Od niedzieli do wtorkowego południa w rowie, przy drodze krajowej koło Lubrzy, czteroletni pies czekał na pomoc.
W rowie leżała martwa suka owczarka niemieckiego, z którą pies musiał być silnie związany, bo nie oddalił się od tego miejsca.
Zwierzakiem zainteresowali się pracownicy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, którzy przywieźli mu jedzenie. Próbowały go odłowić służby gminne. Zatrzymywali się przy nim przypadkowi podróżni, jadący ruchliwą trasą z Prudnika do Kędzierzyna-Koźla.
Nikt jednak nie zdecydował się złapać dużego wilczura.
We wtorek około południa zrobili to dopiero właściciele hodowli psów Ligocka Wataha, Kaja Chmielarska wraz z mężem.
- W pierwszej chwili myślałam, że ktoś wyrzucił psa z auta, na szczęście tak nie było - opowiada pani Kaja. - Ponieważ mamy doświadczenie, jako hodowcy i osoby zajmujące się resocjalizacją psów agresywnych, wozimy zawsze w aucie smycze na taką okoliczność. Mąż zabrał smycz z myślą, że psa odłowi i zadzwonimy do jakichś służb, żeby po psa przyjechały, bo stwarzał zagrożenie w ruchu drogowym.
Kiedy pies był już z nami na smyczy, okazało się że to około czterletni owczarek, zrównoważony, nauczony komend i posłuszny.
Pies cały czas żałośnie patrzył w stronę martwej towarzyszki.
Ostatecznie owczarek trafił pod opiekę mieszkańca Lubrzy, ale w internecie trwa poszukiwanie jego właściciela.
Może się on kontaktować w sprawie odzyskania psa przez facebooka, bezpośrednio z Kają Chmielarską z Ligockiej Watahy, albo za pośrednictwem naszej redakcji.
Być może oba psy uciekły ze swojego domu w czasie niedzielnej wichury.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?