Pani Stanisława na początku listopada ma umówiony termin na rezonans magnetyczny. Badanie ma być przeprowadzone w TK Medyk przy ul. Krakowskiej w Opolu. Sfinansuje je NFZ. - Tak się złożyło, że mój mąż, a jej syn doznał kontuzji barku - opowiada pani Katarzyna, synowa. - Trudno ocenić, w jakim stanie są mięśnie, czy nie trzeba operować, więc konieczny jest rezonans. Mąż ma skierowanie, ale terminy są odległe.
Dlatego pani Stanisława postanowiła swój termin „oddać” synowi. - Niestety, odmówiono jej takiej możliwości - opowiada synowa.
- W TK Medyk mama usłyszała: nie może być tak, że ktoś tyle co dostał skierowanie i już będzie miał badanie. To absurd, tym bardziej że takie sytuacje już się w naszej rodzinie zdarzały. Dlaczego w jednej jednostce można termin oddać, a w drugiej nie?
W firmie TK Medyk wyjaśniono nam, że takie procedury wynikają ze stosowania się do ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych z pieniędzy publicznych. Przepisy nie przewidują możliwości przekazania terminu. Jeśli ktoś rezygnuje, miejsce dostaje następny pacjent oczekujący w kolejce. - Przepisy nie dopuszczają sytuacji „przekazywania” terminu - potwierdza Beata Cyganiuk, rzecznik opolskiego oddziału NFZ.
Z nieoficjalnych rozmów z wykonującymi takie badania wynika jednak, że wszystko zależy od dobrej woli świadczeniodawcy. Przekazywanie terminów członkom rodziny nie jest nagminne, ale zdarza się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?