Niemieckie firmy: Coraz łatwiej prowadzić biznes w Polsce

Krzysztof Świderski
Szefowie firm niemieckich, działających od wielu lat na Opolszczyźnie zgodnie przyznają, że coraz łatwiej prowadzić biznes w Polsce.

Jednak do standardów obowiązujących na zachodzie wciąż trochę brakuje.

Bischof + Klein, duża niemiecka firma produkująca opakowania z tworzyw sztucznych, szukała przed ponad 12 laty lokalizacji dla swej fabryki w Polsce. Wybór padł na Walce w powiecie krapkowickim.

- Wtedy to pierwszy raz zetknąłem się z polską machiną biurokratyczną - wspomina Ginter Maicher, dyrektor B+K Polska. - Choć przychylność miejscowych władz dla naszej inwestycji była wielka, to czasem miałem nieodparte wrażenie że zwykli urzędnicy rzucają nam kłody pod nogi. Wymagano od nas ogromnej ilości dokumentów, zezwoleń i uzgodnień. W Niemczech załatwia się to dużo szybciej i prościej.

Zobacz: Fabryka IFM Ecolink. Niemiecki kapitał w Opolu

Problemem dla B+K Polska było wszystko. Dostarczenie energii elektrycznej, wody, linia telefoniczna. - Było, minęło - przyznaje z satysfakcją Ginter Maicher. - Po 12 latach działalności widzę, że w kontaktach zagranicznych przedsiębiorców z polskimi urzędami zaszły wyraźne, pozytywne zmiany

Fabryka w Walcach zatrudnia 150 pracowników. - Zakładaliśmy, że pochodzić będą z najbliższych miejscowości, a tymczasem miejscowi to dziś zaledwie 15 proc. załogi. Pozostali dojeżdżają z Głogówka, Krapkowic a nawet Kędzierzyna Koźla - mówi Ginter Maicher. - Miejscowa młodzież nadal w pierwszym rzędzie szuka pracy w Niemczech lub Holandii. To jest problem, z którym, moim zdaniem, ma do czynienie większość firm, nie tylko zagranicznych na Opolszczyźnie.

Zobacz: Opolska firma świadczy usługi dla niemieckich klientów

Zdaniem szefa B+K Polska poważną przeszkodą dla rozwoju przedsiębiorstw jest także brak nowoczesnego szkolnictwa zawodowego.

- W Polsce jest zbyt wielu absolwentów szkół wyższych o specjalnościach marketingowych, menedżerskich, a brakuje absolwentów zawodówek i techników, przygotowanych do obsługi nowoczesnych maszyn - mówi Ginter Maicher. - Poza tym znajomość języków obcych jest wciąż zbyt mała. Paradoksalnie tu, na Opolszczyźnie, rzadko który pracownik mówi biegle po niemiecku, a w takiej firmie z tradycjami jak nasza jest to nieodzowne.

Problemem, który wciąż spędza sen z powiek niemieckim przedsiębiorcom, jest polski system podatkowy. Skomplikowany, nieprzewidywalny i oparty głównie na braku zaufania. - W Niemczech jak coś się zadeklaruje w urzędzie, to po prostu w to wierzą - mówi Ginter Maicher. - A tutaj, przy każdym zwrocie VAT-u mamy “z automatu” kontrolę.

Opinię szefa B+K Polska podziela Georg Smuda, który 6 lat temu, po 17 latach przepracowanych w Niemczech, założył firmę konsultingową w Dobrzeniu Małym.

- Polska gospodarka z roku na rok, z powodzeniem, zbliża się do zachodnich standardów biznesowych. Jednak wciąż, na każdym kroku, widać brak zaufania - mówi pan Smuda. - Urząd nie wierzy firmie, firma urzędowi, pracownik pracodawcy itd. Zamiast iść do przodu wszyscy tracą czas i energię na wzajemne podejrzenia a firmy nie rozwijają się tak jak powinny. A przecież Polska jest w Unii i ma dostęp do wszystkich sprawdzonych procedur i formalności, koncepcji których wypracowanie zajęło Europie 30 - 40 lat i kosztowało mnóstwo pieniędzy. Polska ma to za darmo. Wystarczy je tylko stosować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska