Obojętnie kto rządzi, w sporze z pracodawcą związkowiec jest zawsze słabszą stroną

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Fot. Archiwum
Rozmowa z Grzegorzem Adamczykiem, wiceprzewodniczącym Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność”.

Paweł Sołtys, dziennikarz gospodarczy radiowej „Trójki”, został zwolniony z pracy, bo jako związkowiec miał rzekomo „nękać zarząd Polskiego Radia”.

Nie jestem zaskoczony. Mieliśmy podobne sytuacje także w naszym regionie. W ostatnich latach kilku przewodniczących „S” pozbawiono pracy za to, że pytali o wyniki finansowe firmy albo domagali się realizacji praw pracowniczych wynikających z kodeksu pracy lub z ustawy o związkach zawodowych. W obronie wiceprzewodniczącej „S” w opolskim MZK organizowaliśmy manifestację pod ratuszem i reprezentowaliśmy ją w sądzie. I to skutecznie. Ta pani pracuje do dziś. Ale nie zawsze ochrona działaczy związkowych tak dobrze się kończy.

Nękanie jest pojęciem workiem. Wszystko się w nim zmieści. Lider „S” Piotr Duda ocenił, że w ostatnich kilku latach pracę straciło kilka tysięcy niepokornych związkowców...
Część pracodawców nie rozumie, że po to związkowcy są, by dbać o prawa pracowników. Wysyłanie pism i domaganie się odpowiedzi nie jest nękaniem. A przecież w ostatnich pięciu latach było sporo przykładów zwalniania nie tylko pojedynczych związkowców, ale całych komisji zakładowych. Jako „Solidarność” złożyliśmy skargę do Międzynarodowej Organizacji Pracy na nieprzestrzeganie praw związkowych w Polsce. Zaleceń MOP w sprawie skutecznej ochrony pracowników rząd nie wprowadził.

Ani poprzedni, ani obecny?
Wygląda na to, że bez względu na to, jaka opcja polityczna rządzi, działacze związkowi, którzy są skuteczni albo przynajmniej próbują tacy być, za swoją dociekliwość płacą zwolnieniami z pracy. Wniosek z tego jest prosty: związkowcy w sporze z pracodawcą są stroną słabszą.
Wbrew ugruntowanemu przekonaniu, że osoby kierujące organizacją związkową znajdują się pod ochroną?

Teoretycznie taka ochrona rzeczywiście ma miejsce. W rzeczywistości jest iluzoryczna. Paweł Sołtys decyzję pracodawcy zaskarży do sądu. Jeśli orzeczenie będzie dla niego korzystne, pracodawca pewnie odwoła się do wyższej instancji. Nawet gdy ostatecznie dziennikarz zostanie do pracy przywrócony, potrwa to pół roku albo i dłużej. A środków do życia zostanie pozbawiony od razu. Z czego ma żyć, nikt nie pyta.

Może trzeba próbować zmienić prawo pracy?

Ostatni Krajowy Zjazd Delegatów „Solidarności” podjął uchwałę domagającą się takiej zmiany prawa, by zwolnić pracownika i działacza związkowego z artykułu 52 (na tej podstawie zwolniono m.in. Pawła Sołtysa) można było dopiero po orzeczeniu sądu.

Będziecie jako „Solidarność” stawać w jego obronie?

Zgodnie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego możemy bronić tylko własnych członków. Ale się z nim solidaryzujemy, bo nasi ludzie przechodzili przez takie same szykany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska