Nyska służba maltańska. Czujemy się potrzebni

Redakcja
W ubiegłym roku nyscy Maltańczycy świętowali 10-lecie służby dla swojego miasta. Pomoc niosą jednak nie tylko nysanom, gdyż oddział jest jedynym w województwie opolskim.
W ubiegłym roku nyscy Maltańczycy świętowali 10-lecie służby dla swojego miasta. Pomoc niosą jednak nie tylko nysanom, gdyż oddział jest jedynym w województwie opolskim. Archiwum Nyskich Maltańczyków
171 akcji, 7879 przepracowanych godzin, 8550 ml oddanej krwi i 18 470 kg przekazanych darów. To bilans ubiegłorocznych działań nyskiej służby maltańskiej.

To był bardzo pracowity rok, bardziej niż poprzedni. Ale dzięki temu też czujemy się spełnieni. Wiemy, że jesteśmy ludziom potrzebni - mówi Irena Wolak, komendant nyskiego oddziału Maltańskiej Służby Medycznej.

Co takiego robili nyscy Maltańczycy? Otóż przede wszystkim ciężko pracowali. Łącznie blisko 8 tysięcy godzin spędzili na zabezpieczaniu wszelkiego rodzaju akcji, imprez masowych, koncertów, rajdów czy pielgrzymek. Organizowali również kursy, pokazy i szkolenia z zakresu pierwszej pomocy przedmedycznej, propagowali zdrowy tryb życia podczas pikników rodzinnych, udzielali pomocy albo zapobiegali nieszczęśliwym wypadkom podczas uroczystości czy tez organizowali zbiórki publiczne.
- Dla powodzian z Porajowa, Jarnołtówka i Pokrzywnej. Oraz na sprowadzenie z Islandii ciała tragicznie zmarłej wolontariuszki z nyskiego hospicjum - dodaje pani Irena.

Ale maltańska służba nie zawsze polega tylko na niesieniu pomocy medycznej i organizacji zbiórek. Czasem trzeba się również porządnie nadźwigać. Na przykład przy rozładunku darów z niemieckiej Vechty.

- W ubiegłym roku rozdzieliliśmy przeszło dziewięć transportów darów, przywiezionych do Nysy przez Bernharda Serwuschoka z niemieckiego zakonu maltańskiego - przypomina Irena Wolak. - To było przeszło osiemnaście tysięcy kilogramów żywności, sprzętu do szpitali, odzieży dla podopiecznych z domów dziecka i środków czystości. Całość na kwotę blisko 55 tysięcy euro.
Siedemnastu niepełnosprawnych otrzymało dzięki maltańczykom wózki inwalidzkie, a oni sami oddali honorowo ponad 8 litrów krwi.

Nyski oddział dzięki wsparciu Związku Polskich Kawalerów Maltańskich mógł zmienić swoja karetkę na lepszy model. A z uzbieranych pieniędzy podczas płatnych akcji nyscy Maltańczycy mogli również wyremontować nieco swoją siedzibę.

Ale i tak panią Irenę najbardziej cieszą wolontariusze: - Czasy są ciężkie, ludziom się nie chce. A nasz oddział mimo to ma ich przeszło czterdziestu . I każdy garnie się do pracy, że aż miło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska