Opole 2017. Śpiewać nie każdy może

Prezes TVP Jacek Kurski, syn marnotrawny PiS, dwoi się i troi, by pokazać, jak bardzo jest niezbędny na froncie partyjnej propagandy. A to orkiestrowe serduszko politykowi wyretuszuje, a to z kolorowej wielotysięcznej demonstracji zrobi smutny zlot byłych esbeków.

Tym razem pan prezes postanowił wykazać się na odcinku kultury. Jego telewizja uznała, że zablokuje festiwalowy występ tych artystek, które głośno wyrażają sprzeciw wobec polityki rządu. Taką wiadomość usłyszał w TVP m.in. menedżer Kayah. Sytuacja zrobiła się na tyle poważna, że do prezesa napisał prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski. Wszak piosenkarka jest ambasadorką naszego miasta, a wycinanie jej z festiwalu ośmiesza także Opole.

Kurski, zaalarmowany przez prezydenta Opola, ale i samą Marylę Rodowicz, w końcu połapał się, że przesadził. Kiedy zaczął odkręcać temat, próbując sprowadzić go do rangi korytarzowych plotek, dodatkowo rozsierdził Kayah, która ostatecznie honorowo zrezygnowała z występu, a w ślad za nią Katarzyna Nosowska. Inni artyści zastanawiają się teraz, co robić, na czele z samą... Marylą Rodowicz, która przez ostatnie pół wieku z każdą władzą potrafiła się dogadać, a wczoraj publicznie rozważała wycofanie się z festiwalu. Już sam taki sygnał jest fatalny, bo nawet za komuny decydentom od estrady zdarzało się przymykać oczy na opozycyjne poglądy wybitnych artystów. Tak było choćby z Agnieszką Osiecką, która podpisywała listy w obronie opozycjonistów jeszcze przed powstaniem „Solidarności”.

Nie wiem, czy Kurski sobie z tego zdaje sprawę, ale swoją nadgorliwością szkodzi nie tylko festiwalowi, ale i PiS, które pootwierało w Polsce tyle frontów, że przez ten wojenny kurz trudno już dostrzec np. bardzo dobre wyniki gospodarcze. Zamiast tego na tapecie jest żałosna wojenka z piosenkarkami. A tak już całkiem poważnie: trzeba być naprawdę człowiekiem bez wyobraźni, by nawet „Małgośkę” i „Sing, Sing” unurzać w bieżącej polityce.

Opolskie info 19.05.2017