Opole: PO i SLD mogą razem rządzić

Opinia

Opinia

Dr Grzegorz Balawajder, politolog z Uniwersytetu Opolskiego:

- Koalicja PO-SLD rzeczywiście jeszcze kilka dni temu wydawała się mało prawdopodobna. Teraz, gdy w sejmiku obie partie się szybko dogadały, sytuacja jest zupełnie inna. Jedynym problemem dla tych partii jest dziś druga tura wyborów prezydenckich w Opolu. Myślę, że myśl o przyszłej koalicji może mieć wpływ na sposób prowadzenia kampanii, która dzięki temu - taką mam przynajmniej nadzieję - będzie bardziej merytoryczna.
Na powrót SLD do władzy warto też patrzeć szerzej. Nie jest wykluczone, że to część jakiegoś większego planu, który być może jest przygotowaniem się do nowego układu sił w Sejmie.
Warto także pamiętać, że SLD zmieniło się, odkąd 8 lat temu oddało władzę w Opolu. Nie ma tam ludzi związanych z aferą ratuszową, a na pewno są osoby, które mogłyby pomóc prezydentowi w sprawniejszym rządzeniu. Nie wiemy jeszcze, jak te negocjacje będą przebiegać, ale jedno jest pewne: SLD w radzie jest dziś dla PO ciekawą alternatywą wobec koalicji z Razem dla Opola. Wcale się nie zdziwię, gdy Platforma wybierze na partnera właśnie Lewicę.

SLD - odkąd przegrało wybory w 2002 roku m.in. wskutek afery ratuszowej - zawsze było w ostrej opozycji wobec Platformy i prezydenta Ryszarda Zembaczyńskiego

Tymczasem wczoraj przedstawiciele PO i Lewicy podpisali umowę koalicyjną w sejmiku województwa. Zapowiedzieli też, że chcą ją przenieść na inne szczeble samorządu.
W Opolu Platforma koalicji pilnie potrzebuje. Na razie ma 12 mandatów, a to nie daje większości w 25-osobowej radzie.

- Będę rozmawiać z każdym, w tym z klubem SLD, ale układ sejmikowy nie zawsze ma przełożenie na radę miasta - powiedział prezydent Ryszard Zembaczyński. - Nadal podtrzymuję to, co powiedziałem już wcześniej: taka koalicja będzie trudna, ale jak uczy życie, możliwe są różne scenariusze.

Niecodzienności koalicji dodaje fakt, że Zembaczyński będzie walczyć w II turze wyborów prezydenckich z Tomaszem Garbowskim (SLD). Poseł Lewicy, choć w I turze używał hasła "POżegnajmy w Opolu marazm", to jednocześnie negocjował porozumienie z... Platformą.

- Porozumienie w sejmiku pokazuje, że jako polityk jestem skuteczny, a jako formacja mamy dziś zdolność koalicyjną. Widzi pan w tym coś złego? - pyta Garbowski. - Nie rezygnuję z walki o fotel prezydenta Opola, ale chcę też podkreślić, że nie atakowałem Platformy. Zawsze chciałem pokazać, że byłbym lepszym prezydentem niż pan Zembaczyński.

- Do rozmów o jakimś porozumieniu pewnie siądziemy, ale już po 6 grudnia. Przecież nie można wykluczyć, że to ja będę tworzył koalicję w radzie jako nowy prezydent - stwierdził Garbowski.
Tymczasem w miejskiej strukturze PO są przekonani, że poseł odpuścił już sobie walkę o fotel prezydenta.
- Wie, że szanse ma małe, a koalicja w radzie i powrót do władzy po 8 latach posuchy to będzie coś - słyszymy nieoficjalnie.

W Platformie spodziewają się, że SLD może postawić warunek stanowiska wiceprezydenta, a także kilku funkcji w radzie miasta.

- Ale i tak wolimy z nimi negocjować niż z klubem Razem dla Opola, którym kieruje nieobliczalny Marcin Ociepa - mówi jeden z radnych Plaformy.

Pytani przez nas radni Lewicy nie mają nic przeciwko koalicji z Platformą.
- Jako opozycja wbijaliśmy czasem szpilki, ale taka to była rola. Teraz może być inna - przyznaje radna Halina Żyła.

Od rajców - którzy proszą o anonimowość - słyszymy jednak, że prezydent już próbuje przeciągać na swoją stronę radnych innych klubów i w ten sposób sam buduje koalicję. Z kolei wśród radnych PO - którzy wczoraj powołali swój klub - panuje jednak przekonanie, że po podpisaniu umowy w sejmiku porozumienie z SLD w radzie miasta jest przesądzone. Pozostaje tylko kwestia jego ceny.