Obrzydzenie

Mirosław Olszewski [email protected]
Polska piłka jest chora. Ten banał mielony jest od lat w setkach wypowiedzi, ale każda próba jej uzdrowienia jest torpedowana.

Jak wynika ze słów jednego z piłkarzy, prezes PZPN kontaktował się z sędzią tuż przed meczem ważnym dla Legii Warszawa i sugerował, by Legii nie krzywdził. Piłkarz otrzymał za tę wypowiedź po łbie i po kieszeni. Szef piłkarskiej centrali ani słowem nie skomentował skandalu. Tylko biedny prezes Legii zaskowyczał gdzieś na łamach, że to bardzo chyba niefajnie, gdy takie rzeczy się dzieją, a zamiast być wyjaśnione natychmiast i publicznie, zgodnym wysiłkiem tzw. środowiska piłkarskiego zamiatane są pod dywan.

Nie wiem, nie obchodzi mnie to, czy polska liga zostanie niebawem uznana za organizację przestępczą, czy za skansen głupoty i niekompetencji, utrzymywany za unijne dopłaty w tym celu, by europejskim dzieciakom można było pokazywać, jak wygląda rzetelny, pełny, bezgraniczny bajzel firmowany przez ludzi z uporem kreujących się na kompetentnych japiszonów. Nie wiem i nie obchodzi mnie to, czy prezes PZPN zostanie zmuszony do złożenia zeznań przed jakąś komisją. Od tego ani nasi piłkarze nie zaczną celnie podawać, szybciej biegać, przyjmować piłkę bez gapienia się na nią.
Nie obchodzi mnie to, bowiem polską ligą się zwyczajnie brzydzę. Brzydzę się niedzielami cudów, układami pod stołem, całym tym sztucznym zgiełkiem, który tworzy się zwłaszcza przed meczami reprezentacji. I nie jest to wyznanie zawiedzionego katastrofą ze Szwecją kibica. O jednym wielkim skandalu, jakim jest polska piłka, pisałem nie raz. A dowody tego mam w postaci mejli od kibiców, którzy na ogół życzyli mi za to śmierci w męczarniach.
Ŕ propos reprezentacji i jej ostatniego meczu. To, że piłkarze nie podjęli walki, że nie potrafili celnie podawać, że sprawiali wrażenie, jakby na treningach nigdy nie ćwiczyli stałych fragmentów gry, nie mieli pojęcia, jak skonstruować atak, jak chytrze się bronić - wcale mnie nie dziwi. Gra w reprezentacji klasyfikowanej w rankingach gdzieś na poślednich miejscach nie jest dla nich tym czymś, co otwiera drogi do korzystnych kontraktów. Za grę w trzeciorzędnych (wyjątkiem Dudek) zespołach zachodnich i tak mają pewną kasę, i to taką, że daj Boże każdemu. Zapewnienia piłkarzy po meczu, że się starali, ale diabeł mieszał piłką, między bajki wkładam, bowiem widziałem na własne oczy, że się ani nie angażowali, ani nie umieli skorzystać z arsenału rutyny.
Arsenał podstawowych umiejętności był po prostu pusty.
Antoni Piechniczek, komentując spotkanie, powiedział, że powinniśmy stworzyć dobry klimat dla reprezentacji. Mam nadzieję, że się przejęzyczył lub że powiedział to mimochcąc. Że właśnie diabeł mu język chwilowo pomieszał. Bo pora jest już chyba najwyższa na to, by powiedzieć wprost: ci piłkarze, ten trener, ten prezes związku nie powinni już nadal pełnić swych funkcji. Przegraliśmy wszystko, co było do przegrania. To, czy wygramy z Węgrami, nie ma już znaczenia. A skoro mamy przegrać, lepiej, by okazję ogrania się w świecie piłki zyskali młodzi piłkarze. Z młodzieżówki albo z drugiej linii ekstraklasy.
Jako kibic przeboleję baty, byle po walce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska