Odra Opole chce Lachowskiego

Marcin Sagan
Marcin Sagan
- Działacze, z którymi rozmawiałem, to poważni ludzie. Znam ich, więc tylko tak można traktować ofertę - mówi Lachowski.
- Działacze, z którymi rozmawiałem, to poważni ludzie. Znam ich, więc tylko tak można traktować ofertę - mówi Lachowski.
Marcin Lachowski - były zawodnik Odry dostał propozycję ponownej gry w II-ligowej drużynie. Działacze klubu twierdzą, że byłby on wzmocnieniem zespołu.

Tak było

Tak było

Marcin Lachowski to wychowanek Otmętu Krapkowice. Do Odry Opole trafił jako 16-latek i reprezentował jej barwy przez sześć lat do 2003 roku. Przez trzy lata był podstawowym zawodnikiem pierwszej drużyny. W czasie gry w Odrze był powoływany do młodzieżowej reprezentacji Polski. Latem 2003 roku odszedł do Zagłębia Sosnowiec, które zapłaciło za niego około 50 tys. zł. W Sosnowcu grał przez cztery sezony i był liderem tego zespołu.
Odszedł z tego klubu latem tego roku za porozumieniem stron. Zagłębie - przed decyzją PZPN-u o karze dla tego klubu za korupcję - jako argument obrony chciało wykazać, że pozbyło się wszystkich osób zamieszanych w aferę korupcyjną.

-Traktuje pan propozycję Odry poważnie - zapytaliśmy 26-letniego Lachowskiego?
- Działacze, z którymi rozmawiałem, to poważni ludzie. Znam ich, więc tylko tak można traktować ofertę.

-Zdaje pan sobie sprawę, że przez część kibiców jest najbardziej znienawidzonym piłkarzem?
- Wiem, że tak jest. Jednak pewnie nikt nie wie skąd się tak naprawdę wziął ten konflikt. Istniał gdy jeszcze grałem w Opolu. Miałem zatarg z częścią kibiców, tymi którzy prowadzą doping podczas spotkań. Wina leży po obu stronach.

-Rok temu przyjechał pan z kibicami Zagłębia Sosnowiec, którego był pan wówczas zawodnikiem, na mecz do Opola. Nie obyło się bez wyzwisk z obu stron. Kibice zarzucają, że śpiewał pan wulgarne przyśpiewki na swój były klub?
- Nic na Odrę nie śpiewałem i to jest do sprawdzenia na stronie internetowej Zagłębia, gdzie sami sympatycy tego klubu to przyznawali. Na Odrę złego słowa powiedzieć nie mogę. To klub, w którym dorastałem piłkarsko i wypromowałem się. Większość osób z nim związanych wspominam dobrze. Jeśli chodzi o mój przyjazd na mecz z kibicami Zagłębia, a wciąż jestem i będę kibicem tego klubu, to zawsze mocno identyfikuję się z klubem, w którym gram. Tak było też w Odrze.
-Cztery lata temu, po wygranym przez Zagłębie meczu na Oleskiej, podszedł pan pod sektor opolskich szalikowców i prowokacyjnie się ukłonił.
- W czasie meczu byłem wyzywany, wisiał wulgarny transparent obrażający mnie. Po zakończeniu gry rzeczywiście podszedłem pod ten sektor, ukłoniłem się i pocałowałem herb Zagłębia na koszulce. Miałem 22 lata, nie wytrzymałem ciśnienia i tak odreagowałem napięcie. Pewnie mało kto by wytrzymał. Wcześniej przez kilka lat grałem w Odrze, zostałem w klubie w bardzo trudnym okresie po spadku z II ligi. Coś chyba dla tego klubu zrobiłem, a słyszałem tylko nieustanne wyzwiska. Wiem, że teraz już bym się tak nie zachował. Byłem cztery lata młodszy, wiele spraw traktowałem bardzo emocjonalnie. Wiosną tego roku w meczu ligowym strzeliłem Odrze bramkę. Też byłem wyzywany, tak wulgarnie jak jeszcze nigdy i mogłem podbiec do kibiców z Opola, pokazać gest Kozakiewicza. Nie zrobiłem tego. Nie jestem bez winy. Problem w tym, że jestem sam i mój głos znika w tłumie, a kibiców znacznie więcej.

-Wyobraża pan sobie, że ten konflikt mógłby zostać zażegnany?
- Myślę, że nie jest to coś niemożliwego. Wszyscy jesteśmy dorośli. Nie sztuką jest żyć całe życie w nienawiści. Wszyscy się zmieniają. Cześć kibiców, którzy mnie tak nienawidzą, pewnie nie chodziła na mecze gdy grałem w Opolu.

-Ze względu na aferę korupcyjną też nie ma pan najlepszej reputacji.
- Nie wypieram się tego i nie biegam się żalić do dziennikarzy, że jestem niewinny. W dużej mierze odpokutowałem swoje winy. Nie chcę się nad tym rozwodzić, ale w polskiej lidze jest bardzo wielu piłkarzy i działaczy, którzy mają na sumieniu grzechy przeszłości. Do błędów trzeba umieć się przyznać. Myślę, że każdy powinien dostać od życia drugą szansę.

-Część ludzi może odnieść wrażenie, że Lachowski po odejściu z Odry źle się o niej wyrażał, a teraz - po pół roku spędzonym w IV lidze - z "podkulonym ogonem“ chce do niej wrócić.
- To do mnie zadzwonili działacze z Opola, a nie ja do nich. Propozycja Odry jest ciekawa i traktuje ją poważnie. Nigdzie się jednak na siłę nie pcham. Działacze stwierdzili, że byłbym wzmocnieniem. Zobaczymy co przyniesie życie. Na razie jestem w Leśnicy, w klubie, który pomógł mi się odbudować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska