarosław Wasik: Myślę, że tegoroczne hasło „Znów łączy” jest bardzo trafne. Widać to było już na konferencji prasowej, gdzie pojawiło się wielu artystów, których dawno nie widzieliśmy w Telewizji Polskiej. To pokazuje, że festiwal ma potencjał, by łączyć różne pokolenia. Jednak jeśli chodzi o młodych odbiorców, to rzeczywiście jest to trudny temat. Młodzi ludzie często w ogóle nie oglądają telewizji, a nawet Netflixa. Wybierają tylko to, co ich interesuje w sieci. Młode pokolenie artystów często nie potrzebuje festiwali, bo mają Internet i zapełniają stadiony bez potrzeby takiej promocji. Ale mimo to, myślę, że festiwal ma coś do zaoferowania wszystkim, zarówno młodym, jak i starszym widzom.

Młode pokolenie jest też coraz mniej przekonane do tzw. odgrzewanych kotletów.

W zeszłym roku mieliśmy piękny koncert „Czas ołowiu”, który pokazał, że nowe wersje starych przebojów mogą być równie fascynujące. To może być sposób na dotarcie do młodszych odbiorców. W tym roku mamy koncert z piosenkami do tekstów Janusza Kondratowicza, co też może przypominać młodszym pokoleniom, jak wartościowa była polska piosenka. Przypominanie tych utworów jest ważne, bo pokazuje ciągłość i bogactwo naszej muzycznej tradycji. Poza tym, kiedy młodzi ludzie słyszą te nowe aranżacje, mogą odkryć, że piosenki ich rodziców czy dziadków są naprawdę świetne.

Czyli festiwal ma również misję edukacyjną?

Dokładnie tak. Ważne jest, aby młode pokolenie poznało twórców takich jak Janusz Kondratowicz, który napisał wiele niezapomnianych hitów. Podobnie jak Magda Czapińska, która jest autorką „Remedium” znanego powszechniej jako „Wsiąść do pociągu byle jakiego” czy „Ale jestem”. Ludzie często kojarzą piosenki, ale nie znają nazwisk twórców, a festiwal w Opolu ma szansę to zmienić. To jest też część naszej kultury, którą warto pielęgnować. Warto wiedzieć, kto stoi za tymi utworami, które stały się częścią naszej muzycznej historii.

Mówił pan o problemach z obecnością młodych artystów na festiwalu. Co jest głównym wyzwaniem w tym kontekście?

Przede wszystkim termin. Młodzi artyści mają bardzo napięte grafiki, dlatego organizatorzy festiwalu powinni zaplanować wszystko z dużym wyprzedzeniem. Sezon letni jest bardzo gorący pod względem liczby koncertów i festiwali, więc ciężko jest zgrać terminy. Artyści tacy jak Mrozu, Ralph Kamiński czy Daria Zawiałow mają najprawdopodobniej już podpisane kontrakty na koncerty, które odbywają się w tym samym czasie, co festiwal w Opolu. To sprawia, że ich obecność na festiwalu staje się trudna do zrealizowania. Ale jeśli uda się odpowiednio wcześnie zarezerwować terminy, jest szansa, że ci popularni wykonawcy pojawią się na naszej scenie.

Kogo najbardziej brakuje panu na tegorocznym festiwalu?

Bardzo brakuje mi Mroza. To artysta, który ostatnio odnosi ogromne sukcesy, w zeszłym jak i w tym roku zdobył Fryderyka i zyskał uznanie zarówno krytyków, jak i publiczności. Jego obecność na festiwalu z pewnością przyciągnęłaby młodszych widzów i wniosłaby świeżą energię. Niestety, jego napięty grafik nie pozwolił na to, aby pojawił się w Opolu, ale mam nadzieję, że w przyszłości uda się go zaprosić.

Tegoroczny festiwal to także test dla nowych władz TVP. W poprzednich latach zdarzało się, że artyści bojkotowali Opole właśnie z powodu politycznej propagandy, jaka wylewała się z telewizora.

Rzeczywiście, przez ostatnie lata zdarzały się sytuacje, w których artyści nie chcieli współpracować z telewizją z powodu swoich poglądów. Jednak myślę, że to nie tylko kwestia blokowania ich przez centralę, ale także decyzji samych artystów, którzy nie chcieli kooperować z TVP. W zeszłym roku Kuba Badach powiedział coś bardzo trafnego – przyjeżdża się na festiwal dla muzyki, a nie dla żadnej partii. Spotkało się to z hejtem z obu stron, co pokazuje, jak trudne jest to zagadnienie. Artyści podkreślali, że przyjeżdżają tu dla mieszkańców, dla muzyki, dla święta muzyki, a nie dla polityki. Rozumiem jednak i szanuję decyzję artystów, gdy nie chcą współpracować z daną telewizją z powodów osobistych. Ważne jest, aby festiwal był miejscem spotkania i dialogu, a nie podziałów.

Bez TVP nie byłoby festiwalu, bo żadna komercyjna telewizja nie wyłoży milionów na organizację – często w ten sposób władze Opole uzasadniały współpracę z byłym prezesem TVP Jackiem Kurskim.

Proszę zwrócić uwagę, że miasto Opole też było w niekomfortowej sytuacji. Wielu opolanom nie podobało się to, co płynęło z mediów publicznych, ale trudno było zrezygnować z festiwalu, który jest jednym z najstarszych w Europie. Tylko dzięki temu, że festiwal jest wspierany przez media publiczne, może trwać. Media komercyjne, kiedy spadają im słupki oglądalności, po prostu wyrzucają imprezę do kosza i szukają innej. Poza tym, media publiczne mają w swoją działalność wpisaną misję, a promocja polskiej piosenki jest jej częścią. Festiwal opolski to marka, to historia. Każdy, kto uważa, że należy to zakończyć, nie rozumie wartości i znaczenia tego wydarzenia dla polskiej kultury.

A co z hip-hopem? To bardzo popularny gatunek wśród młodzieży. Czy jest miejsce na hip-hop na festiwalu w Opolu?

Hip-hop rzeczywiście ma swoje miejsce w sercach młodych ludzi. Już w 2001 roku odbył się pierwszy koncert hip-hopowy w ramach KFPP, choć poza amfiteatrem. Niestety, branża hip-hopowa rzadko pojawia się w telewizji, a artyści często unikają mainstreamu. Byłoby jednak wspaniale, gdyby udało się zorganizować dzień poświęcony tej muzyce na festiwalu w Opolu.

Artyści tacy jak Mata, Sobel, Taco Hemingway czy Quebonafide mają ogromne rzesze fanów, którzy na pewno chętnie zobaczyliby ich na festiwalu w Opolu.

To byłby właśnie świetny sposób na przyciągnięcie młodszej publiczności.

Kogo jeszcze zobaczymy na festiwalu, kto powróci na scenę po latach nieobecności?

Wśród powracających artystów są m.in. Kayah i Andrzej Piaseczny. Kaja jest rekordzistką, jeśli chodzi o liczbę zdobytych SuperJedynek i jest mocno związana z festiwalem w Opolu. Cieszy mnie również powrót Stanisława Soyki, którego brakowało na naszej scenie przez wiele lat. To artyści, którzy mają ogromny wpływ na polską muzykę i ich obecność na festiwalu jest bardzo ważna. Powrót takich artystów pokazuje, że festiwal w Opolu wciąż ma dużą wartość i jest ważnym wydarzeniem na polskiej scenie muzycznej.

Wspomniał pan o SuperJedynkach, które wracają po ośmiu latach. Jakie zmiany zobaczymy w tej edycji?

Powiem tak, mam mieszane uczucia co do tego powrotu, ale muszę przyznać, że w nowej odsłonie mogą one mieć wyjątkowy charakter. Tym razem będą bardziej uhonorowaniem artystów, którzy oparli się modom i konsekwentnie robią swoje, mając wierną publiczność. To będzie coś w rodzaju nagrody honorowej. Kiedyś SuperJedynki miały bardziej rywalizacyjny charakter, co czasami budziło kontrowersje, zwłaszcza przy nominacjach. Teraz chodzi o uhonorowanie trwałego wkładu w muzykę.

Wiele osób z niecierpliwością czeka także na powrót Kabaretonu.

Kabareton zawsze cieszył się ogromną popularnością i bardzo dobrze, że wraca. Piotr Bałtroczyk jako gospodarz zapewni wysoki poziom humoru, a Robert Górski, pisząc scenariusz, na pewno dostarczy nam mnóstwo śmiechu. To jest potrzebne, zwłaszcza w obecnych czasach. Kabareton jest integralną częścią festiwalu w Opolu i cieszę się, że znów będzie częścią programu. Wierzę, że będzie to wieczór pełen śmiechu i dobrej zabawy. W końcu, festiwal w Opolu to nie tylko muzyka, ale też rozrywka i święto całej polskiej kultury. A to, że w telewizji w relacji na żywo zobaczymy Kabareton, pewnie obfitujący w sporo politycznych żartów, jest najlepszym dowodem na brak cenzury w telewizji.

Jakie jest pana marzenie związane z przyszłymi edycjami festiwalu?

Moim marzeniem jest, aby festiwal w Opolu zawsze łączył tradycję z nowoczesnością i przyciągał zarówno młodych, jak i starszych widzów. Chciałbym, aby festiwal był planowany z dużym wyprzedzeniem, a data następnej odsłony była ogłaszana już podczas trwania bieżącego festiwalu. To pozwoliłoby lepiej zorganizować wszystkie przygotowania i zaprosić najpopularniejszych artystów. Chciałbym również, aby festiwal był coraz bardziej zintegrowany z miastem Opole i angażował mieszkańców w różne wydarzenia towarzyszące. W ten sposób festiwal mógłby stać się jeszcze większym świętem polskiej muzyki i kultury.

Portale NaszeMiasto.pl, ShowNews.pl i NTO.pl są patronem medialnym 61.Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Robert EL Gendy Q&A

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska