Minister finansów żąda od gminy Nysa zwrotu części subwencji oświatowej za lata 2009 i 2010. Decyzja jest ostateczna. Kwota 1,3 mln za lata 2009 i 2010 może jednak nie zamykać sprawy, bo do skontrolowania zostały następne lata, gdy sytuacja była podobna.
Ministerstwo przekazuje gminom subwencję oświatową na utrzymanie szkół. Jej wysokość zależy od liczby uczniów, ale dzieci niepełnosprawne i uczniowie klas sportowych dostają znacznie więcej, ponieważ ich edukacja jest droższa. Po kontroli minister finansów stwierdził, że władze Nysy zawyżyły o ponad 200 liczbę uczniów uprawnionych do większej puli pieniędzy.
Jak do tego doszło? Do komputerowego Systemu Informacji Oświatowej wpisano (z datą 30 września) dzieci zarówno z orzeczeniami wydanymi przez Powiatowy Zespół Orzekania o Niepełnosprawności, jak i te z orzeczeniami z poradni psychologiczno-pedagogicznej i zaświadczeniem od lekarza.
Tymczasem resort honoruje wyłącznie zaświadczenia z poradni psychologiczno-pedagogicznych. W przypadku sportowców minister zakwestionował wszystkich uczniów Zespołu Szkół Sportowych w Nysie, uznał bowiem, że tamtejsze klasy nie spełniają prawnych wymogów klas sportowych (m.in. mają za mało obowiązkowych zajęć z wychowania fizycznego).
- Dyrektorzy szkół mówią, że takie mieli wytyczne z góry - komentuje sprawę nowy burmistrz Nysy, Kordian Kolbiarz. - Będziemy szukać odpowiedzialnych za tę sprawę. A jak znajdziemy, zostaną ukarane.
Burmistrz wszczął już kontrolę. Od jej wyników uzależnia zawiadomienie prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
- Niczego nie robiliśmy niewłaściwie. Tak rozumieliśmy instrukcje z MEN - tłumaczy Jolanta Barska, była burmistrz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?