Obniżyć wiek wyborczy? 16-latek też miewa wyrobione zdanie

fot. Archiwum
Dr Grzegorz Balawajder, politolog i dyrektor Społecznego Językowego LO im. Einsteina w Opolu.
Dr Grzegorz Balawajder, politolog i dyrektor Społecznego Językowego LO im. Einsteina w Opolu. fot. Archiwum
- Dojrzałość metrykalna nie gwarantuje właściwego wyboru - mówi dr Grzegorz Balawajder, politolog i dyrektor Społecznego Językowego LO im. Einsteina w Opolu.

Platforma Obywatelska chce obniżyć wiek wyborczy. Prawo głosowania - na początek w wyborach samorządowych - miałyby już 16-latki. Podoba się panu ten pomysł?
- U źródła tego pomysłu leży przesłanka polityczna. PO sądzi, że obniżenie wieku spowoduje zwiększenie udziału młodych ludzi w wyborach, a to jest generalnie elektorat bliższy tej partii niż PiS-owi czy lewicy. Ale sam pomysł jest ciekawy, choć niepozbawiony wad.

- Jego przeciwnicy mówią: Jak to, dzieci miałyby głosować? Przecież 16-latki nie mają jeszcze świadomości politycznej, nie są na tyle ukształtowane, by podejmować decyzje.
- Tego typu argumenty niekoniecznie mnie przekonują, bo znam wielu młodych ludzi, którzy wypowiadają się bardzo dojrzale. Ta granica jest przecież umowna. Dwa lata, jakie upłyną do uzyskania przez nich pełnoletności, nie gwarantują pełnego ukształtowania.

- Sądząc po tym, kogo w minionych latach dojrzali Polacy wybierali do parlamentu, widać, że można zęby zjeść, a w głowie mieć sieczkę.
- Bo dojrzałość metrykalna nie dowodzi dojrzałości w sensie właściwego wyboru. Gdyby tak było, to na całym świecie ludzie nie wybieraliby na swoich przedstawicieli populistów, którzy nie mają do zaproponowania niczego poza frazesami.

- Myśli pan, że młodych w ogóle interesuje polityka, że chcieliby się angażować?
- Oczywiście. Obserwuję to na przykładzie moich uczniów. Oni bardzo żyją sytuacją polityczną w Polsce i starają się mieć wyrobione zdanie. W wielu szkołach sama młodzież w okresie wyborczym organizuje prawybory, bo ich to naprawdę interesuje. Istotą demokracji jest społeczeństwo obywatelskie, a częścią tego społeczeństwa są młodzi ludzie. W tej sytuacji można zaryzykować eksperyment i na początek dopuścić ich do wyborów samorządowych, bo tam się wybiera władzę z najbliższego otoczenia. To być może przełamałoby inercję społeczną i zwiększyło frekwencję, która w wyborach samorządowych jest zawsze najniższa.

Czytaj e-wydanie NTO - > Kup online

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska