Norbert Rasch: Mniejszość jest moim życiem

fot. Sławomir Mielnik
Norbert Rasch
Norbert Rasch fot. Sławomir Mielnik
- Nie koncentrowałem się na odsunięciu Henryka Krolla od władzy, tylko na zmianie wizerunku VdG - mówi Norbert Rasch, przewodniczący Zarządu Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim.

- Niemal dokładnie rok temu - 26 kwietnia 2008 - został pan wybrany na lidera opolskich Niemców. W pierwszym wywiadzie liczył pan swoje "szable" w zarządzie i było ich ledwo kilka. Dziś ma pan większość?
- Mam. Okazało się to ostatnio przy wyborze delegatów na zjazd Związku Niemieckich Stowarzyszeń (VdG). Większość jest za tym, czego ja chcę, czyli zmianą wszystkich delegatów na ten zjazd, by w VdG działał inaczej niż dotąd. Nie kupowałem tego poparcia obietnicami. Przekonałem zarząd do swoich racji.

- W mniejszości mówi się, że dopiero z chwilą, gdy do VdG nie wybrano Henryka Krolla, faktycznie przejął pan władzę.
- Kto chce, niech tak mówi. Ale ja nie koncentrowałem się na odsunięciu Henryka Krolla od władzy, tylko na zmianie wizerunku VdG.

- Rok temu obiecał pan delegatom, że będzie odwiedzał koła DFK w terenie. Na długo starczyło panu zapału?
- Zapał mam cały czas. Odwiedzałem koła od maja do października. Potem musiałem przyhamować te spotkania, by zająć się przygotowaniem walnego zebrania nadzwyczajnego, które przyjęło nowy statut TSKN. Ale od grudnia odwiedzałem kolejne koła - w sumie co najmniej czterdzieści.

- To jak wygląda TSKN oglądany od dołu?
- Jest zróżnicowany. Część kół pracuje świetnie i one najchętniej spotykałyby się ze mną w co drugim tygodniu i pokazywały, że dziś robią festiwal, a za tydzień konkurs dla dzieci. Na drugim biegunie są koła, w których jest jakiś przewodniczący, ale niewiele się w nich dzieje i liczą się głównie do statystyki. Co gorsza, często tam zarządy są przekonane, że robią wszystko dobrze, a gdyby ich zabrakło, to po nich będzie pustka i pozostanie tylko zgasić światło. I to jest nasza bolączka, bo ludzie młodzi i w średnim wieku w terenie są, tylko trzeba ich dopuścić do głosu.
- Miał pan poprawić poczucie niemieckiej tożsamości w towarzystwie. Udało się?
- Myślę, że to się cały czas dzieje. Elementem tożsamości są choćby tablice dwujęzyczne, które wreszcie stanęły w gminach. Ale nie obiecywałem, że w rok doprowadzę wszystkie koła do stanu kwitnącego. To jest po prostu niemożliwe.

- Drugim obok tożsamości priorytetem miała być edukacja. Zapowiada pan otwarcie wkrótce 3-4 szkół dwujęzycznych lub z wykładowym niemieckim. Ale to ciągle zapowiedzi, a szkół jak nie było, tak nie ma. Kiedy wreszcie zadzwoni pierwszy dzwonek?
- Zadzwoni, ale to też nie jest zadanie na rok. Na pewno łatwiej było je tworzyć wcześniej, na fali wielkiego entuzjazmu w mniejszości. My nie będziemy szkół budować. Chcemy je urządzić w budynkach już istniejących, na przykład dzierżawionych. Mamy zapewnienie - i to jest duże osiągnięcie - że kiedy napiszemy dobry projekt i szkoła powstanie, pieniądze na nią da zarówno strona polska, jak i niemieckie ministerstwo. Przy Zarządzie TSKN powstała grupa kilkunastu fachowców pod przewodem Bernarda Gaidy i prace cały czas trwają. Wzięliśmy za to odpowiedzialność, nie zostawiając tego Niemieckiemu Towarzystwu Oświatowemu. Powtarzam, żeby powstały programy i szkoły, trzeba czasu.

- Zapowiadał pan także otwarcie szkółek niedzielnych dla dzieci w kołach DFK. Ruszyła choć jedna?
- Szkółki miały ruszyć od letniego semestru roku 2009. Najpierw postawiliśmy sobie za cel opracowanie wspólnej dla wszystkich podstawy programowej, choćby po to, by można porównać efekty ich pracy. Sądziłem, że można to zrobić siłą naszego biura. Okazało się, że tam takich specjalistów nie ma. Chcieliśmy skorzystać z pomocy Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego, ale też się to ślimaczyło. Nadzór nad pracami przejął więc zarząd. Ale ponieważ tę podstawę tworzyli wolontariusze, trudno było ich ścigać terminami. Teraz jest wreszcie gotowa. Mamy obietnicę konsula Niemiec, że za pilotażowy program zapłaci. Ale w maju nie ma sensu go wprowadzać. Szkółki ruszą więc od września.
- A propos biura TSKN. Przed rokiem obiecywał pan, że styl jego pracy się zmieni, bo działacze w terenie narzekają. Przestali narzekać?
- Niestety, skarżą się na pracę biura dalej. Ale tam pracują ludzie zatrudnieni etatowo. Chciałbym, żeby pracowali inaczej, bardziej wierzyli w misję i z większym zapałem pomagali tym działaczom, którzy służą mniejszości na co dzień i bezpłatnie. Z drugiej strony, nie robią niczego takiego, by - w zgodzie z prawem - były powody do ich zwalniania z pracy i zastępowania innymi.

- Coraz częściej mówi się, że styl pracy biura TSKN się nie zmieni, jak długo na etacie nie zacznie tam pracować Norbert Rasch.
- Coś w tym jest, że jak kota nie ma, to myszy harcują.

- To kiedy kot przenosi się z Urzędu Gminy w Prószkowie do TSKN na stałe?
- Starałem się przez ten rok pokazać, że bez etatu umiem pracować dla mniejszości i - nie waham się powiedzieć - poświęcać się dla niej. Jeśli taka będzie wola członków Towarzystwa, żebym na etat przeszedł, i ujawni się ona choćby na zebraniu rocznym w najbliższą sobotę, na pewno poważnie się zastanowię nad takim rozwiązaniem.

- Zapowiadał pan zmniejszenie zarządu nawet do siedmiu osób, by działał po menedżersku. Tymczasem w zarządzie jest 11 członków. Opór starego porządku okazał się za silny?
- Chciałem, żeby zarząd liczył 7-9 osób, a prezydium pięć. Wprawdzie ostatecznie zarząd rzeczywiście liczy 11 osób, ale prezydium nie ma wcale. Więc droga do podejmowania decyzji i tak się skróciła i uprościła. Zaakceptowałem ten kompromis.

- Rok temu miałem wrażenie, że pański wybór był dla wszystkich - łącznie z panem - zaskoczeniem. Pole, które podjął się pan uprawiać, okazało się mocno zachwaszczone. Warto było się w to pakować?
- Nie żałowałem ani przez chwilę. Mniejszość jest moim życiem. Oczywiście, brakuje mi czasu dla domu, a jesteśmy młodą rodziną. Mniej niż kiedyś angażuję się w sprawy parafii.. Ale mam świadomość, że mogę wpływać i wpływam na historię TSKN. To mi dodaje skrzydeł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska