O sztuce przecinkowania

Krzysztof "Przecinek" Szymczyk
Czy stawia się przecinek przed w? - zagadnął niedawno niżej podpisanego pewien kulturalny i nieźle wykształcony dżentelmen (nazwisko znane redakcji). Tego rodzaju rozbrajające pytania wprost zmuszają do poświęcenia interpunkcji kilku kolejnych "Monitorów". Co uczynię z wielką przyjemnością.

Dość częste ostatnio a niespodziewane dyskusje o różnych szczegółach interpunkcji, a także codzienne żmudne skreślanie, dopisywanie oraz przemieszczanie porozrzucanych gdzie popadnie znaków przestankowych (cóż, taka rola gazetowego poprawiacza), wreszcie wiele mówiący przydomek "Przecinek" przyznany Waszemu korektorowi jakiś czas temu w pierwszej z zatrudniających go redakcji - to wszystko zobowiązuje do podjęcia tego fascynującego tematu, jakim jest interpunkcja.
Niektórzy poeci, a nawet eksperymentujący autorzy prozy czasami się obywają bez znaków przestankowych. Jednak o ile pominięcie interpunkcji w wierszach na ogół nie przeszkadza, a nawet bywa wskazane, to w utworach prozatorskich najczęściej stanowi dziwaczną manierę, utrudniającą albo i uniemożliwiającą zrozumienie tekstu, jeśli w ogóle ktokolwiek zdoła go od początku do końca przeczytać.
był maj / i była łąka // nie było bociana / ani żadnego innego pana nad nadętą orkiestrą milczących żab // było zdziwienie ślimaka / w opuchłej od ciszy muszli koncertowej (...) - oto fragment uroczego wiersza Jacka Podsiadły. Przyznają Państwo, że jakikolwiek dodatkowy znak byłby tu zawadą. Ale autor tej perełki (który notabene w zdecydowanej większości swoich utworów interpunkcję uwzględnia, i to w sposób perfekcyjny - chwała mu za to!) dysponował ważnym atutem: podziałem na wersy oraz dodatkowymi odstępami między nimi (tu - dla oszczędności miejsca - zaznaczono je kreskami). Niestety, taką przewagę mają wyłącznie twórcy poezji; również plastycy malujący plakaty tudzież billboardy, ale pominiemy na razie tę artystyczną branżę, rządzi się ona bowiem nieco innymi prawami.
Wszyscy piszący prozą, czyli cała reszta składających litery, powinni zatem zostawić poetom, co poetyckie, i - jeśli chcą, by ich dzieła czytano (ze zrozumieniem!) - skrupulatnie stosować zasady interpunkcji. Warto przy tym porzucić pokutujący tu i ówdzie pogląd, że są one strasznie zawiłe, nie dające się zrozumieć ani zapamiętać. Spróbujemy obalić ten mit.
Znaki przestankowe oraz reguły ich używania wymyślono nie po to, żeby utrudnić ludziom pisanie. Przeciwnie: mają ułatwiać autorowi przekazanie myśli, a odbiorcy - tych myśli zrozumienie; mają uwydatniać strukturę zdań, sygnalizować charakter wypowiedzi, zapewniać tekstowi jednoznaczność, czasami także umożliwiać jego publiczne wygłoszenie. "Przecinki" (w cudzysłowie, ponieważ właśnie tak - skrótowo, ale też nieco lekceważąco - niektórzy określają hurtem wszystkie znaki interpunkcyjne, a przecież jest ich aż dziesięć) pełnią więc rozliczne funkcje, są jak przyprawy w zupie, jak koła w samochodzie. Niezmiernie ważna jest umiejętność ich właściwego stosowania.
O niektórych szczegółach - za tydzień. Także o stawianiu przecinka przed w...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska