O opolskim lekarzu, który za motylami ganiał. Historia Janusza Kubickiego. "Człowiek powinien mieć pasje"

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Zainteresowania motylami i zbieraniem autografów nauczyłem się od ojca - opowiada emerytowany opolski lekarz, prof. Janusz Kubicki.
Zainteresowania motylami i zbieraniem autografów nauczyłem się od ojca - opowiada emerytowany opolski lekarz, prof. Janusz Kubicki. Krzysztof Strauchmann
- Patrzyć w sufit na emeryturze, a co to z życie? Człowiek powinien mieć pasje. Bo jak cię coś zacznie interesować, to potem wciąga na zawsze – mówi 83-letni profesor Janusz Kubicki, emerytowany lekarz, nestor opolskiej ginekologii i położnictwa. Mimo słusznego wieku pan profesor ciągle pielęgnuje swoje pasje.

Całe swoje zawodowe życie - 45 lat pracy - dr Janusz Kubicki związał z Opolem. Ale urodził się w Krakowie. Jako młody człowiek kibicował Cracovii i w rodzinnym domu podpatrywał hobby swojego ojca. W 1964 roku razem z żoną – dr Haliną Kubicką, przyszłym wieloletnim ordynatorem oddziału pediatrii w opolskim WCM, skończyli z wyróżnieniem studia na krakowskiej Akademii Medycznej im. Mikołaja Kopernika.

- Proszę sobie wyobrazić, że w tamtych czasach nie było pracy dla lekarza po studiach w Krakowie – wspomina prof. Janusz Kubicki. – Wybrałem Opole, ponieważ w czasie studiów dwa razy objechałem Polskę autostopem i Opole bardzo mi się spodobało. Wtedy to było małe, kolorowe miasto pełne zieleni, z malowniczą wyspą Bolko. Zostaliśmy też z żoną pięknie przyjęci w Opolu. Wtedy kierownikiem wydziału zdrowia w Urzędzie Wojewódzkim był Janusz Majewski. W Krakowie nie było dla nas miejsca, a on nas przyjął w swoim gabinecie, posadził, poczęstował ciasteczkiem i kawą. Zapytał gdzie chcemy rozpocząć staż? Marzyłem o chirurgii, ale zacząłem od ginekologii, a ponieważ była tam bardzo dobra atmosfera, to już zostałem.

Odra Opole zastąpiła Cracovię

W 1966 roku dr Janusz Kubicki rozpoczął pracę w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym Ginekologiczno Położniczym im. Mossora w Opolu. Zaczynał jako asystent, w 1992 roku został ordynatorem. Zanim jeszcze do tego doszło zrobił I i II stopień lekarskiej specjalizacji, obronił doktorat na Akademii Medycznej we Wrocławiu, a w 1991 roku tamtejsza rada naukowa nadała mu tytuł doktora habilitowanego. Ma na swoim koncie 120 publikacji naukowych w polskich i zagranicznych pismach medycznych. W 1975 roku rzucił pomysł zorganizowania w szpitalu szkoły rodzenia, jednej z pierwszych w Polsce.

Już jako samodzielny pracownik naukowy Janusz Kubicki zaangażował się w życie akademickie Opola. Był profesorem na Wydziale Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii Politechniki Opolskiej, gdzie był także senatorem uczelni. W 2003 roku został pierwszym prorektorem ds. studenckich Państwowej Medycznej Wyższej Szkoły Zawodowej w Opolu, która po latach została włączona do Uniwersytetu Opolskiego, jako Wydział Lekarski. Pracy nigdy mu nie brakowało. Hobby, to od młodości był sposób na odpoczynek po pracy i rozwój innych zainteresowań.

Motyle z placu Thalmanna

Pani doktor szykuje pyszną kawę, a pan profesor oprowadza po swoich zbiorach. Z okna mieszkania na najwyższym piętrze bloku w centrum Opola roztacza się malowniczy widok na miasto. Jakże się zmieniło Opole od 1964 roku. W tamtych czasach na placu Ersta Thalmanna (dziś plac Ignacego Daszyńskiego) w centrum miasta na skwerze rosły piękne kwiaty, na których przysiadały barwne rusałki wierzbowce. Profesor Kubicki bywał tam na łowach. Dziś już rusałek na Placu Daszyńskiego się nie spotka.

- Motyle trzeba najpierw wytropić, a z powodu coraz gorszego stanu środowiska ich także jest coraz mniej. Najpiękniejsze pozostały na słonecznych halach tatrzańskich. W Górach Opawskich też je można spotkać, ale trzeba się nabiegać – opowiada profesor Janusz Kubicki. - Ja zajmuję się motylami od czasów młodzieńczych. Nauczył mnie ojciec, który też miał ogromne zbiory motyli. Podobno w Polsce jest jeszcze 200 wariatów, zajmujących się motylami.

Czysta robota preparatora

Z profesorskiej kolekcji pozostała w domu niewielka część przeszklonych tablic. Część zbiorów z pięknymi okazami motyli przekazał do opolskich szkół. Motyle są barwne, piękne i noszą nazwy, które przemawiają wprost do wyobraźni. Z polskich najpiękniejszym jest już paź królowej, ale nie mniej piękny jest paź żeglarz, obecnie bardzo rzadki. Rzadki jest motyl rusałka ceik, bo na skrzydłach ma literki C. Częściej można spotkać rusałki pawiki czy pokrzywniki, cytrynki. Z zagranicznych wycieczek profesor przywoził też egzotyczne egzemplarze.

- Motyla nie można łapać w biegu, aby go nie uszkodzić. Trzeba poczekać aż usiądzie – prof. Janusz Kubicki zdradza kulisy pracy kolekcjonera entomologa. - Trzeba go delikatnie złapać do siateczki i wyciągnąć. To wymaga zegarmistrzowskiej precyzji, bowiem skrzydła motyli są pokryte pyłkiem, który, co widać pod mikroskopem, jest ustawiony dachówkowato. Dotknięcie go palcem czy tylko szpilką powoduje, że zostaje uszkodzony. Nie nadaje się do preparowania.

Łowca motyli musi na miejscu uśpić złapany egzemplarz. Wystarczy do tego kropelka benzyny aptecznej.

- Sam preparuję swoje okazy – opowiada profesor. – Potrzebne do tego są specjalne deseczki, na których trzeba szpileczkami pod celofanem rozłożyć ostrożnie skrzydełka, aby były do siebie ustawione pod kątem prostym. Po trzech dniach wyjmujemy szpileczki i wszystko jest gotowe. Czyściutka robota, bez chemii, a motyl zachowuje wszystkie barwy.

Autograf od prezydenckiej pary

W wieku 80 lat trudno już biegać za motylami. W przypadku kolejnego hobby profesor Kubicki nadal powiększa swoje zbiory. Akurat czeka na odpowiedź prezenterki Katarzyny Cichopek i aktorki Idy Nowakowskiej. Bo opolski lekarz od czasów młodości zbiera także autografy znanych ludzi.

- Zbieram je tylko korespondencyjnie. Piszę listowne prośby o autograf i je dostaję – zdradza z uśmiechem.

W 1959 roku, jeszcze jako student medycyny, zdobył adres miasteczka sportowego na Igrzyskach Panamerykańskich w Chicago. Napisał listy do wszystkich ekip narodowych, pięknie prosząc o autografy sportowców. W jego kolekcji jest autograf złotego medalisty, lekkoatlety Parry’ego O’Briena, który w tym czasie był niepokonany, bo stosował nietypową technikę pchnięcia kulą. Kolejny mistrz olimpijski to Charles Dumas, skoczek wzwyż, w 1956 roku zdobywca rekordu świata.

- Pisałem do wszystkich ekip sportowych, że mam zbiory autografów, ale brakuje mi właśnie ich. Może trudno uwierzyć, ale wszyscy przysłali – opowiada z radością profesor Kubicki.

Druga grupa autografów pochodzi od wybitnych osobistości Polski. Prezydent Andrzej Duda z małżonką Agatą bardzo szybko odpowiedzieli na prośbę kolekcjonera, dopisując krótko coś serdecznego od siebie. W kolekcji ma autograf poprzedniego premiera Mateusza Morawieckiego i obecnego Donalda Tuska. Adam Małysz podpisał się razem z córką, która wtedy miała 3 lata, a dziś jest już mężatką. Z telewizyjnych gwiazd ma autografy Magdaleny Ogórek i pogodynki Marzeny Słupkowskiej.

- Osobiście dostałem autograf od Edyty Górniak, bo leczyłem kiedyś osobę z jej rodziny, po którą Edyta Górniak przyjechała na koniec pobytu w szpitalu – wspomina profesor Kubicki.

Duża radość kolekcjonerowi sprawiają zbiorowe autografy drużyn piłkarskich, zwłaszcza angielskich zespołów oraz ulubionej drużyny FC Barcelona. Drużyna z Barcelony przysłała w odpowiedzi cały proporczyk, taki jakie rozdają po meczach.

- Mam jeszcze jedno hobby – opowiada o sobie profesor Janusz Kubicki. - Piszę książki historyczne. Zbieram historie znane i nieznane. Wydałem już cztery tomy o Opolu, Śląsku, o Polsce i Europie. Bo czy Kolumb odkrył Amerykę? Oczywiście, że nie! Nigdy nie był w Ameryce, skończył swą podróż na wyspie Haiti.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska