Niespodziewanie spokojny najazd

Krzysztof Baranowski
Było tłoczno i głośno, ale nie odnotowano ekscesów ani groźnych wypadków. Do uspokojenia emocji przyczyniła się też deszczowa pogoda.

Największe obawy organizatorów festiwalu piosenki budził wtorkowy plenerowy koncert hip-hopowy na placu Wolności. Bali się też mieszkańcy centrum Opola. W ubiegłym roku doszło do ekscesów z udziałem pijanej (podobno również i naćpanej) młodzieży.
W tym roku na plac Wolności zgromadziło się około 10 tys. fanów hip-hopu.

- Zwykle boimy się zakończenia koncertu, kiedy tysiące ludzi rozchodzi się po całym mieście - mówi Władysław Brudziński, wiceprezydent Opola odpowiadający za sprawy bezpieczeństwa. - Trzeba liczyć się także z niekontrolowanym wybuchem w przypadku przedwczesnego zakończenia występów. Na przykład z powodu jakiejś usterki technicznej.
W tym roku koncert przerwano z powodu ulewy. - I to najprawdopodobniej spowodowało, że młodzież szybko rozbiegła się do domów. Nie mam informacji, żeby później w mieście dochodziło do ekscesów z jej udziałem - dodaje wiceprezydet Brudziński.
Zdaniem Edwarda Kuczera, dyrektora Agencji Ochrony i Detektywistyki "Gwarant", spokojnie było, ponieważ służba ochrony od początku do końca panowała nad sytuacją. - Na placu Wolności zgromadziliśmy ponad 100 ludzi. Zastosowaliśmy metodę zwaną demonstracją siły. Ochroniarze stali murem w najbardziej newralgicznych miejscach, na przykład, przy wejściu na plac i przed barierkami wokół sceny. Wszyscy wchodzący byli rewidowani. Sprawdzaliśmy torby i plecaki. Butelki, metalowe przedmioty i ostre narzędzia wędrowały do depozytu. Było tego kilkadziesiąt sztuk - opowiada.
Dyrektor Kuczer zapewnia, że fani zachowywali się żywiołowo, ale spokojnie. - Nie było żadnych powodów do interwencji.

Po koncercie z placu Wolności wywieziono kilkanaście ton śmieci. - W sumie przez cały festiwal w okolicach rynku, amfiteatru i kawałka ulicy Krakowskiej zebrało się ich 24 tony. Blisko połowa to efekt wtorkowego koncertu - mówi Ryszard Żółtowski, kierownik wydziału higieny komunalnej w spółce Lobbe, zajmującej się oczyszczaniem miasta.
Na czas festiwalu ustawiono 40 dodatkowych pojemników na śmieci i 3 duże kontenery.
Pracownicy Lobbe i Zieleni Miejskiej są zdziwieni tym, że słuchacze festiwalowych koncertów nie zdewastowali żadnych urządzeń wokół placu Wolności i amfiteatru. - Normalnie chuligani grasujący wokół stawku przy ulicy Barlickiego potrafią w jedną noc zniszczyć więcej. Tymczasem w czasie festiwalu zdemolowano zaledwie jeden kosz na śmieci.

Mieszkańcy okolic rynku narzekali jednak na trudności z poruszaniem się po centrum miasta. Ich zdaniem bariery odgradzające scenę na placu Wolności ustawiono zbyt blisko szyb wystawowych drogerii Rossmanna. Obsługa sklepu przez cały czas martwiła się o szyby.
Kierowcy skarżyli się (także dzwoniąc do "NTO"), że o zamknięciu centrum dowiedzieli się z prasy.
Zarzuty odpiera Stanisław Głębocki, naczelnik wydziału inżynierii miejskiej Urzędu Miasta Opola. - Plan organizacji ruchu miała opracować i zatwierdzić Estrada Opolska, organizator koncertów plenerowych. Powinno to być zrobione odpowiednio wcześniej, żeby uprzedzić mieszkańców i ewentualnie nanieść poprawki. Tymczasem zatwierdzaliśmy go na dzień przed zamknięciem centrum Opola dla ruchu.
Jak się dowiedzieliśmy w Estradzie, stało się tak na skutek przeciągających się ustaleń z telewizją dotyczących lokalizacji sceny. Technicy TVP praktycznie do końca nie byli pewni, jak powinna zostać ustawiona, żeby mogły ją obejmować kamery. Długo też ustawiali swoje urządzenia, stanowisko realizatora, krany ruchomych kamer itp.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska