- Nareszcie człowiek będzie mógł znaleźć normalną pracę, a wychodząc na miasto nie będzie rozglądał się nerwowo za mundurowymi - cieszy się Oleh Kozak, Ukrainiec od 14 lat mieszkający w Opolu, który jak tylko dowiedział się o abolicji pobiegł do urzędu, aby dopytać o szczegóły.
Osób w podobnej sytuacji jest jednak dużo więcej. Z szacunków wynika, że w Polsce mieszka od 50 tys. nawet do pół miliona nielegalnych imigrantów, co wobec 100 tys. przebywających tu legalnie robi niemałe wrażenie. - Ale te dane to właściwie coś na pograniczu statystyki i wróżenia z fusów, bo oczywiście takie osoby dokładają wszelkich starań, aby swój pobyt ukryć - mówi Ewa Piechota, rzecznik Urzędu do Spraw Cudzoziemców.
Ustawę wprowadzającą abolicję dla nielegalnych imigrantów Sejm przyjął w lipcu ubiegłego roku (weszła w życie na początku tego roku). Zgodnie z nią zalegalizować swój pobyt mogą m.in. obcokrajowcy przebywający w Polsce nieprzerwanie od 20 grudnia 2007 roku. Abolicją zostaną również objęci cudzoziemcy, którym odmówiono przyznania statusu uchodźcy i orzeczono wydalenie z Polski (jeśli przebywają w Polsce co najmniej od 1 stycznia 2010 roku) oraz ci, wobec których 1 stycznia 2010 roku trwało kolejne postępowanie w sprawie nadania im statusu uchodźcy.
Tylko w pierwszych czterech tygodniach trwania abolicji do urzędów w całej Polsce wpłynęło 2330 wniosków (w tym 3 w województwie opolskim). Jednym z pierwszych opolan, który stara się o zalegalizowanie pobytu jest 32-letni Ihor Havryletskyy z Ukrainy.
- Z zawodu jestem nauczycielem gry na trąbce i dyrygentem. Szkołę skończyłem z wyróżnieniem, ale do konserwatorium mnie nie przyjęli. Chwytałem się różnych zajęć, ale na Ukrainie zarobki są głodowe i trudno było z nich wyżyć. Dlatego spakowałem manatki i przyjechałem do Polski szukać lepszego życia - opowiada.
O początkach pobytu w Polsce nie chce opowiadać. - Kto tego nie przeżył, nie wie co to znaczy. Nie chcę do tego wracać. Porozmawiajmy lepiej o przyszłości - ucina.
Havryletskyy mówi, że muzyka jest jego miłością, ale wiarę w to, że uda mu się znaleźć pracę w zawodzie już dawno stracił. - Trzeba się z tym pogodzić i zastanowić jak zarobić na życie. Może firmę budowlaną założę? A instrumenty i tak kupiłem i gram dla siebie w domu. Chociaż tyle mi z tej miłości zostało - mówi smutno.
Więcej o abolicji dla cudzoziemców czytaj we wtorkowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?